[226] ocena tekstu: ANONYMOUS



Tytuł: ANONYMOUS Autork: TenTymoteusz
Tematyka: thriller, akcja
Ocenia: Fenoloftaleina


TREŚĆ

Rozdział 1

Nie bawisz się w zbędne podchody pokroju ceremonii wstawania, tylko od razu przechodzisz do konkretów. Widać, że dobrze się czujesz, wykorzystując narrację pamiętnikarską (nieco trącącą gawędą). Mam jednak nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że obrana droga, zapewne niepozbawiona zalet, zawiera także kilka pułapek. Od początku budowany jest dystans. Niemal ograniczasz się do mechanicznego wymieniania kolejnych czynności przez narratora, czym utrudniasz zaangażowanie w lekturę. Jako odbiorczyni wnioskuję, że opisywane wydarzenia miały miejsce jakiś czas temu – w końcu główny bohater aż tryska beznamiętnością lub z nieznanego powodu zdecydował się na wyjątkowo suche relacjonowanie teoretycznie emocjonujących zdarzeń.

 

Dalej narrator próbuje przekonać osobę czytającą, że nie zwrócił uwagi na mijanego staruszka… po czym uracza ją stosunkowo dokładnym opisem mężczyzny. Rozumiem, że po tym, co wydarzyło się później, nawet szczegóły zapadły głównemu bohaterowi w pamięci, ale relacjonowanie ich w takim miejscu burzy spójność odtwarzanej sytuacji. Tu precyzyjne wspominanie warunków pogodowych czy dokładnego miejsca spotkania – które zdają się absolutnie nie mieć znaczenia – a tu nagłe zaburzenie chronologii i wyprzedzanie faktów przez narratora [Był dla mnie zwykłym przechodniem, który nie miał żadnego znaczenia. Ale to miało się zmienić (...).]? Wątpię, czy taki efekt chciałeś osiągnąć. 

 

Uświadomiłem sobie, że zapomniałem[,] dokąd idę.

 

W oczy kłują podstawowe błędy takie jak nieprawidłowy zapis dialogów (używasz dywizów zamiast półpauz) czy amerykańskie cudzysłowy, których mógłbyś uniknąć, gdybyś przed oceną zapoznał się z artykułem traktującym o absolutnie niezbędnych podstawach podstaw. Pozwól, że nie będę już zwracać uwagi na takie technikalia, zostawiwszy cię z linkiem zawierającym czytelnie rozpisane zasady oraz przydatne skróty klawiszowe.

 

Nie mogłem sobie przypomnieć[,] gdzie byłem i jak się tam znalazłem. 

 

Stałem przy parku i rozglądałem się[,] drepcząc w miejscu.

 

Wśród błędów przeważają interpunkcyjne, klasycznie już powiązane ze zdaniami złożonymi, zwłaszcza zawierającymi imiesłowy. W celu pogłębienia wiedzy ponownie zachęcam do zapoznania się z encyklopedią, a w szczególności z tym i tym artykułem. 

 

Poczułem strach, gdy zrozumiałem, że nie pamiętam[,] jak wygląda moje mieszkanie. – Mówienie o tym, co bohater rzekomo czuje, jest zupełnie nieefektywne (i nieefektowne zresztą też). Zamiast rzucać pustymi słowami, staraj się pokazywać dane emocje. Strach? Nic prostszego. Drżące dłonie, gula w gardle, kołatanie serca… czy co tam wpadnie ci do głowy. Spróbuj pomyśleć o stresującej sytuacji z przeszłości i skojarz z nią objawy fizyczne. Albo przypomnij sobie, jak wyglądają, zachowują się postaci w najbardziej emocjonujących scenach horrorów. Albo wreszcie przywołaj w pamięci dzieła literackie, które sprawiły, że przeżywałeś silne emocje np. razem z protagonistką. Nie sądzę, że wspomniany efekt wywołało coś w stylu poczuł strach. Sam więc postaraj się o coś lepszego dla czytającej cię osoby. 

 

Dalej przytaczasz myśli głównego bohatera – z jakiegoś powodu umieszczając je w cudzysłowie, mimo że zdecydowałeś się na narrację pierwszoosobową – które doskonale obrazują kiełkujący strach. To dobre uzupełnienie mile widzianych oznak strachu czy podekscytowania wspomnianych w poprzednim akapicie. 

 

Może znajdę w niej informacje, które zapomniałem (…). Których.

 

Na szczęście stopniowo odchodzisz od początkowej wyliczanki, która, mimo usprawiedliwiania jej zabiegiem pamiętnikarskim, zapewne w pewnym momencie stałaby się nie do zniesienia. Dobrze, że pojawiają się już nie tylko wprost nazywane emocje, ale przede wszystkim ich objawy. Skupiasz się na reakcjach bohatera, także fizycznych, tworząc spójny obraz zagubionego i coraz bardziej ogarniętego strachem chłopaka. Wciąż zdarzają się niepotrzebne ekspozycje – np. podajesz sucho, że bohater się przestraszył, mimo iż doskonale to widać, a przecież mało kiedy dobrze jest pozbawiać osoby czytającej możliwości samodzielnego wnioskowania. 

