[62] ocena bloga: find-love-in-highschool-itasaku.blogspot.com

Autorka: Maruo Sa
Tematyka: ff – Naruto
Oceniająca: Forfeit


...czyli emocjonalny Itachi, zakochany à la psychopata, przyjacielskie namiętne pocałunki i egocentryczna Mary Sue. Zapraszam.

Z góry uprzedzam, że niektóre cytaty mogą mieć dziwne formatowanie, duże odstępy i tak dalej. Jest to spowodowane formatowaniem na blogu autorki, które, po skopiowaniu, trzeba by było usuwać ręcznie.

Szablonu oceniać nie będę. Wspomnę tylko, że piszesz ItaSaku, a nagłówek przedstawia Sakurę przytulającą się do Sasuke, który w opciu ma niewielką rolę. No i przez całą długość kolumny bocznej nie da się zaznaczać tekstu z prawej strony, co było dość uciążliwe, gdy kopiowałam fragmenty.
Prolog
Na samym wstępie witasz mnie akapitem:
Sakura Haruno[spacja]- 17-letnia dziewczyna o długich[przecinek] różowych włosach oraz pięknych[przecinek] zielonych oczach[myślnik] wczoraj przeprowadziła się do małego miasteczka- Konoha- z Tokio. Razem z rodzicami mieli dość już życia w hałaśliwym mieście, dlatego też postanowili się przeprowadzić. Domek, w którym zamieszkali[przecinek] nie należał do dużych, jednak dla nich był wystarczający.
1. Siedemnastoletnia powinnaś napisać słownie.
2. Używasz dywizów (-) zamiast myślników (półpauza – [alt+0150] lub pauza — [alt+0151]) i nie oddzielasz ich spacją.
3. Występuje powtórzenie.
4. Przedstawiłaś nam z wejścia opis głównej bohaterki, który składa się jedynie z koloru jej włosów i oczu.
Był wtorek. Jako,[zbędny przecinek] że Haruno była nową uczennicą "Konoha High School"[przecinek] musiała wstąpić do swojej przyszłej szkoły, aby zakończyć wszystkie sprawy związane z dokumentacją.
Prawidłowy polski cudzysłów wygląda tak: „”. W Wordzie wstawia się automatycznie. Możesz także użyć kombinacji [alt+0132 – dolny; alt+0148 – górny].
Na samym wstępie, bez większego wprowadzenia, po prostu przedstawiasz nam pierwszy dzień Sakury w nowym miasteczku. Jak to robisz? Spójrzmy niżej.
Wiedziała gdzie ma się kierować, ponieważ docierając do swojego nowego domu[przecinek] przejeżdżała obok szkoły.
Sakura przyjechała do miasteczka, a po drodze patrzyła, gdzie jest szkoła i starała się zapamiętać trasę, zamiast, no nie wiem, rozglądać się po okolicy, bo przecież będzie tu mieszkać. Nie sądzisz, że to dość dziwne?
Osobą tą okazał się chłopak w jej wieku. Średniego wzrostu brunet z ciemnymi oczami.
Znowu określasz ludzi jedynie po kolorze włosów i oczu.
W końcu po jakiś[jakichś] 10 minutach błądzenia[przecinek] jakimś cudem trafiła pod drzwi sekretariatu, który jednocześnie był gabinetem dyrektora. Zapukała i po chwili weszła do środka.
Liczby słownie.
No dobra, mamy sytuację, gdzie Sakura pyta pierwszą lepszą osobę o drogę do sekretariatu w nowej szkole. Tą osobą jest Sasuke, który spławia dziewczynę, a ona, zamiast zapytać kogoś innego (przecież było tam sporo osób!), błądzi po całej szkole. I wcale na drzwiach nie ma tabliczek informacyjnych? A sekretariat znajduje się gdzieś w głębi budynku, żeby utrudnić życie ludziom z zewnątrz, gdy muszą się zgłosić? Wydaje mi się to naciągane.
Zastanawiające jest to, że idąc do szkoły średniej, Sakura miała załatwić jakieś papiery w sekretariacie, gdzie okazało się, że musi dać swoją książeczkę zdrowia i złożyć dwa podpisy.
Zaraz, wróć, książeczka zdrowia?!
Ach, zapomniałabym. Piszesz, że zbliża się wrzesień i początek roku szkolnego. Tyle że w Japonii rok szkolny zaczyna się pierwszego kwietnia.

Rozdział 1.
Do najbliższego autobusy[autobusu] miała jeszcze 5 minut. Po 5 minutach, ze słuchawkami na uszach weszła do autobusu i zajęła miejsce. Czekała ją 15 minutowa podróż.
Wciąż określasz bardzo dokładnie wszystkie czynności. Non stop powtarzasz co ile czasu zajmuje, przez co tworzysz nagminnie powtórzenia. Naprawdę to nie jest istotne dla fabuły.
Szybko znalazła buty idealne dla siebie- czarne z 8 cm szpilką.
Dywiz zamiast myślnika i brak spacji. Tu liczba również powinna być zapisana słownie, a centymetry pełną nazwą oraz odmienione.
Po drodze zahaczyła jeszcze o kawiarnię gdzie kupiła kawę za[na] wynos. (...) Szła, patrząc sobie pod nogi, przez co nie zauważyła osoby idącej z naprzeciwka co skutkowało[poskutkowało] zderzeniem. Sakura jak i ta druga osoba upadły na ziemię. Zielonooka szybko wstała i pomogła wstać tej drugiej. Okazało się, że to była Hinata. Jej przyjaciółka, z którą były bardzo blisko, zanim Sakura wyjechała.
1. Przecinki po: kawiarnię, naprzeciwka, pierwszym Sakura.
2. Powtórzenia.
3. Określanie postaci po kolorze włosów lub oczu świadczy o niskim warsztacie autora.
4. Sakura niosła kawę, zderzyła się z koleżanką, obie się wywróciły, a napój pozostał w kubku?
5. Skąd Sakura zna Hinatę, skoro mieszkały w dwóch innych miastach? I niby są przyjaciółkami?
- Sakura[przecinek] kiedy wróciłaś?
- Tydzień temu. Przepraszam, że się nie odezwałam, ale nie miałam czasu, a po za tym byłam przekonana, że wyjechałaś gdzieś na wakacje.
Nie wspomniałaś wcześniej, że Sakura kiedyś mieszkała w Konosze. Po drugie, skoro tak, powinna chyba pamiętać miasteczko, dlaczego więc argumentowałaś jej dojście do szkoły obserwacją drogi podczas jazdy? I, co ważniejsze, przez cały tydzień Haruno nie miała czasu napisać lub zadzwonić do przyjaciółki z dzieciństwa? Nawet choćby przed przeprowadzką.
- Powiedz mi[przecinek] gdzie mieszkasz?
- Na Wiśniowej 7.
- O rany! To bardzo blisko mnie!
Przyjaźniły się, więc chyba obie powinny być tego świadome, a zachowują się, jakby to była nie lada nowość.
”Boże[przecinek] co za gbur! Zero kultury osobistej. Kto go wychowywał? Nie wiem[przecinek] skąd się tacy biorą. Ahh.. Szkoda gadać.„
Ahh? Chyba ach.
Skąd wytrzasnęłaś taki cudzysłów? Przecież na początku zdania powinien być na dole, a na końcu na górze. W dodatku kropka kończąca zdanie zawsze powinna być za cudzysłowem. [klik], [klik]
Wielokropek to trzy kropki, nie dwie. Możesz go wstawić również kombinacją klawiszy [alt+0133].
Nie musisz zaznaczać myśli cudzysłowem oraz kursywą – jedna forma wystarczy. Zrezygnowałabym także z zaznaczania kolorem (chyba że to opcja szablonu). I tak wyraźnie widać, że ten fragment to myśl bohaterki.
Przywitała się z rodzicami i poszła do swojego pokoju, który mieścił się na poddaszu. Pokój nie był ogromny, ale był bardzo przytulny. Pod oknem stało łóżko, obok łóżka była mała szafka nocna. Zaraz obok drzwi stała duża szafa z lustrem. Niedaleko łóżka stało biurko i krzesło. Na przeciwko szafy były kolejne drzwi prowadzące do łazienki. Obok drzwi był stał miękki fotel. Cały pokój utrzymany był w kolorach kawy z mlekiem i bieli.
Był czy stał? Zdecyduj się.
To jest cały akapit. Atakujesz czytelnika poplątanym opisem pokoju, w dodatku chcesz wszystko przedstawić tak szczegółowo, że tworzysz dużo powtórzeń. Uwierz mi, wcale nie musisz wymienić koloru każdego mebla w pomieszczeniu i jego dokładnego położenia, żeby było w porządku.
Podsumowując, cały pierwszy rozdział to wyjście do centrum handlowego, spotkanie przyjaciółki, potrącenie przez Sasuke i powrót do domu. Nie sądzisz, że to trochę... nudne i banalne? Nie mówiąc już o tym, że rozdział jest długości paragonu.

Rozdział 2
Następnego dnia o godzinie 7:30 różowowłosej zadzwonił budzik. Obudziła się i z wielkim ociąganiem wyłączyła go, a następnie zwlokła się z łóżka. Nie miała na to najmniejszej ochoty i gdyby nie to, że jest nową uczennicą w szkole, to najprawdopodobniej odpuściłaby sobie rozpoczęcie roku. Powoli powlokła się do łazienki, w której spędziła około 30 minut. Wyszła lekko pomalowana i ubrana w zakupione dzień wcześniej ubrania. Zeszła na dół do kuchni, gdzie zastała swoich rodziców jedzących śniadanie. Przywitała się z nimi i zabrała za jedzenie. Po niecałych dziesięciu minutach państwo Haruno wyszli do pracy, a Sakura została sama. Do spotkania z Hinatą miała jeszcze trochę czasu, dlatego posprzątała po sobie i poszła na górę spakować najważniejsze rzeczy do swojej ulubionej torebki, po czym usiadła na chwilę przez[przed] komputerem. Po jakimś czasie usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko wzięła torebkę, ubrała buty i wyszła z domu.
Spójrz, ile słów zmarnowałaś na opisanie codziennych czynności. Właśnie tyle niepotrzebnego tekstu znalazło się w rozdziale. Przecież mogłaś napisać, że Sakura wstała z samego rana, ogarnęła się, a gdy Hinata po nią przyszła, ruszyły razem do szkoły.
Podkreśliłam ci jeden czasownik. Zauważyłaś już błąd? Wszystko piszesz w czasie przeszłym – bądź konsekwentna i nie zmieniaj tego!
I znów niepoprawnie zapisałaś czas.
Od lewej: To jest Kiba Inuzuka, później Ino Yamanaka, Shikamaru Nara, TenTen, Neji Hyuga- ale jego znasz, Temari no Sabaku, Choji Akimichi oraz Rock Lee.
Dywiz zamiast myślnika i brak spacji.
Czemu każdego wymieniasz zaczynając od imienia, a Lee od nazwiska?
Zresztą, kto w gronie przyjaciół przedstawia się pełnym imieniem i nazwiskiem?
- Sakurcia?!
- Naruto? Nie wierzę! Naruto!- Uzumaki rzucił się na szyję Sakurze i zaczął ją przytulać.
Znów te same błędy z dywizami. Nie będę się już powtarzać, bo piszesz tak cały czas.
Nie wspomniałaś wcześniej, że Sakura zna również Naruto. Nawet o niego nie zapytała. I skoro kiedyś mieszkała w Konosze, to powinna chyba znać więcej osób niż dwie, nie? Chodziła przecież do szkoły.
Jak na razie wydaje mi się, że wymyślasz fabułę na bieżąco, stąd takie nielogiczne wątki.
Przed trzecimi klasami zaś stoi wyzwanie- matura.
Sakura mieszkała w Japonii, a tam nie ma czegoś takiego jak matura. Po prostu po ukończeniu szkoły (podstawowej, niższego lub wyższego stopnia) zdaje się egzamin, jeśli chce się dostać dalej (po gimnazjum można zakończyć naukę).
- Nazywam się Sakura Haruno. Przeprowadziłam się tutaj z powrotem z Tokio. Uwielbiam grać w siatkówkę i piłkę ręczną. Lubię także rysować. To chyba wszystko.
- Okej. Dziękujemy, możesz usiąść. Ja nazywam się Kakashi Hatake i jestem wychowawcą tej klasy, a od tej pory także Twoim. Jednocześnie uczę również historii.
To wychowawca powinien przedstawić się pierwszy, szczególnie, że akcja rozgrywa się w Japonii.
W dialogu nie używa się zwrotów grzecznościowych.
Jeden z nich się odezwał:
Sasuke ruszaj dupę do domu. Z tego[przecinek] co wiem[przecinek] matka kazała ci od razu wracać.
Zapomniałaś o myślniku na początku wypowiedzi. Przecinek po Sasuke i po wiem.
Apostrofę zawsze oddzielamy przecinkami.
Chcesz, to pogadać z matką albo ojcem, a nie ze mną.
Pogadaj.
Deidara był dość wysokim, długowłosym blondynem z cudownymi błękitnymi oczami.
No no... W sumie jest niczego sobie.[zbędna kropka]- pomyślała różowowłosa.
- Chodź, przedstawię cię reszcie.[zbędna kropka, brak spacji]- podszedł razem z nią do reszty chłopaków.
- Chłopaki poznajcie. To jest Sakura.
- Cześć. Jestem Sasori.[zbędna kropka, brak spacji]- przedstawił się czerwonowłosy chłopak z brązowymi oczami.
Ale przystojniak- Sakurze zaświeciły się oczy.
- Ja mam na imię Hidan.[zbędna kropka, brak spacji]- szarowłosy z fioletowymi oczyma.
- Pain.[zbędna kropka, brak spacji]- pomarańczowo włosy z brązowymi oczami.

Ta scena jest bardzo płytka. Strasznie słabo opisałaś zapoznanie się z nowymi znajomymi. Każda postać do tej pory brzmi tak samo, mówi tak samo, jest nudno, brak charakteru.
A co tu robi Pain? Nagato naprawdę porwał ciało Yahiko i nim sterował?
Gdy spojrzała na zegarek ujrzała godzinę 14. Postanowiła, że wieczorem pójdzie pobiegać. Był to jej sposób na pozbycie się stresu, ale także na zabicie czasu i nudy. Około godziny 16 zjadła obiad, po czym usiadła przed telewizorem z laptopem na kolanach. Większość czasu spędziła na przeglądaniu Facebooka i pisaniu z Hinatą. Po godzinie 20 zeszła z chatu, przebrała się w legginsy, w którym ma zwyczaj biegać, czarną koszulkę na ramiączkach oraz czarno-białe Air Max'y[zbędny apostrof]. Wzięła małą sportową torbę do której wrzuciła telefon, butelkę wody, portfel, mp4, a po wyjściu z domu i zamknięciu drzwi, także klucze. Zapobiegawczo zgarnęła też bluzę.
Znów źle zapisujesz godzinę. Napisałaś czasownik w czasie teraźniejszym.
Po raz kolejny zanudzasz czytelnika czynnościami, które nie mają wpływu na fabułę oraz niepotrzebnym opisem ubioru. To brzmi jak skrót dnia, jakiś raport. Swoją drogą, czy Sakura codziennie wkłada inne buty? Burżujstwo. To ile ona ich ma? To samo z urządzeniami elektrycznymi. Niby jest mnóstwo osób posiadających telefon i laptopa, ale po co Sakurze MP3 i MP4? Nie wystarczy jeden odtwarzacz? Trochę bez sensu.
A ta mała torebka musiała być chyba całkiem spora, skoro zmieściła w niej tyle rzeczy i bluzę.
Ze słuchawkami w uszach podążała w stronę bieżni, którą zauważyła w drodze do domu.
Kiedy doszła na miejsce[przecinek] zauważyła trzy znajome twarze. (...) W pewnym momencie zauważyła, że przyłączył się do niej Itachi.
Robisz powtórzenia, które bez trudu byś wyeliminowała, gdybyś przeczytała przed publikacją tekst.
Ta bieżnia to tak w szczerym polu przy ulicy stała? Różny sprzęt do ćwiczenia jest umiejscowiony na dworze w niektórych miejscach w miastach, ale bieżnia?
Gdy dziewczyna wróciła do domu, natychmiast poszła się wykąpać, potem sprawdziła[przecinek] czy drzwi i okna są zamknięte, gdyż jej rodzicie wciąż nie wrócili i położyła się spać.
Ten fragment oddzieliłaś od reszty tekstu, a jest zupełnie zbędny. Wpychasz na siłę mnóstwo niepotrzebnych informacji. Musisz zastanowić się, co jest ważne, a co nie i próbować wyeliminować zbędne słowa. Wyrzuć całą ekspozycję, zostaw tylko istotne sceny.
Rozdział kończysz rozmyśleniami Itachiego na temat Sakury. Nie sądzisz, że to zbyt szybko, aby nie mógł przestać o niej myśleć? Nawet nie rozmawiali.
W całej notce wariuje ci wielkość czcionki – ujednolić to.