 

Oceń i napisz[,] co myślisz. 

 

Nagle przeskakujesz i zaczynasz pisać w innym czasie, więc rozumiem, że narrator po wspomnieniu sytuacji w parku powraca do teraźniejszości. Zobaczymy, co z tego będzie.

 

Zgaduję, że ja napisałem list, ale nie poznaję swojego charakteru pisma. – Nie mam zielonego pojęcia, na podstawie czego bohater wysuwa taki wniosek. Zwykłe przeczucie? Pamiętaj, że zdecydowałeś się na narrację pierwszoosobową i to w czasie teraźniejszym… czym prawdopodobnie mocno utrudniłeś sobie życie, bo jest ona uznawana za jedną z najtrudniejszych ze względu na pułapki, w które i ty wpadłeś. Pamiętaj, że akcja dzieje się tu i teraz, a osoba czytająca dosłownie siedzi w głowie narratora. Nie ma więc miejsca na myślenie o myśleniu… tylko samo myślenie. Tyle i aż tyle. Odpadają więc wszelkie myślę, że czy czuję głód, bo to mocno nienaturalne. Dość sztucznie wypada także twoje zgaduję, że ja napisałem list, ale nie poznaję swojego charakteru pisma. Lepiej sprawdziłyby się luźne myśli, gdyż narrację pierwszoosobową w czasie teraźniejszym charakteryzuje duża bezpośredniość. Jak by to miało wyglądać? Przykładowo: pewnie sam napisałem ten list. Tylko po co? I skąd mam wiedzieć, jak wygląda moje pismo? To jakieś szaleństwo… Teraz widzisz, o co mi chodzi?

 

To po prostu srebrny, malutki prostokącik do włożenia w otwór USB. – Ależ bohater naprawdę nie musi tłumaczyć, jak wygląda pendrive. Nie wygląda mi to także na fragment obrazujący zagubienie postaci próbującej odnaleźć się w świecie po utracie pamięci. 

 

No i musiałbym ponieść odpowiedzialność za posiadanie pistoletu. A może mam go legalnie? Nie wydaje mi się. – Znowu wyskakujesz z wnioskiem, który trudno czymkolwiek poprzeć. Bohater nie ma pewności, skoro używa takiego a nie innego sformułowania, ale przypominam, że nadal jesteśmy w jego głowie, więc wszelkie wątpliwości i przemyślenia nie mogą nas omijać. 

 

Chyba w pewnym momencie nie będę miał wyjścia i powiem wszystkim[,] co się stało, ale na razie lepiej samemu poszukać odpowiedzi. 

 

Jak? Sam nie wiem. – Raz lepiej, raz gorzej radzisz sobie z obraną narracją, ale czyta się całkiem nieźle. Wskazana naturalność na ogół zostaje zachowana, a drobne zgrzyty nie utrudniają odbioru tekstu. 

 

Dociera do mnie, że mogę pracować w każdym z tych miejsc. – Dlaczego nie po prostu: przecież mogę pracować w każdym z tych miejsc…? Poza tym spacer bohatera i jego analiza to miłe odskocznie w nieco spokojniejszym klimacie. Dobrze, że pamiętasz o umiarze, bo nadmiarem pytań bez odpowiedzi mógłbyś porządnie wymęczyć osobę czytającą.

 

Dzień dobry, czy… pamięta mnie Pani może? – Nie piszesz listu, tylko opowiadanie, a więc wszelkie zwroty grzecznościowe zapisuj od małej litery (pana, ciebie itp.). Pozwól, że i błędy tego typu będę ignorować, bo widzę, że się powtarzają, a oparte są na tej samej zasadzie.

 

Przez chwilę myślę nad wysłaniem lustu do mojego tajemniczego znajomego, ale przecież rozerwałem kopertę. – Przecież nie myślisz o tym, że nad czymś myślisz, prawda? Twój bohater także nie powinien, jeśli ma być zbudowany z krwi i kości, a nie okrąglutkich zdań. Chwilę później dodajesz także zastanawiam się chwilę. To także mógłbyś zgrabnie zastąpić, przedstawiając dane przemyślenia, za i przeciw obrazujące się w głowie bohatera etc.

 

Wracam do parku tą samą drogą i zaczynam iść  w kierunku, w którym poszedł czarnoksiężnik (tak go w myślach nazwałem). – Nie ma absolutnie żadnej potrzeby dopowiadania tego. Doskonale wiadomo, o kogo chodzi i dlaczego budzi skojarzenia z czarną magią.

 

Nie wiem, co począć. – A może coś w stylu: i co teraz? Od razu lepiej, nie?

 

Dochodzi osiemnasta. Wiem, bo przed chwilą spytałem kogoś o godzinę. – Dlaczego bohater odczuwa potrzebę tłumaczenia się? Przed kim? Co da się wytłumaczyć w narracji pierwszoosobowej pamiętnikarskiej, często tak łatwo nie przechodzi w czasie teraźniejszym. Nie ma w końcu możliwości, żeby cała narracja była opowiadaną komuś historią. W powyższy sposób próbujesz ukazać zagubienie narratora? Stara się on poukładać sobie wszystko w głowie? Analizuje tę garstkę wspomnień, które ma do dyspozycji? Potem jeszcze wspomina, co robił i jak długo… nadal tego nie kupuję.

 

Jestem na niego wściekły. – Nie mów, tylko pokazuj. Taki komunikat nie zawiera żadnej głębi. Myśli narratora nadal są piękne i okrągłe, tak że nie sposób wyczuć ani krzty wściekłości. Wierzyć ci na słowo? Na jakiej podstawie?

 

Zaczyna się ściemniać, a ja nie mam[,] gdzie się podziać. 

 

Podczas odpoczynku na ławeczce znalazłem w kieszeni bluzy klucze, ale na co mi one, skoro nie wiem[,] gdzie mieszkam?

 

Po pierwszym rozdziale mam mieszane uczucia. Akcja zawiązuje się powoli, ale odczuwalne jest, że w określonym celu. Obyś później ładnie to zbilansował. Najwięcej problemów sprawia ci specyfika narracji, na którą się zdecydowałeś (i całkiem możliwe, że już żałujesz ;)). Więcej swobodnych myśli, przemyśleń zamiast gotowych wniosków i od razu będzie lepiej. Jeżeli średnio to czujesz, warto sięgnąć po książkę napisaną takim samym typem narracji. Zapamiętaj też jedną z teoretycznie najprostszych, ale spędzających sen z powiek, zasad: nie mów, pokazuj. Czyta się lekko i szybko, a główny bohater budzi sympatię, więc ciągłe przebywanie w jego głowie nie powinno być katorgą. Poświęcasz niewiele uwagi na opisy, ale to zrozumiałe, że w zaistniałej sytuacji narrator nie rozwodzi się nad każdym krzaczkiem. Jeżeli chodzi o kwestie technicznie, piszesz poprawnie. Jedynie po drodze zjadłeś kilka przecinków, ale wszystko jest do przećwiczenia, jeśli tylko zyskasz motywację. I oczywiście najwyższa pora wytępić dywizy w dialogach, i pozbyć się niepoprawnych cudzysłowów, od których boli głowa, bo zapewne chcesz być postrzegany jako profesjonalista. 

 


Rozdział 2

Starając się wyglądać na pijanego, pytam (…). – Przypominam, że jesteśmy w głowie narratora. Świetnie. I co teraz? Chyba że… Już lepiej wyjść na pijaka niż wariata. Tylko jak? – Idź lepiej w takim kierunku. Zapewniam, że pisanie w ten sposób da się wyćwiczyć i, chociaż w tej chwili zerwanie z ekspozycją może wydawać się trudne, kiedyś będziesz się zastanawiał, co sobie wyobrażałeś, rzucając tylko stwierdzeniami na prawo i lewo. Małą: już.

 

Podaję jej klucze[,] modląc się, by pasowały.

 

Powie mi Pani[,] jak się nazywam?

 

Bohater podejmuje decyzje gdzieś poza kadrem, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. Nie możesz ot tak wymieniać kolejnych czynności, zupełnie ignorując to, co teoretycznie dzieje się w głowie narratora. Jeszcze raz: porwałeś się na taką a nie inną narrację, więc: narrator niedzielący się myślami nie myśli. Nie obejdziesz tego. 

Wracając do konkretnej sceny, gdzie rzekoma nadzieja na przebłysk wspomnień w mieszkaniu, szukanie pomysłu na wytłumaczenie się przed sąsiadką? W ten sposób pozbawiasz najważniejszą postać wiarygodności, a także nie angażujesz osoby czytającej tak, jak byłbyś w stanie, gdybyś się bardziej wysilił i dobudował tło do swojego pomysłu. 

 

(…) jak przejrzę pendrive’ a? (…). – Bez spacji: pendrive’a (tak jak Harry’ego etc.). Jak widzisz, apostrofu nie oddzielamy spacją, a jeżeli nie jesteś pewny odmiany danego słowa, z łatwością możesz ją sprawdzić w Internecie. 