Rozdział 3
Tutaj również problem ze czcionką.
Na samym początku znów zasypujesz nas opisem porannych czynności.
Rozdział nudny jak flaki z olejem. Naprawdę, nie ciekawi mnie kolejność lekcji, podczas których nic się nie dzieje.
Pod salą podeszły do Ino i Ten Ten.
- Dziewczyny błagam powiedzcie, że nie mamy dzisiaj jakiejś ostatniej lekcji. Nie dam rady dzisiaj do 15.
- Niestety Saki, ale mamy wszystkie lekcje. Masz... Napij się kawy może cię trochę rozbudzi.- powiedziała Ino podając jej kubek z kawą zakupiony w szkolnym bufecie.
Przecinek po: dziewczyny, błagam, niestety, kawy, Ino.
Czy tak zachowują się osoby, które dzień wcześniej pierwszy raz widziały się na oczy? No wątpię. I czy Haruno nie przesadza? Minęła jedna lekcja, jest pierwszy dzień nauki, a ona już mówi, że nie wytrzyma? Nie jest ciekawa nowych nauczycieli, nowej szkoły?
Lekcje mimo wszystko minęły bardzo szybko i nim się każdy obejrzał skończyła się ostatnia.
Przecinek po:  i, obejrzał – wtrącenie. Lekcje, wszystko – opcjonalnie.
Sakura kierowała się sama w stronę wyjścia. Hinata musiała zostać w szkole, aby pomóc z kolejnym wydaniem gazetki szkolnej. Szła powoli, gdy nagle usłyszała, że ktoś ją woła.
Hinata szła powoli?
Odwróciła się i ujrzała uśmiechniętego Deidarę machającego, aby do niego podeszła. Ta uśmiechnęła się i skierowała w jego stronę.
- Cześć Sakura.- powiedział, gdy już znalazła się obok i przytulił ją na powitanie.
Serio? Chłopak, którego Sakura poznała dzień wcześniej i rozmawiała z nim dosłownie chwilę, przytula ją na przywitanie?

- Cześć. Jak to możliwe, że widzę cię dopiero teraz?
- Mieliśmy dzisiaj próbną maturę i większość czasu spędziłem na sali gimnastycznej.
Seeerio?! Pomijając fakt, że w Japonii nie ma czegoś takiego jak matura – jak można pisać próbny egzamin dojrzałości pierwszego dnia nauki w szkole?!

- O cześć chłopaki! Wybaczcie, nie zauważyła was.
Zauważyłam.
No dobra, ja wiem, że dialogi rządzą się swoimi prawami, można użyć potocznej mowy i tak dalej. Ale niech konstrukcja tych zdań będzie przynajmniej na poziomie! Przecież to są niemal dorośli ludzie. Zobacz, jaki ta rozmowa ma sens, gdy usunie się z tekstu czynności:
- Cześć Sakura.
- Cześć. Jak to możliwe, że widzę cię dopiero teraz?
- Mieliśmy dzisiaj próbną maturę i większość czasu spędziłem na sali gimnastycznej.
- Aha! To już wiem, czemu dzisiaj nasz wf [klik] został przeniesiony na korytarz! A tak w ogóle to jak ci poszło?
- Nie wiem w sumie. Wyniki będą dopiero w przyszłym tygodniu.
- W ogóle to dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? Życzyłabym ci przynajmniej powodzenia.
- Eee tam... Jeszcze na pewno będziesz mieć okazję.
- No w sumie to masz rację. O cześć chłopaki! Wybaczcie, nie zauważyła was.
- No wiesz co? Powinniśmy czuć się urażeni.
- Oj no weź...
- Żartuję przecież.
Wskaż mi, co jest takiego w tej rozmowie, że postanowiłaś ją przeprowadzić, bo jak dla mnie, równie dobrze mogłaś wspomnieć jednym zdaniem, że Haruno rozmawiała z kolegami.
Swoją drogą, czemu WF był na korytarzu? Nie mogli pójść na dwór?

Bez tytułu.png


Raz, apostrof to nie cudzysłów.
Dwa, poziom tej rozmowy jest bardzo niski.
Trzy, nie kalkuj mowy potocznej. Strasznie źle się to czyta.
Szła dalej, ale nie zauważyła osoby idącej z naprzeciwka i na nią wpadła. Upadła na ziemię, a książka na nią.
„Sakura upadła na ziemię, a książka na ziemię”. Ok.
Czemu w ciągu trzech rozdziałów Sakura trzeci raz na kogoś wpada? To już staje się nudne.
Dobrze, że zachowałaś oryginalne imiona rodziców Sasuke – autorzy tekstów na podstawie Naruto często je zmieniają.
Na chwilę obecną, gdybyś wyrzuciła z tekstu to co niepotrzebne, a resztę skleiła w całość, powstałby jeden, bardzo krótki rozdział. Musisz sporo popracować. Lecimy dalej.

Rozdział 4
Nawet nie będę już wklejać tutaj fragmentów tekstu z pierwszego akapitu. Godziny zapisujesz liczbami, popełniasz kolejne błędy, takie jak powtórzenia, nieodpowiednio wstawione przecinki, dywizy (-) zamiast myślników [półpauza (–) lub pauza (—)], a także po raz kolejny przedstawiasz mi poranne czynności i określasz czas wejścia do sali lekcyjnej. Co rozdział robisz to samo. Sakura codziennie ubiera tylko inne ubrania i wychodzi mniej więcej o tej samej porze. Nic nowego nie wnosisz, nie jest to istotne dla fabuły, wręcz zbędne. A białe adidasy i bluza z kapturem wcale nie są dobrymi opisami.
Pozwól, że od tej pory przestanę zaznaczać oczywiste błędy, jak brak spacji, cudzysłowy, błędna interpunkcja dialogowa czy dywizy zamiast myślników. Na koniec podsumuję całość. Po prostu gdybym zaczęła poprawiać wszystko, ocenka byłaby dwa razy dłuższa, a w cytatach podopisywane tyle, że przeszkadzałoby to w czytaniu.
- Sakura!- krzyknął Kiba na wstępie.
- Co tak krzyczysz? Słyszę cię przecież.
- Pamiętasz o dzisiejszej imprezie u mnie?
- To ona też przychodzi?- mruknął niezadowolony Sasuke.
- Nie interesuj się.- odpowiedziała mu Sakura, po czym zwróciła się do Kiby- No pewnie, że pamiętam! Jakbym mogła zapomnieć skoro zdążyłeś mi napisać o tym dzisiaj już dwa razy.- uśmiechnęła się do niego dziewczyna.
- Oj no bo chcę mieć pewność, że przyjdziesz.
- Yhym... Przyjdę na 100%. Możesz być o to spokojny.
Ta rozmowa jest tak sztuczna, sztampowa i nienaturalna, że aż ręce opadają. A zachowanie Sakury tak bardzo działa mi na nerwy... żałosne i irytujące. Ta bohaterka jest nieznośna!
Twoje postacie wykazują się mentalnością dziesięciolatków, które stroją fochy o zabranie zabawki w piaskownicy. Tak nie zachowują się niemal dorośli ludzie, no wybacz.
Poprzez głosy mogła stwierdzić, że była to dziewczyna i chłopak (...).
Była to dziewczyna i była to chłopak. Widzisz, jak brzmi to, co napisałaś? Odmień czasownik.
Sakurę to zaciekawiło, a że na dodatek była bardzo ciekawska, postanowiła zmienić trochę swoją trasę i skręciła w ich stronę, ale tak, żeby wyglądało to na przypadek.
Nie ma to jak wścibstwo. Podsłuchiwać kłótnię obcych ludzi. Niczym osiedlowy monitoring.

Sakura miała nadzieję wyłapać mniej więcej o co chodzi, jednak udało jej się usłyszeć tylko urywki rozmowy, takie jak: ”.. na oczy...„, ”proszę cię...„, ”jak mogłaś...„, ”chyba żartujesz...„, ”nie chciałam...„, ”co mam zrobić...„- które niewiele mogły jej powiedzieć. Nagle owa dziewczyna spojrzała w stronę Sakury, a co za tym idzie także Itachi, który zauważył gdzie skierowany jest wzrok kobiety. Zielonooka momentalnie spuściła głowę i jakby nigdy nic szła dalej. Ciemnowłosy odprowadził ją wzrokiem i wrócił do krzyczenia na swoją towarzyszkę.
Szybciutko leć poprawić wielokropki!
Kobiety to znaczy Sakury czy tej drugiej? Nie określaj ludzi po kolorze włosów czy oczu. Na dobrą sprawę cały czas to robisz. Owszem, nie jest to coś strasznego, lecz podpina się pod błąd stylistyczny.
Scena przedstawiona wyżej jest absurdalna. Sakura idzie, słyszy kłótnię, na chama przechodzi obok ludzi, a okazuje się, że to Itachi z jakąś panną. Tamci dostrzegają Haruno, ona zaś spuszcza głowę i idzie. A Itachi co? Dalej krzyczy. Przepraszam, że jak? Wiem, że streściłam Ci scenę, ale po to, aby ukazać, jak bardzo jest zła. Czy Uchiha zrobiłby coś takiego? Sam fakt, że Sakura go irytowała jest argumentem na to, że skomentowałby „ciekawskość” koleżanki. Przecież to głupie. Sakura jest głupia. Grrr.
”Kuurde... Ciekawa jestem o co chodziło. Tak wiem, to nie jest moja sprawa, ale to nie moja wina, że jestem taka ciekawska. Poza tym gdyby on się tak nie wydzierał, to nie byłoby mnie tam... Że też nie udało mi się prawie nic usłyszeć. A niech to!„- idąc do domu Sakura cały czas myślała o tamtej sytuacji.
Te cudzysłowy... Nie wiem, jak to robisz, ale są błędne, co powtarzam po raz kolejny.
Nie mam pojęcia, gdzie wychowała się ta dziewczyna i co ma w głowie, ale widać, że to rozpieszczona jedynaczka. Co złego to nie ja, bo jestem najlepsiejsza. Jest bardzo źle wykreowaną bohaterką.
Uznała, że dwie godziny w zupełności jej wystarczą, a póki co zajęła się zadaniami domowymi, których nauczyciele nie mogli im podarować mimo, że nadchodził weekend.
W konstrukcji „mimo że” nie stawiamy przecinka. Powinien on się pojawić przed „mimo”.
Równo o godzinie 18 poszła wziąć kąpiel. W wannie siedziała do 18:30, po czym owinięta w ręcznik wyszła do pokoju, aby się pomalować. Nałożyła cieniutką warstwę podkładu, troszkę pudru oraz bronzer. Rzęsy przejechała tuszem, zrobiła sobie cienkie kreski eye-linerem, a na usta nałożyła błyszczyk. Wysuszyła włosy, zostawiła je rozpuszczone. Pomalowała paznokcie na bardzo jasny brąz. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 19:30. Ubrała sukienkę (zdjęcie ubioru Sakury znajduje się pod notką dop. aut.). Po 15 minutach była gotowa do wyjścia. Wzięła ze sobą torebkę, marynarkę, którą zarzuciła na ramiona, pożegnała się z rodzicami i wyszła.
To jej rodzice żyją? Łał. Bo jak na razie to tylko są, aby być. Żebyś nie musiała obarczać Sakury opłacaniem rachunków za prąd, wodę, telefon oraz zarabianiem pieniędzy i tłumaczeniem, dlaczego niepełnoletnie dziecko mieszka samo. Bo w zasadzie to rodzice Haruno istnieją tylko na papierku. Wiecznie są na delegacji. Córkę mają gdzieś. Albo, autorko, chciałaś się pozbyć problemu, co jest bardziej prawdopodobne.
Cały fragment jest niepotrzebny. Oprócz informacji o jestestwie rodziców Sakury, niczego się nie dowiedzieliśmy. Równie dobrze mogłaś napisać, że dziewczyna się wyszykowała i wyszła. Opisu też nam oszczędziłaś, skoro pod rozdziałem po prostu wrzuciłaś linki do zdjęć z częściami garderoby bohaterki (a o makijażu się rozpisałaś!). W książkach też tak robią? Podają zdjęcie lub adres internetowy strony i „wyszukaj sobie, czytelniczko droga”? Nie. Bo istnieje coś takiego jak opis. Choć w tym wypadku jakiś napisałaś – jest beznadziejny. Zdecydowanie wolałabym przeczytać o kroju sukienki niż ilości warstw tapety na twarzy Sakury.
Byli też tacy którzy właściwie skończyli już swoją imprezę.
Przecinek przed „którzy”.
Po jakiś 30 minutach wyszła przed dom zapalić. Nie paliła często, ale gdy była na jakiejś imprezie, nie odmawiała sobie papierosa. Gdy wyszła, oddaliła się trochę od domu i odpaliła papierosa.
Powtórzenia. Liczby słownie.
Skąd miała papierosy, skoro była niepełnoletnia (z dalszej części wynika, że kupiła sobie paczkę)? W dodatku w Japonii pełnoletność uzyskuje się w wieku dwudziestu lat, nie osiemnastu.
- Boże, ale żeś mnie wystraszył! Było jakoś zakomunikować, że tu stoisz, a nie. Mało zawałem tu nie skończyłam.
- Wystarczy Itachi.
- Aha... No spoko.- zapadło pomiędzy nimi milczenie. Sakurę zaczęło to już lekko denerwować, więc postanowiła się odezwać:
- I jak tam? Dobrze się bawisz?- nie uzyskała żadnej odpowiedzi, czym nie specjalnie się zdziwiła. Spróbowała jeszcze raz:
- Emm tego... Strasznie dzisiaj krzyczałeś na tę dziewczynę w parku.
- Yhym...
- No tego... To jest twoja dziewczyna, czy coś? Czymś sobie zasłużyła na takie krzyki?
Itachi gwałtownie odwrócił się w jej stronę, tak, że różowowłosa lekko podskoczyła, podszedł do niej i cicho wysyczał:
- Wydaje mi się, że to nie jest twoja sprawa. Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy i następnym razem nie podsłuchuj cudzych rozmów.
- Wypraszam sobie! Ne podsłuchiwałam was, po prostu tamtędy przechodziłam. Następnym razem jak nie chcesz, żeby ktoś słyszał twoje rozmowy to albo wybieraj sobie miejsce gdzie ludzie nie będą chodzić, albo nie wydzieraj się tak.[zbędny przecinek, brak spacji]- nagięła trochę prawdę- Rany... Dobrze, przepraszam. Nie musisz się od razu tak unosić. Wystarczyło normalnie powiedzieć.[zbędny przecinek, brak spacji]- dokończyła palić papierosa, wyrzuciła niedopałek i nie odwracając się poszła w stronę domu Inuzuki.
”Raany! Co za typ!„- pomyślała dziewczyna wchodząc do środka.
Wrzuciłam tu ten fragment... Czy Ty widzisz, jak bardzo beznadziejna jest główna bohaterka? Jak bardzo żałosna? Pominę błędy w tekście, bo cały czas popełniasz te same. Ale kreacja protagonistki jest ważna. Wiadomo, są postaci bardziej i mniej irytujące. Te dobre i te kiepskie, ale, na Boga, kto by chciał męczyć się z główną bohaterką przez tyle rozdziałów?! Jesteśmy w czwartym z, na tę chwilę, dwudziestu trzech, a ja już mam jej dosyć. Wiecznie sfochowana księżniczka. Dziwię się chłopakowi, że w tym momencie po prostu nie strzelił jej w twarz. Ja bym ją posłała w diabły, a on ma się w niej zakochać (w końcu piszesz ItaSaku)! Musisz uświadomić sobie różnicę między kreacją słabej bohaterki, a słabą kreacją bohaterki.
Itachi widzę, że już wychodzi to może cię odprowadzić!
Niczym Yoda.
Poczuła w środku lekki niepokój jednak nie miała gdzie skręcić i nie miała wyboru, musiała iść prze siebie.
Wsteczny jej się zaciął?
No chyba, że będziesz się wyrywać, to wtedy inaczej sobie pogadamy!
Konstrukcję „chyba że” piszemy bez przecinka.
(...) odezwał się nieznajomy chłopak.
Chłopak? Po wcześniejszym, bardzo długim, opisie: „dość podpity facet”, wyobraziłam sobie mężczyznę koło trzydziestki.
Różowowłosa z nerwów zdążyła spalić już dwa papierosy mimo, że normalnie nie pali.
Czas przeszły: paliła.
Przecinek przed „mimo”.
A gdy Sakura wróci do domciu, będzie przypał u rodziców, bo tym razem nie są na delegacji, a córeczka jest niepełnoletnia, pijana i śmierdzi fajkami.