 

Dalej mamy kolejną klasyczną wyliczankę – tym razem rzeczy znajdujących się w mieszkaniu. W ogóle tego nie czuć. Niczego zdaje się to nie wnosić. Bohater wymienia, co widzi – także w szafkach i lodówce, mimo że ich nie sprawdza, a akcja nadal dzieje się tu i teraz – i na tym poprzestaje. Gdzie szukanie skojarzeń, dotykanie przedmiotów, jakiekolwiek reakcje emocjonalne? Bohater musi coś czuć, tym bardziej w równie przełomowych sytuacjach. Nadzieję. Irytację. Rozczarowanie. Trzeba sobie to wszystko dopowiadać? Jako postronna czytelniczka, a nie oceniająca, powoli przestałabym usprawiedliwiać na siłę twojego bohatera, no i cóż - ciebie. 

 

Jest bardziej wygodna, od granatowej, którą dotychczas miałem na sobie, ale też cieńsza, a jest mi teraz strasznie zimną, więc ją zmieniam. – Bez pierwszego przecinka. Poza tym strasznie to wszystko… suche. Nie wzbudza żadnych emocji i nie angażuje, a już najwyższa pora, by osoba czytająca zaczęła przejmować się losami głównego bohatera. Przynajmniej wydaje mi się, że powinien to być jeden z kluczowych celów, które chcesz osiągnąć jako autor. Myślisz w ten sposób, co twój narrator? Bo ja nie. Nie rzucaj tak twierdzeniami na zmianę z kolejnymi czynnościami, ponieważ taka mieszanka na dłuższą metę przestanie być jedynie nieefektywna, a do tego zacznie porządnie irytować. Na dotyk miękkiego materiału zamykam oczy i odpływam. To moje? Gdybym tylko pamiętał coś więcej… Cokolwiek. Z rozmyśleń wyrywa mnie nagły powiew chłodu. Pora znów się przebrać. Trochę pogłówkuj. Twojemu opowiadaniu przyda się więcej życia, bo trudno będzie je zakwalifikować jako thriller. 

 

Ciężko odczytać notatki, ale charakter pisma zgadza się z tym z listu, więc wiem już na pewno, że to ja go napisałem. – Ale przecież kartka znaleziona w mieszkaniu chłopaka nie oznacza od razu, że to on ją zapisał. Mógłbyś chociaż podpierać podobne wnioski intuicją. Ze sceny na scenę wnioski bohatera są coraz bardziej naciągane.

 

Spodziewam się, że pudełko jest puste (bo przecież dostałem pistolet), więc duże jest moje zdziwienie, gdy widzę, że na dnie coś jest. – I choćbyś napisał, że zdziwienie było przeogromne, w puste słowa trudno uwierzyć.

 

Myślę o notatkach i o pendrive’ie. – Po prostu: pendrivie. Więcej o tym tutaj. I jak wyżej: nie jesteś pewien - sprawdzaj. Zdziwiłbyś się, jak często my jako oceniające nie jesteśmy czegoś pewne i szukamy potwierdzenia.

 

Dziękuję Bogu za to, że przypałętałem się pod swój budynek,  a potem zaczynam się zastanawiać[,] czy wierzę w Boga. – Zbędna podwójna spacja między zdaniami składowymi.

 

Nie mam pojęcia[,] czemu ją oderwałem i co z nią zrobiłem. Nie wiem też[,] gdzie jest prostokąt, który wyciąłem z białej kartki.

 

Ciekawi mnie jeszcze (i lekko przeraża)[,] czy sprzedałem komuś to lokum i czy ktoś kiedyś tu przyjdzie.

 

Jeżeli nadal nic nie pamiętam[,] to muszę zacząć nowe życie w innej części miasta i odpowiednio zbadać swoją głowę.

 

Zrobię to, aczkolwiek dzisiaj raczej nie znajdę swojego nowego domu, więc trzeba coś wymyślić. – To aczkolwiek mocno gryzie się z narracją młodego człowieka posługującego się przez większość czasu bardzo prostym, niekiedy wręcz potocznym, językiem. Kiedy ostatni raz użyłeś słowa aczkolwiek w zwyczajnej rozmowie?

 

Było dość ciepło, ale musi już panować listopad. – Nie mieszaj czasów - trzymaj się konsekwentnie wybranego. No szczerze mówiąc, pierwszy raz spotykam się z połączeniem panować oraz miesiąca (już prędzej pory roku). Poza tym tradycyjnie wniosek jest totalnie od czapy. Mroźny poranek, szron i resztki śniegu – dlaczego miałyby jednoznacznie wskazywać na listopad? Bohater ledwo co pamięta, więc skąd to już przy listopadzie? Dlaczego nie miałaby być chociażby połowa lutego?

 

Znów nie wiem[,] co zrobić. Jedyne, co przychodzi mi do głowy[,] to pistolet i maska.

 

Będą chcieli wiedzieć[,] kim jestem.