Podeszła do niego i przez chwilę przeszło jej przez myśl, aby pocałować go w policzek w podziękowaniu, ale w ostatniej chwili zrezygnowała z tego pomysłu.
Czyli Sakura w nocy podeszła do typa z zamiarem pocałowania go, po czym odeszła? Nie wydaje Ci się to głupie? Zresztą, oni się nie znali, a na imprezie na niego nawrzeszczała za własne, idiotyczne zachowanie. Jak mogło jej w ogóle przejść przez myśl pocałowanie w policzek?
Itachi wracając do domu myślał jak zwykle o Sakurze.
Długo myślał, skoro mieszkał trzy domy dalej.


Nie chciał tego, ale to było silniejsze od niego. Nie mógł nic na to poradzić, chociaż szczerze chciał.
Chciał, ale nie chciał?
Na koniec rozdziału poznajemy myśli Itachiego i Sakury. Cytuję.
Itachi: „Jak ona pięknie dzisiaj wyglądała. Stop! Itachi! Uspokój się idioto! To tylko irytująca koleżaneczka z klasy Sasuke. Nikt więcej. Tak samo irytująca jak te wszystkie inne dziewczyny ze szkoły. Nie myśl o niej. Ale ona jest naprawdę piękna. Agrhhh! Zamknij się!”
Sakura: „W sumie jak mu się tak przyjrzałam to muszę przyznać, że jest naprawdę niesamowicie przystojny. Dobrze, że przeszedł mi ten pomysł z pocałunkiem. Uff... Szkoda, że poszedł za mną tylko dlatego, że Naruto go o to poprosił. Ale czego innego mogłabym się spodziewać? Że taki facet jak on zwróciłby na mnie uwagę? Chyba musiałby oszaleć. Sakura! O czym ty w ogóle myślisz? Owszem jest przystojny, ale już bez przesady! Co się z tobą dzieje dziewczyno?!”
Dobra, już pomijając fakt, że zachowanie bohaterów dawno mnie zabiło, to to, co się teraz z nimi dzieje, jest złe, jak to Nearyh stwierdza, na wielu poziomach.
Rozdział 5
Nie mogąc już dłużej wysiedzieć w domu, przebrała się i wyszła z domu pobiegać. Jej rodziców znów nie było.
Wieczorem rodzice byli, a rano zniknęli? Co? To oni w nocy na delegację pojechali, nie mówiąc nic córce?
Chcesz ode mnie czegoś konkretnego, bo jeśli nie[przecinek] to na razie.
Zaczynasz zdanie zapytaniem, a kończysz kropką. Lepiej byłoby rozbić to na pół, tworząc zdanie pytające i oznajmujące.
Sakura poczuła lekkie ukłucie gdzieś w środku po usłyszeniu jego słów.
No tak, ta boląca wątroba.
- Nie rozumiem dlaczego jesteś taki niemiły? Nic ci nie zrobiłam, a zachowujesz się jakbym uczyniła nie wiadomo co. Nie rozumiem cię.
No, pomijając to, że ciągle za nim latasz, nie dajesz mu spokoju, nie obchodzi cię to, że cię spławia, podsłuchujesz jego prywatne rozmowy, o wszystko się dopytujesz i wyżywasz za własne błędy, to nie. Nic mu nie zrobiłaś, Sakuro.
Jeśli na prawdę[łącznie] zaczynam się w nim zakochiwać nie znając go zupełnie i nie wiedząc o nim zupełnie nic? No jeżeli tak jest, to na prawdę jest ze mną coś nie tak.
Przynajmniej jest świadoma.
Od ich ostatniej rozmowy minął miesiąc. Przez cały ten okres czasu Sakura starała się zbliżyć do Itachiego. Na samym początku zwykle zostawała odprawiana z kwitkiem, ale pod koniec ostatniego tygodnia zaczęło się coś zmieniać. Uchiha przejawiał jakby trochę większą aprobatę, jeśli chodzi o rozmowy z Sakurą. Oczywiście nie można tu mówić o wielkiej przyjaźni, ale był o wiele bardziej chętny do rozmów.
Okres czasu jest pleonazmem. Albo okres, albo czas.
Nie ma to jak napisać „minął miesiąc”, aby przyspieszyć wydarzenia. Ja wiem, że łatwiej jest to zrobić, niż opisywać po kolei jak Sakura i Itachi zbliżają się do siebie. Każdy chciałby mieć zrobione podstawy i przejść do wątku głównego. Niestety, w ten sposób krzywdzisz bohaterów, a czytelnikom odbierasz zabawę. Nie dajesz szansy poznania postaci, kreujesz je na kukiełki. Nie o to chodzi. Nie uciekaj od tego, co trudne; postaw sobie wyzwanie, obierz cel. Inaczej nie będziesz się rozwijać w pisaniu.
Często niby przypadkiem natykali się na siebie na ulicach Konohy.
Niby przypadkiem? To znaczy, że jedno śledziło drugie?
Była bardzo ciekawa co to za kobieta, jednak kiedy podeszła bliżej, oni akurat kończyli rozmowę. Kiedy jego towarzyszka poszła, a on skierował się w stronę, w którą szła ona sama, podbiegła do niego.
Matko i córko! Strasznie tu namieszałaś z podmiotami. To Itachi szedł w stronę Sakury czy za tamtą dziewczyną?
Sakura podbiega do Itachiego i rozmawiają. Pyta go, kim jest kobieta, z którą przyłapała go już po raz drugi na rozmowie. Dowiaduje się, że był z nią i zerwali. To teraz, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze tajemnicze zachowanie i wmawianie Sakurze, że nie da się wyciągnąć ze środka „Jego Prawdziwego Ja”, wierzysz, że mógłby być z kimś w związku? To trochę nielogiczne.
Podeszła do niego bliżej i pocałowała go w policzek. Kiedy zorientowała się co uczynił, mruknęła ciche 'przepraszam' i uciekła do domu. Gdyby to był każdy inny chłopak, nie przejęła by się tym, ale to był Itachi. Z nim nigdy nie wiadomo jak zareaguje, dlatego wolała pobiec do domu.
Dobra, już sam fakt, że zachowała się jak idiotka... Naprawdę, nie przejęłaby się, że pocałowała jakiegokolwiek chłopaka w policzek? Rozpustna jakaś. I co miało znaczyć to, że z Itachim nigdy nie wiadomo? To ona się go bała, a pozwoliła sobie na taki, a nie inny gest?
Ponadto uważał, że nie jest mu to potrzebne do szczęścia, po za tym po ostatnim wybryku jego byłej dziewczyny, nie chciał mieć póki co bliższych kontaktów z jakąkolwiek dziewczyną. Mimo to, gdzieś w głębi czuł, że Sakura jest inna niż reszta dziewczyn.
Ona tylko dała mu buziaka w policzek, a on już myśli o tym, że nie jest gotowy na miłość... Serio?

Rozdział 6
- Miesiąca temu mówisz? Tak się składa, że miesiąc temu byłam świadkiem tego, jak ta dziewczyna chciała wrócić do Itachiego, lecz ten się nie zgodził. Podejrzewam, że chciała się w ten sposób zemścić.
Skąd Sakura wie, że Itachi i jego była kłócili się około miesiąc temu tylko raz, akurat wtedy, kiedy ich widziała?
Więc Sakura i Hinata pokłóciły się o plotkę na temat Itachiego. Sakura zarzuciła Hinacie, że w ogóle go nie zna, gdzie sama bardzo słabo znała chłopaka, a Hinata, po prostu ze strachu o przyjaciółkę, wyraziła swoje zdanie, twierdząc, że Sakura nie powinna się zbliżać do Uchihy. W skrócie: Hinata chciała dobrze, a jej przyjaciółka zaczęła strzelać o to fochy. Skończyło się ofuknięciem, tupnięciem nóżką i wejściem do sali bez towarzystwa, bo duma, honor i te sprawy. Bo jak przyjaciółka może chcieć dla Haruno dobrze? Jak może ją ostrzegać? Jakim cudem myśli, że cudowny chłopak może być zuy, podły i fokle? Przecież Sakurcia wie najlepiej.
A co się stało, gdy Sakura usiadła sobie sama w klasie? Stwierdziła, że właściwie Hinata mogła mieć rację, ale broń Boże nie chciała się do tego przyznać, więc po lekcjach postanowiła wypytać się Deidarę, czy plotki to prawda. Chłopak obiecał o niczym nie mówić Itachiemu, a gdy Haruno od niego odeszła, wszystko wypaplał. I to jest w sumie cały rozdział. Nie sądzisz, że to dość absurdalne zachowanie głównej bohaterki? Robisz z niej Mary Sue. No bo niby sama przyznaje, że jest ciekawska, ale to nie jej wina. Niby Hinata może mieć rację, ale Sakura przecież tego nie przyzna. Lepiej iść do kolegów Uchihy, przekazać dalej plotki i uwierzyć niemal obcemu facetowi na słowo, bez żadnego dowodu niż własnej przyjaciółce. Jakby Sakura nie mogła podejść do Itachiego. No tak, ciężko powiedzieć komuś coś w twarz, lepiej gadać za plecami. Ale przecież to nie jest wina Haruno, że ma taki charakter! Że uważa się za idealną, a jest wścibska, ciekawska, podła, egocentryczna i niekonsekwentna. W dodatku na wszystkich się drze o byle co. I ona żyje w społeczeństwie, a w dodatku jest uwielbiana? Błagam. Właśnie dlatego streściłam Ci po raz kolejny rozdział, abyś zobaczyła, jak to wygląda. Zachowanie Sakury jest okropne. Naprawdę.
Ekhem... To tego... To ja już będę spadać. Dzięki za informacje i do zobaczenia! Tylko masz o tym nikomu nie mówić! A już zwłaszcza jemu!- szepnęła Deidarze do ucha i z rozpędu pocałowała blondyna w policzek i odeszła szybkim krokiem, machając mu jeszcze z daleka.
Szepnęła, a trzy zdania z rzędu zapisałaś z wykrzyknikiem. Jeszcze nie widziałam, by ktoś, szepcząc, krzyczał.
Poza tym, stała obok niego, pocałowała go i odchodziła od niego, a w tym samym momencie machała z daleka na pożegnanie? Nie da się być w dwóch miejscach naraz, chyba że bohaterka ma jakąś ukrytą moc rozdwojenia, o której nie raczyłaś wspomnieć. Choć bardziej ją podejrzewam o rozdwojenie jaźni.
Zepsułaś tu jeszcze bardziej Itachiego, który na początku był dość przyzwoity. Aż tak wypytywał Deidarę o rozmowę z Sakurą? A to od kiedy Uchiha był tak ciekawski? Czemu okazał swoje emocje i zdradził swą zazdrość? W ogóle jak mógł być zazdrosny o dziewczynę, której nie znał? A może jednak znał, lecz nie wspomniałaś o tym, autorko? Bo, zauważmy, że przewinęłaś akcję o miesiąc w przód, a wspomniałaś tylko, że relacje Sakury i Itachiego się polepszyły. W ogóle nie dałaś nam na to dowodu, oprócz tego, że chłopak odpowiedział dziewczynie „cześć”, a wcześniej tego nie robił.
- Mówisz, że dowiedziałeś się tego od Sakury? A ona skąd o tym wie?
- Tak. Tego, to już nie wiem. Nie chciała mi powiedzieć i w sumie ja też się nie wypytywałem.
To „tak” wygląda jak odpowiedź na drugie pytanie, a nie pierwsze, które powinno zostać potraktowane retorycznie. I, na logikę, skoro Sakura nie chciała powiedzieć, skąd wie o plotce, to musiała zostać o to zapytana. Więc Deidara przeczy samemu sobie.
Był wściekły jak chyba jeszcze nigdy.
Naprawdę? Nic nigdy go nie rozwścieczyło bardziej, niż to, że ktoś o nim plotkował? Przecież był tajemniczą osobą, niemiłą dla obcych, ludzie często musieli rozprawiać na jego temat.
Co prawda on nic do niej nie czuł i sam się zastanawiał dlaczego w ogóle z nią był- Chyba tylko dla zasady- ale teraz to już nie było istotne.
Nie wiem nawet jak to skomentować. To jest żałosne. W ogóle nie pasuje do Itachiego.


Na końcu rozdziału Itachi dzwoni do Sakury, aby umówić się z nią na spotkanie. Tylko skąd miał jej numer? Pisałaś, że jeszcze parę dni wcześniej niechętnie z nią rozmawiał.

Rozdział 7
(...) a po drugie... no nie ma co się oszukiwać, on [Deidara] jest beznadziejny jeśli chodzi o dotrzymywanie tajemnic... Pięknie!
Skoro Sakura wiedziała, że Deidara nie umie nie wygadać sekretów, to po co mu się zwierzyła? No i skąd miała pewność, że chłopak nie dotrzymuje tajemnic? Przecież znają się tylko miesiąc, a on nigdy jej nic takiego nie zrobił. Dziwny wniosek.
Miała nadzieję, że Itachi nie zapyta jej, czy uwierzyła w rozpowiadane plotki, bo naprawdę nie wiedziałaby co odpowiedzieć.
Najlepiej chyba prawdę. A, tak! Zapomniałam, że gówna bohaterka mówi to, co jest dla niej wygodne, żeby wyjść na lepszą, nie myśli o konsekwencjach i... Zaraz, ona w ogóle nie myśli.
W końcu, chcąc nie chcąc dotarła na miejsce i zobaczyła Itachiego, który chodził w tę i we w tę, najwyraźniej równie zdenerwowany. Kiedy tylko ją zauważył od razu skierował się w jej stronę.
- To nieprawda!
A to nie było tak, że Itachi niemal idealnie potrafił ukryć swoje emocje?
- (...) Bo ty przecież w to nie uwierzyłaś, prawda?- zapytał z wyraźną nadzieją w głosie chłopak.
- Emm...- Sakura spuściła głowę. Właśnie tego pytania się obawiała. No bo co miała mu powiedzieć? Że właściwie przez chwilę brała pod uwagę taką możliwość?
Tak, właśnie to mogła mu powiedzieć. Przynajmniej nie wyszłaby na idiotkę. A że wolała milczeć, Itachi się wkurzył i tak czy inaczej popsuła ich relację. No, doprawdy, ona w ogóle nie myśli!
- Itachi to nie tak!
- A jak?
- Chodzi o to, że...- znów się zacięła. Znów nie wiedziała co powiedzieć. Czuła, że sytuacja jest coraz bardziej beznadziejna.
Itachi czekał jeszcze chwilę na odpowiedź, ale w końcu stwierdził, że nie ma już na co czekać.
A Sakura i tak powie, że to nie jej wina. Bo przecież co mogła zrobić? Odezwać się? Powiedzieć prawdę? Wytłumaczyć wszystko chłopakowi?


Itachi w tym rozdziale zachowuje się jak... panikująca trzynastolatka. Taki och, ach, icoteras? Bo dziewczyna, która go podobno irytuje, uwierzyła w głupią plotkę, choć się do tego nie przyznała. Cała relacja między tą dwójką jest chora. To nie są charaktery, które znam z anime. Cierpiący Itachi przez taką głupotę? Wścibska, egoistyczna Sakura? Gdzie jest tajemniczy chłopak, gdzie jest ta dobra, kochająca przyjaciół dziewczyna?
- Tak właśnie myślałem... Zawiodłem się na tobie. Nie potrzebnie dopuściłem cię do siebie na tyle blisko. Myślałem, że jesteś tego warta, ale jednak nie.- Itachi odwrócił się do Sakury plecami i na odchodnym powiedział jeszcze:
- Nie chcę cię na razie widzieć. Cześć.
Różowowłosa chciała coś powiedzieć, ale było już za późno, ciemnooki odszedł w swoją stronę.
To takie emocjonujące. To takie niepodobne do Itachiego.
Sakura to nóg, rąk, głosu nie ma? Nie mogła podbiec, chwycić go za ramię, krzyknąć, cokolwiek?
Powiedział,[Deidara] że to jest niemożliwe i, że to nieprawda, więc skąd się wzięły moje wątpliwości!
„że to nieprawda” wcale nie jest wtrąceniem. Przecinek powinien stać po „niemożliwe”. I to zdanie powinno być pytaniem, a postawiłaś wykrzyknik na końcu.
Więc... Sakura chce uwierzyć chłopakowi, którego zna miesiąc, bo tak, a własnej przyjaciółki absolutnie nie chce słuchać? No jak mogła mieć wątpliwości, skoro jakiś koleś powiedział tak, a nie inaczej?
Nie zważając na jej matkę, która coś do niej mówiła poszła do łazienki, wzięła szybki prysznic i położyła się spać, chcąc jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym dniu.
Tym razem powinnaś zrobić wtrącenie, oddzielając podkreśloną część przecinkami z obu stron.
Sakura taka buntowniczka, olała matkę, która i tak praktycznie nie pojawia się w opku... Tutaj mogłaś napisać coś więcej o rodzicach Sakury, wrzucić rozmowę z matką, anything. Bo wiesz, że państwo Haruno są na razie dla czytelników tylko pustymi słowami „znów wyjechali na delegację”?
- Co się stało? Zwykle się nie spóźniasz.- powiedziała zaniepokojona Hinata.
- Gdyby nie ty i te twoje plotki nie spóźniłabym się.
- Że co? O czym ty mówisz? Jakie moje plotki?
- O tym, że Itachi nie chce mnie znać, ponieważ uważa, że uwierzyłam w to, iż byłby w stanie uderzyć dziewczynę.
- A czy to moja wina? Przecież prędzej czy później byś się o tym dowiedziała. A ty naprawdę uważasz, że mógłby?
- Nie! Tylko wczoraj jak mnie o to pytał jakoś nie potrafiłam nic powiedzieć. Owszem przeszło mi przez myśl, ze mógłby, ale to bardzo szybko minęło.
- Wciąż nie rozumiem dlaczego to miałaby być moja wina? Ja cię tylko o tym poinformowałam.
- Wiem... Przepraszam. Po prostu jestem strasznie rozbita. Wczoraj przepłakałam chyba pół nocy. Dlatego dzisiaj się spóźniłam.

Sakurcia jak zwykle usprawiedliwia się niczym małe dziecko – zwala winę na innych. No bo czemu się nie wyspała? Przez Hinatę, bo tak. Jeżu, jaką ona jest egoistką! A Hinata, jak ta szara myszka, nie umie odpyskować przyjaciółce. I tak zaprzepaściłaś charakter Hinaty z anime, tej skrytej w sobie, cichej, sprawiedliwej dziewczyny.
Sakura podobno przepłakała pół nocy? Cofnijmy się akapit w górę.
(...) położyła się spać, chcąc jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym dniu.
Na tym się skończyło. Haruno chciała spać, nie wspomniałaś nic o tym, aby płakała, cierpiała na bezsenność lub po prostu rozmyślała. Tylko chciała spać.
- W porządku. Bądź u mnie o dziewiętnastej. Moich rodziców i tak nie będzie. Jak zwykle z resztą.
Bo łatwiej wysyłać rodziców na tygodniową delegację co tydzień, niż ich opisać i sprawić, żeby istnieli.
Patrzył się na mnie tym wzrokiem pełnym nadziei, a ja stałam jak ta ostatnia kretynka i patrzyłam się w ziemię.
Skoro patrzyła się w ziemię, to skąd wiedziała, jaki był jego wzrok?
Druga cześć rozdziału to dyskusja Sakury i Hinaty w domu tej pierwszej. Przez połowę rozmowy owijasz w bawełnę i starasz się wprowadzić tajemniczy klimat, tłumacząc, dlaczego Sakurze tak zależy na pogodzeniu się z Itachim. I czytelnik w życiu by się nie domyślił, że, UWAGA!, Sakurze podoba się Itachi! Tak, wreszcie Hinata to zasugerowała! A co na to Haruno? - Oszalałaś?! Co ci przyszło w ogóle do głowy?!
Naprawdę, ta rozmowa jest tak dziecinna... Niczym dwie dziesięciolatki, gdzie jedna wstydzi się zapytać, a druga przyznać, że jakiś koleś jest atrakcyjny. Doprawdy, straszne...
Bardzo dobrze pamiętam, jak skrzywdził cię Ikuto, zrywając z tobą, ale to było 3 lata temu.
Naprawdę? Nieudany związek w wieku czternastu lat, tak bardzo tragedia.
- O tym nie da się zapomnieć. Można o tym nie myśleć, ale nie da się zapomnieć. To jest niemożliwe. Nieważne jak bardzo bym się starała, to cały czas siedzi mi gdzieś w głowie. A ja tak mocno tego nie chcę, Hinata. Nie chcę.- rozpłakała się.
Nie, po prostu, kurde, nie.
To nie jest na serio, prawda?
I skąd dziewczęta miały wino? Same kupiły (będąc niepełnoletnie) czy Sakura podkradła rodzicom? Bo chyba dość często jej się podobne akcje zdarzały (choćby papierosy), a przecież Haruno nie weszła do pierwszego lepszego sklepu.
Ubrały się i wyszły. Rozmawiały, smiały się i starały nie wracać do tematu Itachiego.
Dopiero ryczała, a teraz się śmieje. Coś rozchwiana emocjonalnie jest ta Sakura, nie sądzisz? Szczególnie, że dziewczęta zmierzały do – niespodzianka – parku, gdzie wydarzyła się cała akcja z Itachim (bo w tym opku wszystko rozgrywa się w szkole albo parku).
I oczywiście kończysz rozdział kolejną dla głównej bohaterki katastrofą – spotyka Takeshiego, zakochanego w niej po uszy chłopka, który ją rzekomo prześladuje. Przejdźmy dalej, zobaczymy, co wymyśliłaś.

Rozdział 8
- Sakurcia, kochanie! Przestań tak mówić... Dobrze wiem, że i tak ciągnie cię do mnie. Widzę jak na mnie patrzysz i dlatego nie rozumiem dlaczego się przede mną bronisz. -Takeshi zbliżył się do niej jeszcze bardziej i próbował ją pocałować. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała i dała mu w twarz.
- Ani mi się waż próbować tego ponownie! Zrozum w końcu, że NIC do ciebie nie czuję i NIGDY nic między nami nie będzie!
- Kochanie i tak wiem, że tylko się zgrywasz!- chłopak złapał ją za rękę i puścił do niej oczko.
Po pierwsze, Takeshi to debil. Debil. Aż nie chce mi się o nim czytać, bo jego zachowanie to po prostu idiotyzm. Bo wiesz, psychopaci często mają złożoną psychikę i jakieś motywy. Określony styl bycia. Twój Takeshi jest, bo jest i mówi to, co Ci pasuje do opka. Nie ma mózgu. I w ogóle to wcisnęłaś go tak naprawdę na siłę. Zupełnie go nie kupuję. Biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że jest nastolatkiem.
Za to Sakura jest kompletnie głupia. Skoro wie, że ma od dawna prześladowcę, męczy to ją i zaczyna się go bać, powinna chyba zgłosić się na policję i poinformować o wszystkim, nie? To takie proste, a jednak trudne. W końcu Sakura nie myśli, a jej rodzice niemal nie istnieją.
- Ale powiedz mi Hinata jakim cudem on mnie znalazł? Przecież nikomu nie mówiłam, że wyjeżdżam, no to jak?!
No nie, bo jak znika z miasta dziewczyna, którą prześladował facet, to na pewno on nie ogarnie, że jej nie ma. I nadal ją śledzi w tamtym mieście.
- W porządku, w sumie masz rację. Zostajesz dzisiaj na noc?
- No raczej. Chyba nie puścisz mnie samej w nocy?- zaśmiała się Hyuuga.
To, że dla Sakury rodzice nie istnieją, nie znaczy, że Hinata też ich nie posiada i nie będą się martwić, jeśli nie wróci na noc do domu.
Hinata wróciła do domu. Sakura wciąż była zdenerwowana po wczorajszym spotkaniu, jednak pamiętała słowa białookiej.
Od kiedy Hinata miała białe oczy?
Nie było sposobności aby znalazła sobie chłopaka, ponieważ od razu Takeshi jej to uniemożliwiał.
No tak, najważniejsze dla piętnastolatki jest znalezienie chłopaka. Zapomniałam, że bez tego nie da się żyć.
W momencie gdy jego zachowanie stało się już całkiem nie do zniesienia poprosiła rodziców o przeprowadzkę. Wiadomo, nie chcieli się zgodzić, jednak jak widać los jej sprzyjał, ponieważ kilka dni później jej ojciec dostał propozycję pracy w Konoha, którą przyjął bardzo chętnie.
Czyli rodzice wiedzieli o całej sytuacji? I nie przyszło im do głowy, że jest coś takiego jak policja? Pomijając fakt, że pisałaś, że oboje rodzice Sakury wyjeżdżają na delegacje, a tutaj informujesz, że tylko ojciec dostał pracę. Więc co, żonę na wycieczki krajoznawcze zabierał? To wszystko jest tak bez sensu, że nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.
Cieszyła się jednak z faktu, że ogólnie Takeshi nie jest aż tak szkodliwy, więc nie spodziewała się większych kłopotów.
Więc przeprowadziła się, bo z chłopakiem na karku nie dało się żyć, ale nie był szkodliwy?
[Itachi] Zmarszczył brwi i ponownie spojrzał na różowowłosą. Widział jej gniew malujący się na twarzy.
Czyli była wściekła, tak? Chwilę wcześniej:
Momentalnie z jej twarzy zniknął uśmiech i spochmurniała.
Smutek nie jest równy wściekłości, autorko. Zdecyduj się, albo to, albo to.

Rozdział 9
- Sakura, czy ty aby nie przesadzasz?- do rozmowy wtrącił się Naruto. Po wypowiedzianym przez niego zdaniu na czole zielonookiej pojawiła się mała żyłka.
- Ja przesadzam? Ja przesadzam?! No pewnie, że przesadzam! Człowiek, który w Tokio łaził za mną codziennie krok w krok, nie dawał mi żyć, znowu pojawił się na horyzoncie i wcale nie zapowiada się aby cokolwiek uległo zmianie. Pod balkonem mi nawet śpiewał, czaisz to? Sąsiedzi na policję musieli dzwonić, żeby sobie poszedł, a i tak zawsze wracał następnego wieczora. A nie! Czekaj! Raz nie przyszedł! Tak, pamiętam to bardzo dobrze! To był najpiękniejszy wieczór mojego dotychczasowego życia.
Zabiłaś mnie tym. Sakura to jakaś histeryczka. Skoro Takeshi ją prześladował, powinna to zgłosić. Rodzice się nie zainteresowali, że jakiś gówniarz nie dawał im spać? Ach, zapomniałam, delegacje. Ale skoro sąsiedzi wzywali policję, to czemu Sakura tego nie robiła? Hm, może byłoby inaczej, gdyby myślała. Wiecznie bezradna i poszkodowana.
Na szczęście nie spotkała Urushino (nazwisko Takeshiego dop.aut.).
Bo nie mogłaś wpleść nazwiska w tekst tak, aby było zrozumiale, żeby nie tłumaczyć się w nawiasie, a tutaj użyć imienia (nie byłoby powtórzenia).
Jak zawsze jej rodzice pojechali na kolejną delegację. Znów ma wolny dom na tydzień. W sumie cieszyła się z tego, bo miała spokój.
Czemu rodzice Sakury co drugi dzień wyjeżdżają na tygodniowe delegacje?