 

Sam nie wiem[,] kim jestem.

 

Akcja rozwija się powoli. Coraz więcej uwagi poświęcasz nie tylko sytuacji, w której znalazł się bohater, ale i kondycji psychicznej tej postaci. Niestety im bardziej fabuła się komplikuje, tym więcej problemów sprawia ci wybrana narracja. Zdajesz się nie rozumieć jej idei opartej na tu i teraz w głowie narratora. Szkoda, bo mocno zaburza to odbiór tekstu. 

 

Za to intryga podąża w ciekawym kierunku. Podoba mi się związek między maską Anonymous a historią głównego bohatera – mocny, ironiczny… i budzący podejrzliwość. Równie dobrze działa zakończenie rozdziału, kiedy skupiasz się na tym, jak może zachować się człowiek, kiedy uwierzy, że był zdolny do zrobienia czegoś złego w przeszłości. 


 

Rozdział 3

Co mi zrobiłeś?! - oskarżycielsko celuję w niego palcem[.] - Czego ode mnie chcesz?! – Dopowiedzenie nie dotyczy bezpośrednio zadanego przez bohatera pytania (opisuje ono wskazywanie czegoś, czyli czynność inną niż mówienie), a więc powinno być zapisane od wielkiej litery. Jeżeli chodzi o zapis dialogów, szalejesz coraz bardziej. Cóż, ciężko się to czyta. Skoro nie chcesz przyprawiać kolejnych czytających o ból głowy, o zapisie dialogów także poczytasz w naszej encyklopedii

 

Już chcę się na niego rzucić, ale odrobina rozsądku, którą posiadam[,] każe mi jeszcze raz przyjrzeć się temu człowiekowi. 

 

Zanim zdążam cokolwiek powiedzieć, w drzwiach pojawia się jakiś młodzieniec, pewnie syn. Zdążyć to czasownik nieprzechodni dokonany, zatem utworzona przez ciebie forma w czasie teraźniejszym jest niepoprawna. W takim wypadku najłatwiej będzie ci po prostu wymienić czasownik (np. wstawić na miejsce zdążam coś w stylu mam okazję). Ponadto powiedzieć i młodzieniec to rymy niedokładne akcentem na ostatniej sylabie, ale za to o spójnej ilości sylab, a przez to przy czytaniu na głos – nadal kłują w uszy. Osobiście zrezygnowałabym z młodzieńca dokładnie z tego samego powodu, dla którego odpuściłabym sobie wszelkie aczkolwiek

 

Nie wie[,] jak się nazywam.

 

I nie wiem[,] co zrobić.

 

(…) mówię[,] myśląc o pistolecie, masce i dziwnym staruszku.

 

Reakcje kolejnych osób są coraz mniej prawdopodobne. Dlaczego wszyscy oskarżają bohatera o pijaństwo? Przecież mówi on logicznie, jedynie wolno i ostrożnie waży słowa. Nie wyobrażam sobie pytać kogoś, kto mówi mi, że stracił pamięć, czy czasem nie wypił za dużo, a u ciebie dosłownie każda postać tak reaguje (przy czym narrator tylko raz, i to nieudolnie, udawał pijanego). Co to za okolica? Ktoś jednak kojarzy głównego bohatera i ma z nim nieprzyjemne doświadczenia?

 

Idziemy dwa piętra w dół po schodach, a ja myślę[,] co zrobić. – Przez szyk wyrazów, który wybrałeś w pierwszej części zdania (gdzie akcent pada na pogrubiony wyraz) mam ochotę zauważyć, że informacja istnieniu tych schodów jest logiczna. No bo bohater nie schodził przecież po drabinie, prawda? Zmień szyk wyrazów w zdaniu, aby miejsce akcentowe pozostawić bardziej kluczowej informacji. Sugeruję: Idziemy po schodach dwa piętra w dół, a ja myślę… – zupełnie inaczej to brzmi.

 

(…) pyta sąsiadka[,] wskazując na środek pokoju.

 

Jeżeli to, co Pan powiedział[,] jest prawdą, to musi Pan zgłosić się do szpitala.

 

Najpierw pokaże mi Pan[,] co jest w torbie, a potem opowie dokładnie, co się Panu stało (…).

 

(…) krzyczy wściekły mężczyzna[,] wychodząc.

 

Zakończenie bardzo mi się podoba. Zręcznie oddawałeś uczucia bohatera stopniowo tracącego kontrolę, a w końcu – przerodzenie się tych wszystkich negatywnych emocji  w panikę. Zobacz – trochę mniej rozwodzenia się nad tym, co i jak, a więcej konkretów i od razu jest komu współczuć czy kibicować.