Pozbywaniem się rodziców nie zyskasz w oczach czytelników. Zresztą to dość nieodpowiedzialne, nie sądzisz? Nie dość, że Sakura ciągle jest sama w domu, robi co chce, łazi gdzie chce i kiedy chce, to jest niedopilnowana. Sakura to dziecko wychowywane aktualnie bez rodziców. Nie wmówisz mi, że miała ich gdzieś i lepiej, że ciągle ich nie ma, bo przynajmniej wolna chata. Nosz, kurde! Każdy potrzebuje rozmowy z kimś bliskim, wspólnego spędzania czasu, anything. A państwo Haruno nawet mają gdzieś, że Sakura jest prześladowana przez chłopaka, który może okazać się niebezpieczny. Twoje postacie w ogóle nie myślą!
Droga mijała jej bez jakichkolwiek komplikacji jednak cały czas martwiła się sytuacją z Itachim. Od momentu ich ostatniej rozmowy, nie odezwał się do niej ani słowem. W szkole nie zwracał na nią w ogóle uwagi, a gdy pisała do niego na czacie- nie odpisywał. Owszem, odczytywał wiadomości, ale nie odpisywał. Była pewna, że w jakimś stopniu zawaliła sprawę i chłopak się na niej zawiódł .
Co tu robi ta spacja przed kropką?
Więc... Itachi chce przemyśleć całą sprawę, odpocząć od Sakury, a ona narzuca mu się, pisze do niego i wtrąca nieproszona w jego życie? Nie, ona nie jest głupia. Ona jest kompletną idiotką. Nie szanuje prośby/uczuć Itachiego, bo tak lepiej dla niej. Chciałaby mieć wszystko na własność i myśli, że jest okej. Stop. Nie myśli, bo nie umie myśleć. Może właśnie dlatego tak się zachowuje.
Czarnowłosy miał nadzieję, że Sakura nie uwierzyła w te plotki. Ona jednak sama nie wiedziała co ma myśleć, ale im częściej się nad tym zastanawiała, tym bardziej przekonywała się co do niewinności chłopaka.
Przecież w poprzednich rozdziałach pisałaś, że Sakura się zawahała, ale nie uwierzyła w te plotki. Teraz twierdzisz, że dopiero się przekonuje do niewinności Uchihy. Nie pamiętasz, o czym piszesz?
Musiałaś jeszcze nad tym myśleć! No i po co? Po co? Nie myśl dziewczyno!
No, to chyba się jej udało.
Boże! Jestem żałosna... Kiedy ja ostatnio miałam jakiegoś chłopaka? Już nawet nie pamiętam. Dlaczego i ja nie mogę znaleźć sobie miłości?
Żałosna to jest. Przynajmniej ma tego świadomość. Te rozterki w wieku nastu lat...
Sakura... Kogo ty próbujesz oszukać? I tak cały czas jak ostatnia kretynka czekasz na tego rycerza na białym koniu, który i tak nigdy do ciebie nie przyjedzie. A czekaj sobie... Zestarzejesz się sama w tej wieży, czekając na niego i nawet tego kota nie będziesz mieć. Jestem żałosna...


Sakura naprawdę ma siedemnaście lat? Naprawdę?
Po trzydziestu minutach miała już dość sprzątania- po około dziesięciu minutach pracy stwierdziła, że to był naprawdę głupi pomysł aby ubrać białe buty- i panującej ciszy.
Mogłaś zrobić z tego dwa zdania. Ten potworek, który Ci wyszedł, strasznie źle się czyta i ciężko zrozumieć za pierwszym razem przekaz.
Sakura po sprzątaniu stołówki z Itachim (ona w zamian za spełnioną prośbę, on za karę), szła przez park, gdzie spotkała Takeshiego. Itachi przysłuchiwał się rozmowie. Mogłaś tu stworzyć fajną scenkę, ale źle zaczęłaś. Choć, gdybyś nawet przerwała po tym pytaniu:
- No jak to? A nasza miłość? To już się dla ciebie nie liczy?
Itachi nie usłyszałby dalszej części rozmowy, miałabyś większe pole do popisu. Uchiha dowiedział się, że Sakurę i Takeshiego nic nie łączy, a szkoda. Mimo wszystko był to jeden z ciekawszych wątków, jakie dotąd przeczytałam. Głupotę Sakury przynajmniej jakoś uargumentowałaś (złość, zły dzień, ból nogi), przez co końcówka rozdziału była w miarę przyjemna.
Na sam koniec napisałaś, że Sakura poszła do domu i Itachi także. Zapomniałaś, że mieszka trzy domy dalej od dziewczyny? To świadczy, że musieli iść w tę samą stronę, a przeczysz temu informacjami w tekście.

Rozdział 10
Ubrała się w miętowe spodnie rurki z przetarciami, białą bokserkę i szary kardigan. Na nogi założyła czarne botki na obcasie, a do torebki włożyła czarną skórę. W końcu wyszła z domu i skierowała się do szkoły.
Kolejna para butów? I co, ona będzie w obcasach po szkole chodziła? I po co jej skóra? Bo popołudniu będzie zimniej? Przecież zazwyczaj to rano i wieczorem temperatura jest niższa. I w Japonii w prawie wszystkich szkołach nosi się mundurki, tak na marginesie (prawie, bo są nieliczne wyjątki).
nagle zaświeciła mu się w głowie lampka (Tak, nawet Naruto czasami się ona świeci. :) dop. aut.)
A ten dopisek autorki jest nam potrzebny, bo...?
Sakura wręcz nie znosiła mieć z nim [Jirayą] zajęć, bo zawsze musiał powiedzieć jakiś świński komentarz w jej stronę, z którego część męska jej klasy za każdym razem miała ubaw.
Tak, bo z całej klasy wybrał akurat ją. No, ona to ma powodzenie! Zresztą, za takie coś nauczyciel może zostać zwolniony z pracy, wiesz? I takie zachowanie jest już zupełnie nie w stylu Japończyków.
Stój tutaj, bo dzisiaj jest lekcja anatomii żeńskiej, więc będziesz... Hmm... Jakby to ująć... Naszym żywym manekinem...
Co?


Kiedy jednak nauczyciel skierował swoje dłonie w stronę jej piersi nie dała już rady.
Co to w ogóle za fantazje?!
To się nazywa molestowanie seksualne, za co z pewnością nauczyciela by zwolniono.
- Haha! Dzięki! Że niby taki brzydki jestem?
- Co? Nie! Nie o to mi chodziło!
- Spokojnie! Żartuję sobie! Przecież wiem, ze jestem boski!
- I skromny!
Poziom wypowiedzi Twoich postaci przygniata mnie do samej podłogi.
Sakura zwiała z lekcji, bo nauczyciel chciał macać ją po cyckach, po czym spotkała Deidarę i umówili się, że będą udawać parę. A po co? Po to, żeby Takeshi się odczepił od naszej drogiej głównej bohaterki. Trochę może być ciężko, w końcu chodzą do jednej szkoły (tak, nastolatek przeprowadził się sam z Tokio do Konohy i zapisał się do innej szkoły, do tego chyba nie ma rodziców, co, sumując, jest kompletnym absurdem). Deidara podrzucił pomysł, aby to Itachi udawał jej chłopaka, a dziewczyna bezemocjonalnie to przyjęła do wiadomości. Nie powinna się... no nie wiem, zaczerwienić, zająknąć? Przecież podkochiwała się w Itachim. Nie umiesz przedstawić tego realnie, a szkoda, bo nadal nie kupuję całej tej miłości.
- Cześć kochanie. Jak ci mija dzień?
- Takeshi już ci mówiłam, że nie jestem twoim kochaniem. Kiedy to w końcu zrozumiesz? Po za tym jakbyś nie zauważył to mam chłopaka, więc mógłbyś już sobie dać spokój.
A jeszcze trzy godziny wcześniej Takeshi wszedł do klasy, a Sakura mu wykrzyczała, że nie ma chłopaka...
Z przeciwnej strony nadchodził Itachi, który również nie był w temacie. Nagle zauważył, że każdy coś szepcze i co jakiś czas pokazuje w jeden punkt. Chcąc nie chcąc zainteresował się o co chodzi. Podszedł bliżej i spojrzał tam, gdzie wszyscy pokazywali.
Tak, na pewno jedna nowa para w szkole budziła taką sensację, że aż wszyscy wytykali ich palcami. O ile zakład, że połowa liceum nawet nie wiedziała o istnieniu Sakury czy Deidary? Zresztą Itachi z łatwością uwierzył w związek Deidary i Sakury, a sam tego ranka słyszał z jej ust, że jest samotna.
Przyznał, że ona mu się podoba i w jakiś sposób mu na niej zależy.
Mieszasz czasy (znowu), widzisz? Najpierw piszesz w przeszłym, potem w teraźniejszym. Musisz wybrać jeden i się go trzymać!

Rozdział 11
Poprzedni rozdział skończył się pocałunkiem Sakury i Deidary (przecież są przyjaciółmi, to mogą!), bo Takeshi nie dawał jej spokoju, a Itachi to wszystko widział. I ma teraz focha na przyjaciela.
- Dobra, niech ci będzie. A teraz wybacz, ale muszę już iść. Za dwie godziny mam trening.
Więc Sakura chodzi na pozalekcyjne zajęcia siatkówki, tak? A sprzątanie stołówki? Miała to robić przez trzy miesiące, a nie przez dwa dni.
- Coś się stało?
- Skąd... Co się miało stać?
„Tylko tyle, że mój tak zwany przyjaciel odbija mi dziewczynę...”- pomyślał z przekąsem starszy Uchiha.
Dziewczynę, która go przepraszała kilka razy, a on dalej ma ją gdzieś i strzela na nią fochy. Plus nie chce jej znać. No tak, to logiczne!
Sakura z Ino i Hinatą siedziały sobie w pizzerii. Nagle Ino zapytała, czemu Deidara udaje jej chłopaka, a nie Itachi. Sakura na to:
- Wiesz przecież, że ze mną nie rozmawia od tej ostatniej sytuacji.
Czyli Ino o wszystkim wiedziała? Przecież się nie przyjaźniła z Haruno do tego stopnia. Czyżby dziewczyna dzieliła się sekretami ze zwykłymi koleżankami? To chyba trochę nie fair względem choćby Itachiego, nie? No tak, Sakura i tak jest idealna.
Nie wydaje Ci się śmieszny fakt, że Sakura i Hinata siedziały razem w ławce, pisały do siebie liściki i się podpisywały na nich? To trochę głupie. (Tak w ogóle, w Japonii uczniowie siedzą w pojedynczych ławkach.)
Deidara chyba nie należy do najinteligentniejszych osób. No bo czemu niby Itachi miałby się do niego nie odzywać? Chyba nie dlatego, że całował się z dziewczyną, na której jego przyjacielowi zależało i nie uprzedził go, że ten związek to ściema? Ciężko było się domyślić, to nieprzewidywalne! A wcześniej sam wmawiał Itachiemu, że jest zazdrosny o Sakurę. No ładnie. Wiesz, chciałabym, aby bohaterowie choć czasem przejawiali coś świadczącego o istnieniu mózgu. A największego debila zrobiłaś z Sasuke. Myślisz, że bawiłby się w podawanie Takeshiemu adresu i numeru Sakury (w sumie, gdyby za nią poszedł, dowiedziałby się, gdzie mieszka, nie?)? Skąd w ogóle miał takie informacje o dziewczynie, skoro jedynie kiwali sobie głową na przywitanie i nic więcej? Prawdziwy Uchiha miałby gdzieś i Takeshiego, i Sakurę. W tym momencie zabiłaś moją nadzieję, że chociaż jedna postać ma kanoniczny charakter.
Rozdział 12
Przypomniała sobie, że następnego dnia miała ponownie myć stołówkę, a z tego co wiedziała Itachi znów miał to robić razem z nią.
Sakura miała codziennie sprzątać stołówkę przez trzy miesiące. Jej pierwszy dzień był zaskakujący – do pomocy trafił się Itachi. Drugiego była sama, trzeciego w ogóle nie poszła, bo musiała iść na trening i pizzę z koleżankami, a teraz nagle znów Itachi ma szlaban i ona doskonale o tym wie? Skąd? Dlaczego tak? Borze szumjoncy... Wiesz, opowiadania pisze się na zasadzie przyczyna – skutek. U Ciebie widzę niemal same skutki, szczególnie w szczegółach. Przemyśl to, co bohater ma zrobić i z czego dane zachowanie wynika, bo to, co wypisujesz, czasami jest strasznie zaskakujące.
Kolejnego dnia każdy chyba zauważył, że Sakura była jakoś niezdrowo podniecona i jednocześnie zestresowana.
Yhm. To nie powinni, nie wiem, wezwać lekarza?
Bądź co bądź jej "prześladowca" nie należał do ludzi głupich. W przeciwieństwie do Naruto, który właśnie wyłożył się na podłodze jak długi, potykając się o własną sznurówkę.
Potknięcie się i przewrócenie jest oznaką głupoty umysłowej?
Znowu staniesz przed nim jak ta ostatnia sierota i jedyne co będziesz w stanie zrobić, to patrzeć na niego jak cielę w namalowane wrota.
Cielę na malowane wrota.
Kiedy jednak później o tym myślałam, doszłam do wniosku, że przecież znam cię zaledwie kilka miesięcy, więc nie mogę wydać o tobie pełnej opinii.
Znała go trochę ponad miesiąc, a nie kilka miesięcy.
Poza tym chyba jednak nie uważałaś mnie, za przyjaciela na tyle wartościowego, żeby mi powiedzieć, że masz chłopaka.
Itachi naprawdę powiedział coś takiego Sakurze? To się kupy nie trzyma. Oni się nie odzywali z jego winy, więc jak miała mu powiedzieć?
- Posłuchaj mnie!
- Nie zamierzam! Daj mi spokój i wracaj do swojego chłopaka!- powiedział zdenerwowany Uchiha i odszedł.
Naprawdę, te wypowiedzi są na poziomie trzynasto-, nie osiemnastolatków.
W takich momentach odczuwała brak rodziców. Musiała radzić sobie sama ze wszystkimi problemami, mimo że miała tak naprawdę tylko siedemnaście lat. Czasami potrzebowała rodzicielskiej troski i opieki. Ona jednak tego nie miała.
Łał! Dwunasty rozdział i Sakura wreszcie zdała sobie z tego sprawę! Naprawdę, podziwiam bohaterkę, że w końcu o tym pomyślała!
Zdajesz sobie sprawę, że to co ty robisz to jest prześladowanie?!
Powiedziała Sakura, która sama nie ma o tym pojęcia. Albo ma, ale nie wie, że to jest karalne.
Takeshi stał i zupełnie nie wiedział co powiedzieć. Był zszokowany, załamany, przygnębiony i zły jednocześnie. Dodatkowo był szczerze zdziwiony nagłą furią dziewczyny. Nie miał pojęcia, że tak to właśnie wygląda w jej oczach. On cały czas myślał, że ona po prostu tak się z nim droczy, że udaje taką niedostępną. Zatracił się w tym wszystkim i nie zauważył, że tak to na nią oddziaływuje.
To on nie był chory psychicznie?
Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Tyle miesięcy Sakura darła się na Takeshiego, aby dał jej spokój, zniżała się do tanich sztuczek, nawet się przeprowadziła, a on nadal ją prześladował. I wystarczyło powyklinać chłopaka, drzeć się jeszcze głośniej niż zawsze, rozpłakać, a zgodził się dać jej spokój. Serio? Załatwiłaś to w tak beznadziejny i niewiarygodny sposób, że szkoda gadać.
Na szczęście nie musiała dzisiaj sprzątać stołówki, więc miała większe szanse, że nie spotka Itachiego.
Dlaczego nie musiała? Bo tak? Imperatyw opkowy tak bardzo.
- Cześć.- powiedziała dziewczyna [Sakura], starając się utrzymywać jak najnormalniejszy ton głosu jednak na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak.
Naprawdę? To przez kłótnię z Itachim? Przecież pozbyła się Takeshiego!
Wyszła na przedostatnią- tego dnia- przerwę między lekcjami.
Często robisz wtrącenia z  dywizami (powinny być myślniki) w nieodpowiednich miejscach. Zazwyczaj nie ma takiej potrzeby, choćby w zdaniu powyżej.
Od razu spuściła głowę i zbliżała się do niego, udając, że go nie widzi. Zacisnęła powieki, czując jak zbiera się jej na płacz. Jakby było mało, że przepłakała pół nocy.
Bo się pokłócili? Oni znali się miesiąc! Nawet ze sobą nie byli, nie pocałował jej, nie wiem... Kurczę, czy ona przypadkiem nie za bardzo to wszystko przeżywała?
- Naprawdę nie zauważyłaś, że mu się podobasz?
- Słucham?- Sakura wybałuszyła oczy. Nie wierzyła w to co mówi Ino.
- No tak. I nie udawaj, że on ci się nie podoba, bo widzimy, że jest inaczej.
Wiesz, autorko, naprawdę nie chce mi się czytać takich dialogów przez pół kolejnego rozdziału. W ogóle jedna druga wszystkich rozdziałów to rozwodzenie się na takie tematy. Nie wałkuj wszystkiego tyle raz z rzędu w tak banalny sposób! Takie zachowanie bohaterek przystoi w wieku dziesięciu lat, a nie będąc prawie dorosłym.
Skończyła palić, wyrzuciła niedopałek przez barierkę i weszła z powrotem do domu.
A matka pety zbierała...
Rozdział 14
Przyjaźń jest ważniejsza od jakiejś tam dziewczyny. Nawet jeśli jest tak śliczna jak Sakura.
Czemu wszyscy uważają Sakurę za ślicznotkę? To już nudne.
- (...)Więc? O co chodzi?- przystanęła i czekała na odpowiedź.
- O mojego brata.
Sakura rozszerzyła lekko oczy ze zdziwienia. Serce jej załopotało na dźwięk jego imienia.
Nikt nie wypowiedział żadnego imienia.
Sakura wracała do domu w towarzystwie Sasuke. Oczywiście pokłócili się o Itachiego, a nasza bohaterka co? Strzeliła focha, tupnęła nóżką i już miała odejść, ale zdążyła jeszcze powyzywać Uchihę od psychopatów. Pięknie!
Czy dziewczyna zdaje sobie sprawę, że Sasuke wieczorem przyjdzie do niej do domu z resztą znajomych, bo ich wszystkich zaprosiła?
Takeshi zachował się okej, choć decyzja Tsunade o zwolnieniu Sakury ze sprzątania zaskoczyła mnie. Ostatecznie jest to jakiś argument i jestem skłonna w to uwierzyć, choć lepiej by było, gdybyś napisała, że to Takeshi poprosił o to dyrektorkę.
Ostatnia scena, gdzie Itachi powiedział Sakurze, że ładnie śpiewa, była naturalna, niewymuszona. Czemu nie budujesz więcej takich? Jak chcesz, to potrafisz.
Podobało mi się zachowanie Itachiego w tym rozdziale. Jest dużo lepszą postacią od Sakury, choć nadal uważam, że pokazuje za dużo uczuć w porównaniu do tego kanonicznego. No i nigdzie w opowiadaniu nie dałaś nam potwierdzenia na to, że Sasuke spędzał mnóstwo czasu z bratem. Dobrze, że wspomniałaś o ich więzi, ale ten miesiąc, który wyrzuciłaś z historii, bardzo zaszkodził w odbiorze. Nie kupuję tych spotkań Sakury i Itachiego, o których mówił Sasuke oraz braterskiej miłości. Tylko dwa albo trzy razy przez czternaście rozdziałów Uchiha ze sobą rozmawiali. Trochę mało, nie sądzisz?
Rozdział 15
Chwilę przed godziną dwudziestą Sakura była gotowa. (Strój Sakury pod notką dop.aut.).
Nie możesz tak robić! Widziałaś w jakiejś książce zdjęcie zamiast opisu? Już drugi raz to powtarzam. Zresztą linki wygasają i tak jest w tym przypadku. Zajrzałam z ciekawości, a tu zdjęcie usunięte. No i nie wiem, jak wyobrażać sobie Sakurę.
Usiadła obok blondwłosej i spojrzała na chłopaków, którzy przynieśli ze sobą trzy butelki sake.
- Emm... Chłopcy, jesteście pewni, że dacie radę to wypić w piątkę?
„Sake – pochodzący z Japonii napój alkoholowy produkowany z ryżu. Zawiera od czternastu do dwudziestu procent alkoholu” (link). Chyba myślałaś, że sake to synonim naszej polskiej wódki i chłopcy od razu się upiją. Nope, to tak nie działa, dlatego chwilę potem przesadziłaś z ich stanem upojenia alkoholowego (gdy szli kompletnie pijani na imprezę).
(...) odparła pewna siebie TenTen, patrząc znacząco na Nejiego, który jednak tego nie zauważył, ponieważ był zajęty rozmową z Shikamaru.
Nejiego? Wróćmy do poprzedniego rozdziału.
Cała grupa, tj. Sakura, Ino, Hinata, TenTen, Naruto, Sasuke, Shikamaru oraz Kiba, stanęli na szkolnym dziedzińcu i zaczęli dogadywać szczegóły dzisiejszego wyjścia.
Skąd nagle na spotkaniu wziął się Neji? Wcześniej go nie wymieniłaś. Trzymaj się faktów!
Tak jak przewidywała, chłopcy byli dość mocno wstawieni jednak to nie przeszkodziło im w pójściu do klubu.
No tak. Jak już wspomniałam, wątpię, by upili się sake tak szybko jak wódką, która ma zazwyczaj czterdzieści procent.
Dwie taksówki zamówione przez nich podjechały pod dom różowowłosej. Mieli jednak problem, ponieważ była ich dziewiątka, a miejsc w obu taksówkach tylko osiem. Udało im się na szczęście uprosić jednego z taksówkarzy aby jedna z dziewczyn usiadła na kolanach któregoś z chłopaków.
Ten taksówkarz mógłby stracić pracę przez bandę rozwydrzonych, pijanych małolatów i wątpię, by jechał niezgodnie z przepisami. Zresztą, taksówki w Japonii są dużo droższe niż w Polsce, więc nie lepiej było pojechać transportem publicznym? [klik]
Zdziwiło mnie trochę to, że małoletni w klubie zamawiali alkohol. Bo wiesz, są imprezy, na które wpuszcza się młodzież w wieku szesnastu lat, ale przy barze zazwyczaj pytają o dowód.
Zielonooka postawiła tacę na stoliku i każdy wziął to co zamawiał, a ona sama popędziła do łazienki, zabierając w locie swoją torebkę, ponieważ planowała pójść zapalić.
I co, do kibla jarać poszła?
Właściwie, to nie miała nic przeciwko jednak ostatnimi czasy dziwnie się czuje w obecności Itachiego. Jest skrępowana, nie bardzo wie co ma powiedzieć. Zdawała sobie sprawę, że to przez tę całą sytuację, która ciągnęła się już w nieskończoność.
Grr! Jak potwornie mieszasz te czasy! Widzisz, jak to brzydko wygląda? A brzmi jeszcze gorzej, nie mówiąc już o tym, że jest niepoprawne.
Ino w ogóle zachowuje się jak ostatnia plotkara, żywiąca się cudzymi relacjami. Jest dość zepsuta i bezwartościowa. Przynajmniej tak ją przedstawiasz i z rozdziału na rozdział jest coraz gorsza.
W końcu ile można się gniewać na taką śliczną dziewczynę jak ty! [Sasori do Sakury]
Boże, serio? Czemu oni wszyscy mówią, jaka to Sakurcia jest przepiękna i fokle? Ta Mary Sue mnie strasznie denerwuje! Musi być taka idealna? Przecież charakter ma straszny! I nikt tego nie widzi? Co za pustaki, zwracające uwagę jedynie na wygląd...
Deidara nie dowierzał temu, że jego przyjaciel nic nie zauważył.
No tak, Itachi nie widział, że podoba się Sakurze. Bo przecież wcale nie łaziła za nim krok w krok. Nie przylepiła się do niego jak rzep, nie przepraszała go milion razy, nie próbowała z nim rozmawiać, gdy tego nie chciał. W ogóle. I nie zwrócił uwagi na to, że Sasuke jej nie lubi i chce popsuć im relacje! Nie, nie było nic widać.
Zaraz, i w anime, i w mandze Itachi był świetnym obserwatorem...
Rozdział 16
Deidara nie był czegoś pewny, to nawet nie zaczynał by tematu.
Chyba czas przypomnieć sobie zasadę z końcówką by.
Między nimi zapadła cisza, przerywana tylko głośnym wydmuchiwaniem dymu przez różowowłosą.
Wiesz, dym papierosowy wydmuchuje się tak samo głośno jak powietrze. Nie ma żadnych właściwości dźwiękotwórczych.
Co prawda nie mieli teraz zbyt dobrych stosunków jednak nie zmienił się fakt, że byli przyjaciółmi, a na dodatek jemu zależało na niej bardziej niż tylko jak na przyjaciółce.
Czytam i płaczę. Przez parę rozdziałów ma na laskę focha, ona za nim lata, on ma to gdzieś, nawet cześć sobie nie mówią i wmawiasz czytelnikowi, że „teraz się nie znają”, a tu nagle wyskakujesz z tym, że to wciąż przyjaźń?! Jeżu, ómrzyjcie mnie znów.
Autorko, myślę, że po prostu chcesz mieć argument na poprawę relacji tej dwójki, ale niestety, przeczysz samej sobie.
Sakura uśmiechnęła się do niego krzywo, wzięła ostatni wdech dymu papierosowego i wyrzuciła niedopałek na ziemię, przydeptując go od razu. (...)
Sakura modliła się, żeby taksówka przyjechała jak najszybciej. Nie chciała prowadzić tej rozmowy, mimo że brakowało jej jego głosu.
Wiesz, jak wygląda Japonia pod względem czystości na ulicach? Tam się nie rzuca petów na ziemię.
No dobra, to skoro skończyła palić, nie mogła wrócić do środka, odejść, cokolwiek? I nie byłoby to podejrzane.
I wdech dymu? Dymem się zaciąga.
Dziwne, że Sakura zamówiła sobie drugą taksówkę po jakimś czasie, bo pierwszą odstąpiła Itachiemu, a i tak przyjechały jednocześnie.
Scena z kurtką była ładna. Znów udowodniłaś, że jak chcesz, to potrafisz. Tylko chciej częściej.
Rozdział 17
Rano Sakura obudziła się średnio wypoczęta. Spowodowane to było tym, że przez pół nocy płakała.
Czy ona musi co drugi dzień narzekać, że jest niewyspana, bo przepłakała pół nocy przez byle co?
Chciał ubrać kurtkę ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Wziął więc jakąś inną z szafy i wyszedł z domu.
I co, nie pamiętał, że kurtkę ma Sakura?
Dlatego dał jej kurtkę.
O, jednak pamiętał. To po co jej szukał?
Nim się zorientował, znajdował się pod domem Sakury. W sumie nie mieszkali daleko od siebie, a nogi same go tam poprowadziły.
Pisałaś na początku, że były trzy domy różnicy, więc nie rozumiem, czemu Itachi tak długo szedł pod dom Sakury. Po drodze zdążył sporo porozmyślać.
Sakura umówiła się z Ino na spotkanie, ploteczki, zakupy i inne babskie zajęcia. Zauważyłam, że ostatnio to Yamanaka ma najwięcej do powiedzenia w życiu Sakury. A gdzie najlepsza przyjaciółka Haruno – Hinata? Nawet, jeśli przebywają razem, już nie jest tak ważna. Nie spychaj jej na dalszy plan dla samej wygody. Hinata była dość istotną postacią od samego początku, a teraz próbujesz ją zastąpić.
Ino na spotkaniu mówi, że po imprezie jest z Shikamaru. Chciałaby też, żeby Sakura była z Itachim. W dodatku Hinata podkochuje się w Natruto, Takeshi w Sakurze, każdy w każdym. Czy związki to główny problem nastolatków? Bo mi się wydaje, że siedemnaście/osiemnaście lat to wiek, w którym trzeba być odpowiedzialnym. Wkrótce wejście w dorosłe życie, zaraz koniec szkoły, studia, praca. A twoi bohaterowie? Płaczą po nocach, piją wino, gdy im źle i myślą, jacy to są nieszczęśliwi, że ukochany/a im cześć nie powie.
Nawet sam wątek Takeshiego był ciekawszy. Niby był zakochany w Sakurze, ale przynajmniej się coś działo. Wiesz, prześladowanie, strach i irytacja dziewczyny. To był jej problem. Gdy się go pozbyła, głównie płacze przez młodzieńczą miłość. Ckliwe.
Sam Sasuke wprowadził trochę zamieszania, więc plus za to, że jest zazdrosny o relacje z bratem, a nie o Sakurę. Przynajmniej on jeden jej nie ubóstwia. Tylko czemu dosłownie wszystko jest jego winą? Ta plotka w ogóle mi do tej postaci nie pasuje. Psujesz charakter Sasuke. A szkoda.
Ostatnia wymiana zdań między Sasuke i Itachim zajechała patosem. Wątpię, by starszy z nich bawił się w aktora teatralnego. Za to zachowanie Sasuke w ogóle było koszmarnie głupie. Niepasujące do jego charakteru.
Rozdział 18
W piątek Itachi powiedział, żeby Sakura oddała mu kurtkę „jutro”, czyli w sobotę. W sobotę Ino mówiła Sakurze, aby po powrocie tę kurtkę odniosła. A Sakura co? Siedziała w domu w niedzielę z kurtką i wdychała sobie zapach chłopaka.
I skąd mogła wiedzieć, że Itachi miał drugą kurtkę? Nie pomyślała, że musiał gdzieś wyjść i przez nią marznąć i moknąć? Na dworze przecież zbierało się na burzę.
Pomimo godziny czternastej na dworze było ciemno jakby była co najmniej siedemnasta. To dobijało ją jeszcze bardziej. Ale czego można się spodziewać po listopadzie?
Z tego, co ja sobie obliczyłam, powinna być końcówka października.
Rozmowa Itachiego i Sakury była w miarę dobrze napisana. Tylko czemu dziewczyna wyskoczyła od razu z informacją o swoich rodzicach? Nastolatkowie jeszcze byli skłóceni, nie powinna wyskakiwać z problemami ot tak. W ogóle szaleństwo, że nagle sobie o rodzicach przypomniała i o tym, jak bardzo ją ranią. To tak jakbyś przez całe opowiadanie zapomniała o państwie Haruno i nagle zaświeciła Ci się lampka: „jeżu, Sakura ma rodziców!”. I wtedy wpadł Ci pomysł na nowy wątek mówiący o tym, jaka to biedna i porzucona jest dziewczyna. Ale przynajmniej wprowadzasz coś innego niż tró lovy.
-      A po co mam się cieszyć, skoro oni zaraz znowu wyjadą i mnie zostawią na... w sumie nie wiadomo na ile. To bez sensu, dlatego wolę podchodzić do tego z dystansem i się tym nie ekscytować. Tak jest odkąd pamiętam, więc się do tego przyzwyczaiłam.
Tekst o rodzicach mnie rozwalił, a najbardziej ostatnie zdanie. Skoro odkąd Sakura pamięta, nie było ich wiecznie w domu, to albo powinni odebrać państwu Haruno prawa rodzicielskie, albo Sakura ma bardzo słabą pamięć. Bo wiesz o tym, że (przynajmniej w Polsce, ale w Japonii również są ograniczenia wiekowe) dziecka do siódmego roku życia nie można zostawiać w domu bez opieki? A dopiero w wieku trzynastu lat uzyskuje się ograniczoną zdolność do czynności prawnych, czyli teoretycznie młodsze dziecko nie powinno samodzielnie włóczyć się po ulicy, nawet jeśli tylko idzie do sklepu. Bo co, pięciolatek sam do sklepu po chleb pójdzie? Zresztą, Sakura musiała sprzątać dom, prać, prasować, gotować i tak dalej? Nie wspomniałaś o niczym z tych rzeczy, wyłączając robienie sobie jedzenia.
„O czym on właściwie chce ze mną rozmawiać?”- oczywiście w ogóle nie pomyślała o tym, że chce wyjaśnić całą sytuację między nimi. No cóż... To jest właśnie cała Sakura Haruno.
To znaczy, autorko, że jesteś świadoma, jak bardzo kiepską główną bohaterkę stworzyłaś? Bo jest naprawdę słaba.
Co ta Sakura z nim robiła?! Wcześniej nigdy w życiu nie powiedziałby o sobie, że jest idiotą! O innych owszem, ale na pewno nie o sobie! A teraz? Sam siebie określa takimi epitetami, a przecież Itachi wcale nie był idiotą.
To ja już nie mam pytań.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo on mnie wkurwia, jak wielką ochotę mam mu zrobić krzywdę. Jak chyba nigdy przedtem. Nikt nie działa na mnie tak wkurwotwórczo jak on.
Przecież jeszcze parę rozdziałów wcześniej Takeshi był największym złem chodzącym po świecie. Coś szybko jej się odmienia, nie sądzisz, autorko?
Zaraz, wkur… co? Dobra, można to ewentualnie przełknąć, bo to wypowiedź bohatera.