 

Utrzymujesz raczej podobny poziom – od razu widać, jakie są twoje słabości i czego może być ciężko cię oduczyć. Pomijając już non stop wałkowaną ekspozycję, pozostałe błędy krążą na ogół wokół interpunkcji. Wypisałam ci sporo przykładów, ale jak się im przyjrzysz, to zobaczysz, jak bardzo są podobne.


 

Rozdział 4

Z jednej strony zastosowany przez ciebie zabieg jest całkiem ciekawy, zwłaszcza przez obraną stylistykę charakterystyczną dla artykułu (m. in. ze względu na częste sformułowania pokroju nie znaleziono absolutnie nic nielegalnego czy stwierdzono, że uciekinier mógł być pod wpływem narkotyków), dzięki której całość nie jawi się jako suche streszczenia. Z drugiej – szkoda, że nie połasiłeś się na przedstawianie tak istotnych wydarzeń, które dałoby ci pole do popisu. 

 

Inni sąsiedzi, którzy rozmawiali z policją[,] stwierdzili, iż Pan mieszkający na trzecim piętrze był bardzo zagadkowy i nie wdawał się zbyt często w rozmowy. 

 

Jak stwierdziła w rozmowie z funkcjonariuszem[,] dobrze mu z oczu patrzyła”. Dobrze mu z oczu (co robiło?) patrzyło

 

Wtedy zrozumiał, iż konieczne będzie zawiadomienie policji i wybiegł z mieszkania[,] zatrzaskując za sobą drzwi.

 

Pierwszoosobówka przeplatana z trzecioosobówką to całkiem popularny zabieg (ze zmianą czasu już trochę mniej), który z pewnością ma wiele zalet. Na twoim miejscu skupiłabym się na porównaniu błędów z różniących się tak fragmentów, byś zobaczył, że dla większości osób pisanie w czasie przeszłym i w trzeciej osobie jest najzwyczajniej w świecie prostsze. Jeżeli dobrze się czujesz w pierwszoosobówce w czasie teraźniejszym i właśnie za jej pomocą chcesz przekazać swoją historię, nikt ci nie broni, ale naprawdę niekiedy więcej z nią zamieszania niż pożytku.

 

W torbie cały czas znajdowała się maska i czarny pistolet, ale nikt nie miał prawa o tym wiedzieć. – Ten fragment budzi moją konsternację. Wcześniej trzymałeś się narracji pozornie zależnej i pisałeś o nieznajomym z sąsiedzkiej perspektywy, a tu nagle narrator wszechwiedzący i wspomnienie zdarzenia, o którym wie tylko jeden z bohaterów? Znowu w jakimś celu wyprzedzasz fakty? Nadal krążymy wokół czegoś w stylu artykułu, który został później napisany, więc wzbogacono go o dalsze informacje?

 

Gdy był już na parterze[,] usłyszał za sobą kroki, wybiegł więc szybko z budynku i ruszył w nieznanym kierunku. – Jeśli chcesz, by bohater pozornie wybiegł szybciej, nie uładniaj na siłę fragmentów dynamicznych za pomocą literackiego, nieco poetyckiego szyku. Spójrz:  usłyszał za sobą kroki i szybko wybiegł z budynku. – W tej wersji określenie (szybko) znajduje się przed czasownikiem (wybiegł), czytelnik ma szansę od razu nastawić się na dynamiczny bieg. W twojej wersji natomiast określenie pojawia się dwa słowa dalej, a więc dopowiedziane jest już jakby po fakcie. Ponadto zmieniłabym spójnik; „i” jest krótsze, a więc z marszu podtrzymuje tempo czytania, za to „więc” sprawia, że zdanie niepotrzebnie staje się okrąglutkie. 

 

Nie znalazł się też następnego dnia i jeszcze następnego, to też stwierdzono, że musiał przyczaić się w swojej kryjówce. – Łącznie: toteż.


 

Rozdział 5

Kolejny rozdział rozpoczyna się od tłumaczeń narratora, które najwyższa pora zacząć usprawiedliwiać albo przyznać, że poszło się na skróty. Pewnego wieczoru, skrajnie wykończony i wygłodzony, zobaczyłem okno piwnicze, jakich pełno jest w budynkach.. – Szkoda, że nie przedstawiłeś drogi bohatera, a i pogłębianie się złej kondycji fizycznej i psychicznej nie znajduje właściwego potwierdzenia w scenach.

 

Odbiegłem tak daleko[,] jak się dało, a później chowałem się po krzakach i zaułkach.

 

To zdanie stało się moją mantrą, wryło mi się do podświadomości i wraca do mnie codziennie w gorszych chwilach, kiedy to chcę iść i powiedzieć wszystkim prawdę. – Nie tak podrasowuje się postaci czy oddaje ich uczucia. Kolejny typowy błąd: piszesz, że coś dzieje się np. zawsze, zamiast pozwolić się temu dziać. Przytaczana mantra spokojnie mogłaby stanowić element narracji – bezpośrednią myśl – a dopiero jej zwielokrotnione pojawienie się w tekście (w gorszych dla bohatera scenach) byłoby jakimkolwiek dowodem tego nawyku.