Kiedy do dzwonka zostało już tylko pięć minut, stał się coraz bardziej niecierpliwy. Zwykle nie pokazywał swoich emocji jednak teraz jego noga sama zaczęła podskakiwać.
Ten dzwonek się stał?
Nie wierzę. Nie rób z Itachiego emocjonalnego niedorajdy! On nie ukazywał emocji, nawet rzadko się uśmiechał. Wiesz, przedstawienie tej postaci jest trudna, a ty poszłaś po linii najmniejszego oporu, kreując chłopaka tak, jak Ci wygodnie. Nie, nie, nie. Itachi to specyficzna postać, bardzo ciężki charakter. Nie niszcz go!
Rozdział 19
Na sam początek: widzę, że formatowanie zrobiło ci niezłego psikusa i masz wcięcie w każdej linijce, przez co tekst po prostu się przesunął w lewo. A odstępy między myślnikami a zdaniami to zupełna bajka.
-      Bo szczerość to podstawa prawda, Sakura?
-      Normalnie jakbym już gdzieś to słyszała...- zaśmiała się dziewczyna.
Na chwilę zapadła między nimi cisza, którą jednak dość szybko przerwał Itachi:
-      Dlaczego nie powiedziałaś mi o Sasuke?- różowowłosej od razu zniknął z twarzy uśmiech.
-      A po co miałam ci mówić?
-      Może bym coś zaradził...
-      Tak? Teraz wiesz i co... zmieniło się coś?- zapytała Sakura.
-      Nadal nie daje ci spokoju?
 „Powiedzieć, czy nie powiedzieć?”- zastanawiała się.
-      Nie no... W sumie jest już okej.
-      Na pewno?
 „Nie mam pojęcia co powiedzieć... Nie chcę wyjść na taką, która się skarży, ale z drugiej strony jak mu nie powiem i skłamię, że jest wszystko okej, a wyda się, że wcale tak nie jest, on może pomyśleć, że mu nie ufam i znów będzie tak jak jeszcze niedawno.”- Sakura była w kropce. Zupełnie nie wiedziała co zrobić.
Przecież chwilę wyżej sama twierdziła, że szczerość to podstawa! W dodatku wcześniej wyszła spora awantura, bo Sakura nie była szczera w stosunku do Itachiego, a teraz myśli, czy mówić prawdę, że młodszy brat chłopaka jej dokucza? No naprawdę...
-      No coś ty! Gdzie znalazłbym taką drugą ciebie?
     -      To proste- nigdzie! Jestem wyjątkowa.- roześmiała się.
Czy Sakura nie jest zbyt samolubna i zakochana w sobie?


Brakowało mu tego, że w każdej chwili mógł do niej pójść i się wygadać, czy chociażby ponabijać się z niej, co ostatnimi czasy stało się jego ulubioną czynnością.
Ostatnimi czasy to oni się nie odzywali, a już na pewno nigdzie nie było wzmianki o tym, by jej się wygadał. Przecież najpierw nie chciał jej poznawać, a później pisałaś, że „po miesiącu zaczął się do niej odzywać”. Potem była kłótnia. Nie wiem, może coś ominęłam (w co wątpię). I chyba mam inną definicję słowa „przyjaźń” niż Twoja bohaterka, określająca tym mianem większość osób, które zna. Noale.
-      Przypomnij mi jaki mamy dzisiaj dzień?
-      Poniedziałek, a co?
-      Kurde... Jeszcze tyle czasu do piątku...
-      Po co ci piątek?
-      Żeby się napić... Obowiązkowo!- pokiwała jeszcze głową jakby na potwierdzenie swoich słów.
Spójrz. Tak zaczynasz akapit. Z tego dialogu dopiero po piątej wypowiedzi dowiadujemy się, kto zaczął. Musimy spojrzeć znów wyżej, aby ponownie wyobrazić sobie te rozmowę, bo za pierwszym razem nie wiadomo jak to zrobić. Może to Itachi pytał, jaki jest dzień? A tu zaskoczenie.
No i... czy Sakura to alkoholiczka? Siedemnastoletnia dziewczyna, która gdy się denerwuje – pali, gdy jest smutna – pije z przyjaciółkami, gdy się cieszy – również pije. Tak to jest, jak się rodzice dzieckiem nie opiekują.
Mamy dziewiętnasty (!) rozdział i nareszcie stworzyłaś rozmowę Sakury z rodzicami! Nie wierzę!
Jak możesz mówić jaka byłam kiedyś, skoro nawet tego nie wiesz! Widuję was raz na kilka miesięcy i to w dodatku przez kilka dni.
Nope. Z opowiadania wynika, że widywała ich kilka razy w miesiącu, bo wyjeżdżali średnio co tydzień, a w domu byli dzień lub dwa. Zapomniałaś, o czym pisałaś?
Kochała ich, ale nie zamierzała spędzać z nimi czasu kiedy wracają.
Stwierdziła Sakura, która chwilę wcześniej obwiniała matkę, że ta w ogóle jej nie zna. Nie mam pytań.
-      No właśnie w tym problem tato, że nie wiem. Nie mam pojęcia, bo was ciągle nie ma. Nie ma was wtedy kiedy was potrzebuję, ze wszystkim muszę sobie radzić sama.
-      Przecież masz przyjaciół...
-      Owszem, mam, ale o niektórych sprawach wolałabym pogadać z tobą lub z mamą, ale nie mam takiej możliwości. Nigdy nie miałam.
Nie wierzę, że zachowanie dziecinnej Sakury jest bardziej dorosłe od zachowania jej rodziców. Państwo Haruno są straszni, okropni i w ogóle nie kupuję ich zachowania.
-      Tak jak teraz! Jesteś ironiczna, sarkastyczna, arogancka! Zupełnie jak nie ty! [ojciec lub matka Sakury – nie wiadomo kto]
-      Nie masz prawa mówić jaka jestem, już ci to powiedziałam. Nic o mnie nie wiesz. Nie masz pojęcia jaka jestem! Nie znasz mnie, więc proszę cię, nie wypowiadaj się na ten temat, dobrze? A teraz jak macie iść to idźcie...
Może i rodzice nic nie wiedzieli o Sakurze, ale z jej cechami strzelili w dziesiątkę.
Bała się jednak powiedzieć o swoich uczuciach, ponieważ była przekonana, że on nie czuje do niej nic więcej jak tylko przyjaźń.
*A czy Ty czujesz do mnie przyjaźń?*

Rozdział 20
Westchnęła, ponieważ wiedziała, że chłopak odbije sobie to na lekcji. Nie pomyliła się. Bolesne ciąganie za włosy oraz co raz kopanie w jej krzesło prześladowało ją przez całe czterdzieści pięć minut. Zielonooka była kłębkiem zszarganych nerwów.
A nauczyciele nie zwracali na to uwagi, bo przecież kopnięć w krzesło nawet nie słychać, a także nie widać, że Sakura jest wściekła i ma nietęgą minę. W ogóle.
-   Minął już tydzień odkąd ten kretyn zaczął odstawiać swoje przedstawienie. Nie zwracam na to uwagi, ale on jakoś nie wydaje się być zniechęcony. Ile to jeszcze będzie trwać? Szczerze? Zostały już ostatki mojej wątłej cierpliwości.
-   To i tak cud, że tyle wytrzymałaś.
-   Wiem i sama się sobie dziwie.- odparła Sakura, wychodząc z budynku szkolnego po skończonych lekcjach.
A z kim rozmawiała Sakura? Czytelnik nie siedzi w Twojej głowie i nie wie tego, co Ty. Musisz to przedstawić.
Mimo bólu, który promieniował ze zranionej lewej ręki, podniosła się z chodnika i spojrzała w stronę Sasuke.
Bo zdarte ramię jest tak straszne, że trzeba być silnym, aby wstać na nogi, a co dopiero spojrzeć komuś w oczy!
Nie zdążył jednak powiedzieć nic więcej oprócz „Co jest do...”, ponieważ na jego twarz spadła pięść wściekłej do granic możliwości różowowłosej.
Tym razem to chłopak wylądował na ziemi, a Sakura stała nad nim i wręcz dyszała ze złości.
Taką ma krzepę Sakura, że jednym ciosem siedemnastolatka posyła na ziemię!
Ja wiem, że w anime miała mnóstwo siły, ale skoro nie ma nawet kanonicznego charakteru, to ciężko mi kupić tę niezwykłą moc.
-  Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłaś?- wycedził przez zęby, wyraźnie rozeźlony tym, co niecałą minutę temu zrobiła dziewczyna.
Masz czytelnika za idiotę, który nie domyśliłby się, dlaczego Sasuke jest zły, chociaż linijkę wyżej wyraźnie widać powód? Narrator nie musi kolejny raz opisywać tego, co przed chwilą opisał. Serio.
Haruno bardzo cieszyła się, że jej rodzice- tego właśnie dnia- ponownie wyjechali.
Przecież mieli wyjechać w czwartek. Czy tego dnia nie był piątek? Miał minąć tydzień od zaczepek Sasuke, a zaczął to robić właśnie w piątek.
W tym momencie dziękowała Bogu, że był koniec listopada, więc nie będzie to nic dziwnego jak przyjdzie do szkoły w bluzce z długim rękawem.
No tak, bo inaczej wszyscy by się jej pytali, czemu na ramieniu ma kuku. Akurat. Ja wiem, że Sakura jest gwiazdą i w ogóle, ale bez przesady. Poza tym i tak zobaczą ranę na policzku. Zresztą, przypominam o mundurkach.
I z jakiej paki jest koniec listopada? Nie wiem, jak Ty liczysz czas w tym opowiadaniu, ale chyba dni Ci umykają. To już wiem, czemu po jakimś czasie dowiaduję się o wydarzeniach, które nie miały miejsca.
Musiała też nakłonić dziewczyny do tego, aby nikomu o tym nie mówiły, co nie należało do najłatwiejszych rzeczy.
Skąd Sakura ma pewność, że nikogo do tej pory nie poinformowały? Minęło sporo czasu.
Po kilku minutach trzymania ręki pod wodą, osuszyła ją i opatrzyła ranę.
Chciałabym zobaczyć, jak to jest osuszyć wodę!

„Kąpię się...” (...)
Odetchnął z ulgą, po czym poszedł w ślad dziewczyny i również wziął prysznic. On jednak postawił na zimny prysznic.
Kąpiel i prysznic to nie to samo.
Sakura stała przed lustrem i starała się zakryć siniaka na policzku. Na początku nie wychodziło jej to zbyt dobrze, ale w końcu jej się udało.
Zbędne drugie jej.
A rana? Przecież leciała z niej krew, a strupa nie da się zakryć fluidem tak, aby się nie odznaczał.
Była godzina piętnasta, więc miała jeszcze dużo czasu do spotkania z Uchihą. Pierwsze co zrobiła po wejściu do domu, było rzucenie torby w kąt i skierowanie się do kuchni, w celu przygotowania sobie kolacji.
Kolacja o piętnastej?
Sakura poszła do sklepu, chciała uniknąć deszczu, żeby nie zmył jej podkładu, po czym zaczęło lać, a w domu i tak musiała wziąć kąpiel. Fuck logic.
-  O co chodzi?
- Od kiedy używasz tyle pudru?
- Słucham?
-  W szkole zauważyłem, że masz bardzo dużo pudru na twarzy. Wcześniej nie miałaś, dlaczego?
- A tak jakoś wiesz...
- Coś się stało?
-  Nie, nic się nie stało. Wszystko w porządku. Napijmy się!
Tak, nałożyła sobie tapetę na twarz, więc na pewno musiało stać się coś złego. Przecież do klubu też się mocno malowała, pisałaś o tym.
Rozdział 21
Poza tym nie jest damskim bokserem.
Powtarzasz to określenie po raz enty. Zaczyna irytować.
(...) pokiwała głową i otarła jedną łzę, która spłynęła jej po policzku.
Szkoda jeszcze, że nie była kryształowa. Opkowości byłoby zadość.
Itachi stał obok dziewczyny, ona zaczęła płakać, więc...
Itachi w mgnieniu oka znalazł się obok dziewczyny i ją przytulił.
Po co dwa razy pisałaś, że stanął obok niej? Teleportował się w międzyczasie na drugi koniec pomieszczenia?
Bardzo lubisz powtarzać frazeologizmy. Że coś „nie ujdzie na sucho” pisałaś kilka razy. I to nie tak, że po paru akapitach i w kilku rozdziałach. Masz dziwną manię – przychodzi Ci do głowi jakiś związek wyrazowy i w ciągu paru akapitów w jednym rozdziale pojawia się kilka razy, a potem nigdy do niego nie wracasz. Pomijając fakt, że tworzysz powtórzenia, wygląda to dosyć śmiesznie.
- Ależ oczywiście!- wychylili jeszcze trzy kieliszki, kiedy Sakura stwierdziła, że wychodzi na taras zapalić.
Kurczę, ona pali w każdym rozdziale, a czytelnikowi wmawiasz, że robi to tylko „czasami”. Wiesz, „czasami” nie równa się kilka razy dziennie. I co z Itachim? Na pierwszej opisanej przez Ciebie imprezie również palił, a potem ani razu o tym nie wspomniałaś. Rzucił? Robił to okazjonalnie?
I tak swoją drogą, kiedy dziewczyna oddała Itachiemu kurtkę? Od imprezy miął tydzień, przeżywałaś ten ciuch przez trzy rozdziały i wyrzuciłaś wątek w kąt.
[Sakura i Itachi] Byli przecież przyjaciółmi, a przyjaciele się nie całują.
Pomyślał Itachi (znaczy, narrator nas o tym poinformował), który sam widział przyjacielski pocałunek Sakury i Deidary.
Ciemnooki zmierzył spojrzeniem jej twarz i na dłużej zatrzymał się na ustach. Miał ogromną ochotę ją pocałować, ale starał się tę chęć zdusić w sobie. Byli przecież przyjaciółmi, a przyjaciele się nie całują. Poza tym, nawet nie wiedział jak by na to zareagowała. Gdyby tylko miał pewność, że i ona tego chce, nie wahał by się ani chwili dłużej.
Różowo włosa wychwyciła jego spojrzenie.
 „Czy on chce mnie pocałować?”- pomyślała. Czuła, że gdyby to zrobił, to nie miałaby nic przeciwko. Jakaś jej część (większa część) oczekiwała tego już od dawna. Nie chciała, jednak robić pierwszego kroku, ponieważ nie miała pojęcia jak on na to zareaguje. A co jeśli by go pocałowała, a on by ją odepchnął? Wyszłaby na idiotkę i chyba nigdy nie pokazałaby mu się na oczy.
W końcu zdecydowała się odsunąć od niego i położyć pod kołdrą.
Na tym fragmencie śmiechłam. Naprawdę sądzisz, że pijani nastolatkowie, którzy siebie pożądają, myśleliby o konsekwencjach głupiego pocałunku? W dodatku oboje leżeli na łóżku, w nocy, w pustym domu. No naprawdę... gorzej niż dzieci.
Czy Sakura właśnie trzeci raz tego dnia poszła pod prysznic, czy mi się wydaje?
EDIT: rano powtórzyła czynność. Taka czyścioszka.
- To ja idę.
- Gdzie?
- Na dół, na kanapę. Bądź co bądź wolałbym nie spać na podłodze.
- Ale czemu?
- Jeśli tak bardzo ci zależy to mogę spać na podłodze, ale…
- Co? Nie! Nie o to mi chodziło! Jak chcesz to możesz spać ze mną. Nic takiego się przecież nie stanie.
- Na pewno?- zapytał niepewnie. Nie chciał pokazać, że w głębi duszy cieszy się jak małe dziecko.
- No tak. Przecież nie znamy się od wczoraj. Daj spokój…- machnęła ręką i odsunęła kołdrę po drugiej stronie łóżka- No dawaj, chcę już gasić światło.
No jasne, że nie znali się od wczoraj! Tylko od dwóch miesięcy, z czego przez połowę tego czasu ze sobą nie rozmawiali... Oczywiście, że nic się nie stanie.
No i mamy seksy! Oto wklejam końcówkę rozdziału!
W pewnym momencie podniosła się na łokciach i przewróciła go na plecy, po czym usiadła na nim okrakiem. Itachi był trochę zaskoczony takim obrotem spraw, ale nie narzekał. Nie miał też zamiaru przerwać. Ona zresztą też nie.
Całowali się coraz namiętniej, aż w końcu jego ręce znalazły się pod jej bluzką, która po chwili leżała gdzieś na podłodze. Ona nie musiała się za bardzo męczyć z jego ubraniami, gdyż leżał w samych bokserkach.
Uchiha znalazł się nad nią [lewitował!] i na chwilę przerwał pocałunek. Patrzył na nią przez moment, aż poczuł jak ona go całuje. Wtedy przestał się już zastanawiać nad czymkolwiek. Oboje dali ponieść się chwili, nie myśląc nad tym, czy jutro będą tego żałowali, czy nie. Bo przecież liczyła się chwila.
Ten fragment był taki głęboki...
Raz, serio? Naprawdę bali się pocałunku, a seksu ani trochę?
Dwa, powtórzenia i inne błędy całkowicie zabiły ten wątek.
Trzy, opis był tak bardzo rozbudowany, że zanim akapit się zaczął, to się skończył.
Cztery, to co podkreśliłam, to opis seksu. Cały fragment wygląda jak wstęp do sceny właściwej, nie jak całkowite seksy.