 

Jedyne[,] co pozostało mi z dawnego życia[,] to ten upór i owa dziwna emocja, która wywołuje u mnie dziwny dyskomfort. – Czy to powtórzenie jest celowe? Nie umiem wyczuć.

 

Powinien pozwolić mu żyć we mnie, a jeśli to niemożliwe, to chociaż oddać mu hołd[,] spełniając jego ostatnią wolę.

 

Wszystkie[,] jakie dotąd mijałem[,]były zamknięte, to jedno zaś uchylone. 

 

W końcu udało mi się siłą otworzyć je zupełnie i wejść przez nie do środka. Od środka je zamknąłem (…).  – Wiadome.

 

Najwyraźniej piwnica należy do jakiejś gospodyni, bo jest tu trochę konfitur i różnego rodzaju kiszonek w słoikach. – Mocno naciągane. Czy w twoim uniwersum mężczyźni nie parają się przygotowywaniem przetworów? 

 

Lepsze to niż nic i starczy[,] żeby przeżyć.

Siedząc z pękającą głową w piwnicy[,] nie mam zbyt wiele do roboty, ale udało mi się przeczytać kilka czasopism, pozostawionych przez właścicieli w piwnicy. – Nie wspominałeś o świetle (a bohater podobno ukrywa się za skrzyniami, więc z pewnością nie padają tam promienie słońca). Poza tym nie sądzę, by logiczne było włączanie go i proszenie się o wizytę chociażby zaciekawionych osób przechodzących obok. 

 

No i tak leżę w tej piwnicy[,] bijąc się z własnymi myślami i od czasu do czasu czytając stronkę. Nie wiem[,] ile czasu minęło. 

 

I odkryłem, że cała wiedza o broni wyparowała razem ze wspomnieniami. – Skąd pewność, że jakakolwiek wiedza istniała? Przeczucie, o którym nie wspominasz? Przecież równie dobrze pistolet mógł zostać bohaterowi podrzucony po tym, jak ten stracił przytomność, i problem z głowy. Dlaczego narrator niczego takiego nie podejrzewa?

 

Po kilku próbach udało mi się jednak go otworzyć i upewnić się, że ma w środku kilka naboi.  – W poprzednim zdaniu pisałeś o broni, a nie o pistolecie, więc zgubiłeś podmiot.

 

Język jest nadal ubogi – w pewnym momencie znika urok luźnej, młodzieżowej narracji i zaczyna brakować szczegółów i opisów. Poza tym niewiele się dzieje. Samotnia bohatera mogłaby być okazją do zbliżenia się do niego, ale nie poświęcasz wiele uwagi stanowi psychicznemu swojej postaci – tylko zasłaniasz się pustymi i wyświechtanymi frazesami. Na dodatek mocno rzucają się w oczy nielogiczności (np. wskazana wcześniej kwestia oświetlenia czy załatwiania potrzeb fizjologicznych). No i bohater w magiczny sposób znajduje wszystko, czego akurat potrzebuje (czasopisma o komputerach, dużą torbę) – nie za dużo tych zbiegów okoliczności?

 

Wstaję powoli[,] prostując kości. 

 

Może na wszelki wypadek zmienię bluzę [,] zanim wyjdę. 

 

Co prawda nadal jestem rozpoznawalny jak diabli, ale lepszy rydz niż nic. – Dobrze, że sam bohater to widzi, bo już nie wiedziałam, jak skomentować jego super strategię polegającą na zamianie czarnej bluzy na granatową, a czarnej torby na szarą.

 

Pospiesznie zamykam okno[,] jak się da i wstaję. – To znaczy? Nie chciało się zamknąć do końca, więc je tylko przymknął?

 

Raczej nie, a nawet jeśli[,] to nie zwrócili uwagi.

 

Pierwszą rzeczą, jaką zauważam[,] jest komoda.

 

Czuję, że mam z nim jakiś związek i że ma coś wspólnego z moim dawnym życiem, ale nie jestem w stanie określić[,] kto to jest.

 

Na tym osiedlu są niezbyt duże, w kolorze kremowo-brązowym. – Bez myślnika, skoro masz na myśli odcień, a nie dwa kolory.

 

Jak widzisz, większość wypisanych przeze mnie błędów stanowią głupotki w postaci zgubionych przecinków, ale to wcale nie jest dobra wiadomość – twoje opowiadanie zawiera wiele nielogiczności oraz nieprawidłowości narracyjnych, które sprawiają, że niełatwo dostrzec inną opcję niż po prostu zaczęcie tej historii od nowa. Trudno mi komentować fabułę czy proponować rozwiązania, skoro wszystko sypie się po drodze, co jest szczególnie trudne do przełknięcia przy wyjątkowo mało wiarygodnej narracji.

 


PODSUMOWANIE

Myślę, że sam dostrzegasz już powtarzalność własnych błędów oraz rozumiesz, że liczne nieprawidłowości narracyjne sprawiają, że wyjątkowo trudno jest oceniać fabułę twojego opowiadania. Dlatego zdecydowałam, że nie będę osobno omawiać pozostałych rozdziałów, ale przeczytam je, by mieć wgląd na całość. Niestety nie dostrzegłam żadnego progresu. 

Po sześciu rozdziałach spędzonych w głowie bohatera nie wiem, co w zasadzie mogłabym o nim powiedzieć, nie wspominając już o postaciach drugoplanowych (które w ogóle trudno tak nazwać). Brak realizmu i nieustanne podpieranie się streszczeniami po prostu zabijają narrację pierwszoosobową w czasie teraźniejszym. Zdawałeś się w ogóle nie rozumieć, z czym wiąże się wybór takiej a nie innej formy. To wszystko wpłynęło na zupełny brak zainteresowania z mojej strony – czy to historią głównego bohatera, czy Eksterminatora. Nie odczułam także, byś starał się wiernie oddać hakerskie realia albo kondycję psychiczną zagubionego człowieka. Niezrozumiałe decyzje twojej postaci oraz wnioski wysuwane nie wiadomo skąd (byleby tylko popchnąć akcję do przodu?) odebrały resztki logiki. Czułam, jakbym czytała koncept, jedynie zarys, a nie pełnoprawne opowiadanie. Szkoda.

Jeśli zaś chodzi o technikalia, przede wszystkim masz problem z interpunkcją w zdaniach wielokrotnie złożonych oraz z powtórzeniami. Poza tym nieprawidłowo zapisujesz dialogi czy cudzysłowy.

Zachęcam cię do przejrzenia naszej encyklopedii. Myślę, że w szczególności przyda ci się nasz poradnik dotyczący ekspozycjikonstruowania scen, narracji oraz stylistycznym lazy writingu.

Zostawiam cię z garścią porad i artykułów, mając nadzieję, że przemyślisz konstrukcję swojego opowiadania, bo wymyślona historia to nie wszystko – trzeba ją jeszcze umieć przekazać. Tak że na dzisiaj bez noty końcowej i być może do zobaczenia. :)

Za betę dziękuję: Skoiastel i Elektrowni.






2 komentarze:

  1. Dziękuję za przyjrzenie się mojej książce.
    Muszę przyznać, że zdążyłem już zapomnieć o złożonym przeze mnie zgłoszeniu, więc miałem miłą niespodziankę, gdy dostałem maila. :-)
    Z większością krytyki się zgadzam. Gdy pisałem pierwsze rozdziały tego dzieła byłem dużo młodszy niż teraz i moje umiejętności były znacznie mniejsze. W późniejszych etapach starałem się jak mogłem uczynić fabułę bardziej sensowną, ale niestety wszystko rozłaziło się w szwach. Z tego powodu, gdy wypuściłem już całą część pierwszą, zacząłem pisać całość od nowa. Tym razem bez wypuszczania rozdziałów zaraz po napisaniu i z dokładnym przyglądaniem się prezentowanej przeze mnie historii. Zajmuję się tym od bardzo dawna i mam na komputerze gotową całą pierwszą część oraz większość drugiej.
    Za jakiś czas stara wersja książki zniknie z Wattpada i zostanie zastąpiona nową, lepszą.
    Zdaję sobie sprawę z dużej ilości błędów interpunkcyjnych w starej wersji. Starałem się bardzo je wychwytywać, ale z marnym skutkiem. Największy problem chyba jednak tyczy się fabuły. Wymyślałem ją na bieżąco, tylko po to żeby (jak napisałaś) pchnąć akcję do przodu. Miałem w głowie ciągle zmieniający się plan i brak pojęcia o realiach oraz sytuacjach, o których opowiada książka.
    Mimo to jestem z niej zadowolony. To pierwsze dzieło jakie napisałem, które serio było przez ludzi z zainteresowaniem czytane. Nawet wyczekiwali następnych rozdziałów. :-)
    Liczę, że z nową wersją "ANONYMOUSA" uda mi się podwoić mój "sukces". Dziękuję jeszcze raz za przeczytanie i analizę mojej książki, naprawdę to doceniam. Dzięki też za użyteczne rady.
    Pozdrawiam całą ekipę "Wspólnymi Siłami".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mimo wszystko analiza może okazać się pomocna. Szkoda tylko, że nie zgłosiłeś nowszego tekstu, kiedy informowałam cię o rozpoczęciu oceny. Myślę, że wtedy byłaby ona bardziej przydatna.
      Także pozdrawiamy

      Usuń