Rozdział 22
Po prostu muszę wstawić tu całą rozmowę. Nakreślając sytuację: Sakura i Itachi przespali się, a następnego dnia dziewczyna poszła pod prysznic (znowu). Wróciła do pokoju i rozegrała się piękna scena:
Miała nadzieję, że chłopak będzie jeszcze spał, jednak było inaczej. Siedział na łóżku już ubrany i wyglądał jakby na nią czekał.
„Cholera i co ja mam teraz zrobić?!”- pierwszy raz była w takiej sytuacji i zupełnie nie wiedziała jak ma się zachować.
- Cześć.- odniosła wrażenie, że zabrzmiało to wyjątkowo idiotycznie.
- Cześć.- uśmiechnął się i wstał. Podszedł do niej, ale ona nagle zatrzymała go ręką.
- Musimy pogadać…
- O czym?
- Jak to o czym? O tym, co wydarzyło się między nami w nocy.
- Aha, o tym… To w takim razie mów.
 „Zero jakiejkolwiek pomocy!”- pomyślała rozpaczliwie dziewczyna.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że powinniśmy o tym zapomnieć i zachowywać się tak, jakby to
nigdy się nie wydarzyło..- odetchnęła kiedy to powiedziała.
Czekała teraz tylko na jego reakcje. Jednak on, jak na złość, tylko siedział i na nią patrzył.
- Aha.
- Tak właśnie. Wiem, że zrobiłeś to tylko przez alkohol i gdyby nie on, to nigdy nie miałoby miejsca, dlatego uważam za rozsądne, aby o tym po prostu zapomnieć.
- Ale…- zaczął, jednak dziewczyna nie dała mu dojść do słowa.
- Itachi… Naprawdę nie musisz mówić, że wcale tak nie jest. Ja to w zupełności rozumiem. Oczywiście nie mówię, że to tylko twoja wina- jeśli można to tak nazwać. Oboje straciliśmy głowę i skończyło się to tak, jak się skończyło.
- W porządku. Rozumiem i zgadzam się z tobą w zupełności.- powiedział chłodno.
- To świetnie.
- Tak… Świetnie…- powiedział pod nosem i po chwili dodał- Ja już chyba pójdę.
- W porządku. Odprowadzę cię do drzwi.
- Nie trzeba, sam trafię.




Pomijając fakt, że Itachi wstał, podszedł do niej, a chwilę później siedział...
SERIO?! Jak to dobrze, że to już przedostatni rozdział, jaki czytam, bo dłużej nie wytrzymałabym z tą bohaterką. Jest tak strasznie głupia, tępa, egoistyczna... Brakuje mi słów. I żaden argument (niżej pisałaś, że zrobiła tak, bo kiedyś jakiś chłopak się z nią przespał i porzucił) nie uratuje tej postaci. Zaraz wyrzucę komputer przez okno. Grr!


Dobra, przejdźmy do sceny, gdzie Itachi wraca do domu. Ma osiemnaście lat, nie było go całą noc, a o co matka z wejścia pyta?
- Witaj Itachi, już wróciłeś?- przywitała go matka z uśmiechem (...).
Już?! Jak to już?
Wszystko spoko, tylko potem okazuje się, że nikt nie wiedział o wyjściu chłopaka na całą noc.
Wydawało mi się, że rodzice troszczyli się o syna i martwili, noale...
Pomyślał bowiem, że to coś zmieni i, że teraz zostaną parą.
Często używasz takiej konstrukcji zdania i zawsze robisz ten sam błąd. Drugi przecinek jest zupełnie zbędny.
Kiedy jednak Sakura nie dała mu się sprowokować i chciała odejść do domu, ten ją zatrzymał i… uderzył w twarz. Zrobił to tak, że ma rozcięcie na policzku i na pewno będzie miała dużego siniaka.
Eee... Przecież Sakura już miała siniaka, a o ranie zapomniałaś kompletnie, gdy opisywałaś nakładanie makijażu.
Ojciec z kolei wyglądał jakby nie dosłyszał, ale kiedy w końcu to do niego doszło, zrobił się cały czerwony. Zaczął krzyczeć na Sasuke, który siedział cicho, jak mysz pod miotłą i nawet nie próbował się odezwać. W końcu Fugaku skończył się na niego wydzierać i wziął głęboki oddech, aby się choć trochę uspokoić.
Ten opis awantury rodzinnej jest taki emocjonujący...
A ty marsz do swojego pokoju i masz stamtąd nie wychodzić dopóki ci na to nie pozwolę! I możesz zapomnieć o jakichkolwiek wyjściach i kolegach po szkole!
Serio? Pan Uchiha, gdy dowiedział się, że jego syn pobił koleżankę z klasy, kazał mu iść do pokoju? I pewnie miał przemyśleć swoje zachowanie? A gdzie klaps?
- Przepraszam, że wam o tym powiedziałem. Na początku nie chciałem tego robić, ale wyszło tak, że się dowiedzieliście.
- Bardzo dobrze, że się dowiedzieliśmy. A jak czuje się Sakura?
- Z tego co wiem, to nie najgorzej.
- To u niej byłeś całą noc?- odezwała się jego mama, kiedy zostali sami w kuchni. Fugaku musiał wyjść się przewietrzyć.
- Owszem.
- Ty coś do niej czujesz, prawda?- w pierwszej chwili chciał zaprzeczyć, później zamierzał się w ogóle nie odezwać, ale koniec końców odpowiedział matce:
- Tak.
- Skoro coś do niej czujesz i spędziłeś u niej noc, to dlaczego wróciłeś w takim złym humorze?
Nie mam pytań. Mikoto rozwaliła system.
Z jednej strony to dobrze, że Itachi miał dobry kontakt z mamą i mógł jej o wszystkim powiedzieć, zaczerpnąć rady i tak dalej. Dobrze to o nim świadczy.


Sakura siedziała na łóżku i płakała. Tym razem, jednak w towarzystwie Hinaty, do której zadzwoniła niedługo po wyjściu Itachiego. Dziewczyna nie musiała długo czekać na jej przyjście. Od razu wszystko jej powiedziała, a kiedy skończyła mówić, rozpłakała się ponownie.
Więc Sakura przypomniała sobie o Hinacie! Brawo.
Dziwi mnie trochę to, że Sakura prosiła Itachiego, żeby zapomnieli o sprawie, a sama wszystko wypaplała Hinacie. No nie wiem, czy to taki powód do radości. A szczególnie coś, czym można się chwalić. Haruno taka idealna, a sama nie umie sobie poradzić z kłopotami, które tworzy poprzez własną głupotę. Ups, przecież to nie jej wina...
- Posłuchaj, nie możesz wszystkich porównywać do niego. Itachi jest całkiem inny i jestem święcie przekonana, że nigdy by ci czegoś takiego nie zrobił! Rozumiem, że nie możesz zapomnieć o tym jak cię potraktował Ikuto, ale to było dawno temu!
- Wiem, ale…
- Nie ma żadnego „ale”… Jeśli cały czas będziesz żyła przeszłością, nigdy nie pójdziesz dalej. Musisz o tym zapomnieć i dać Itachiemu szansę. Zobaczysz, że ci się to opłaci.
Powiedziała Hinata, która uwierzyła w plotkę o tym, że Itachi uderzył swoją byłą. W dodatku pokłóciła się o to z Sakurą, bo ta nie chciała Hinacie uwierzyć. I w ogóle Hinata była przeciwko znajomości z Uchihą.
Każdy zauważył jak on na ciebie patrzy! Każdy, oprócz ciebie rzecz jasna… On cię naprawdę kocha i jestem przekonana, że w jakiś sposób dotknęło go to, że go odrzuciłaś.
Nie mam słów. Teraz nagle Hinata jako zmienia diametralnie zdanie o Itachim?

Rozdział 23
Przecież to nieprawdopodobne, żeby taki chłopak, jak Itachi, mógł czuć do mnie coś więcej, niż tylko zwykłą przyjaźń, zwłaszcza, że odkąd pamiętam, nie mam zbyt dużego szczęścia do facetów.
Dlatego za nią latał, wybaczył jej, martwił się aż za bardzo, pokłócił z bratem przez nią i się z nią przespał.
Rozumiem, że na korytarzu Itachi wpadł na Sakurę. Czemu ani razu nie użyłaś jej imienia? Myślę, że to było celowe, jednak wypadło zwyczajnie źle.
Zupełnie nie mam pojęcia po co wstawiłaś Deidarę do sceny spotkania. Było to zupełnie zbędne.
Ładnie opisałaś to, jak bardzo nieswojo czuli się bohaterowie w swoim towarzystwie. Choć zgoda na wejście do domu chłopaka była trochę... nie na miejscu, po ostatnich wydarzeniach.
Napchałaś tyle niepotrzebnych zdań do tego rozdziału, że w zasadzie nic się nie wydarzyło. Spotkanie u Itachiego w domu – tyle. Nawet nie zdążyłaś zacząć rozmowy o seksie. A, no i wizyta Sasuke u psychologa mnie zdziwiła.
Tak w ogóle, jak rodzice Sasuke, pracując, mogą odbierać go codziennie ze szkoły, często o różnych porach? A jeśli nie pracują, dlaczego prawie zawsze nie ma ich w domu?
To już koniec mojej przygody z Twoim opowiadaniem. Do miniaturek odniosę się pod podsumowaniem.


POPRAWNOŚĆ
Wypisałam błędy w trakcie analizy rozdziałów. Tutaj masz krótkie podsumowanie, na co musisz szczególnie zwrócić uwagę.
– akapity;
– niepoprawny zapis dialogów (klik);
nie z przymiotnikami;
– niepoprawne stosowanie dywizów, pauz i półpauz;
– błędy interpunkcyjne (przecinki przed imiesłowami, spacje między myślnikami, przecinki przed apostrofą, wstawianie przecinków tam, gdzie są zbędne lub ich brak tam, gdzie są potrzebne, spacje przed wykrzyknikami/pytajnikami, rozdzielanie zdań złożonych przecinkiem, brak wykrzykników/pytajników);
– bardzo liczne powtórzenia;
– złe stosowanie wtrąceń;
– konstrukcja z końcówką –by;
– konstrukcja mimo że, tyle że, chyba że;
– zero kanonicznych zachowań;
– sporadyczne stosowanie ekspozycji (narrator opisuje co zrobiła postać, zamiast kierować nią);
– błędy stylistyczne (różowowłosa, zielonooka, czarnowłosy);
Czas
Wiesz, gdy piszesz, co się dzieje, używasz czasu przeszłego ciągle, wyjątki to wypowiedzi bohaterów. To tak, jakbyś opowiadała o tym, co się zdarzyło – na przykład swojej koleżance. Jednak Ty nawet w narracji mieszasz czas. Najpierw piszesz, że Kiba miał brązowe włosy i ma ciemne oczy. Nie. Trzymaj się jednego czasu. Przeszły to przeszły, nie zmieniaj tego.
Błędy wylewają się z tekstu, a poprawy brak. Musisz zainwestować w porządną betę. A jeśli nie, szukaj informacji sama, ucz się zasad. Przykro mi to stwierdzić, ale, gdybym miała wypisać Ci wszystkie potknięcia, musiałabym przekopiować całe opowiadanie. Taka jest prawda, popełniasz niemal każdy rodzaj błędu, nie stosujesz się do zasad, może oprócz ortografii. Ale to za mało. Na sam widok takiej ilości potknięć traci się czytelników.
Powiedz mi, czy czytasz chociaż rozdział przed publikacją? Bo wydaje mi się, że nie. A gdybyś to robiła, na pewno część gaf wyłapałabyś bez problemu. Jeśli chcesz, czytaj na głos – może tak będzie Ci łatwiej znaleźć powtórzenia.
Nie, nie chcę Cię urazić, ale pod względem poprawności tekst jest zły.
Jest jednak coś, za co masz dużego plusa: wydarzenia są chronologiczne.
PODSUMOWANIE
Zacznijmy od podstaw, bo praktycznie ich nie ma.
Budujesz świat. Świat, który jest bardzo kiepsko opisany. Ciężko jest się w nim odnaleźć i cokolwiek sobie wyobrazić. Czepiasz się pojedynczych punktów, typu szkoła, dom, park, a potem trzymasz przez całe opko, bo tak. Bo po co nowe miejsce, trzeba by było je opisać przecież. No ale okej, mamy jakiś tam świat. Wrzucasz do niego jakichś tam bohaterów, co to niby mangowi są, ale tak naprawdę skopiowałaś tylko ich nazwiska. Ani świat przedstawiony, ani same postacie nie mają nic wspólnego z kanonem. No, może jeszcze wygląd, bo „różowowłosa” i „zielonooka” bokiem mi już wychodzi. Tyle w zasadzie wiemy o wyglądzie – kolor oczu i włosów. I każdej bluzeczki, jaką wkłada na siebie Sakura. Sakura, bo Itachi chodzi zawsze na czarno, a drugoplanowi bohaterowie są nieważni. Została nam jeszcze akcja. Pchasz ją byle jak i byle czym, oby do przodu. Wymyślasz fabułę na bieżąco. Nie przemyślałaś nawet, o czym będzie opowiadanie, nie masz nic – tylko to, co w danym momencie wpadnie Ci do głowy. Tak to widzę. Zero planu, zero kanonu, zero charakterów, zero czegokolwiek. Jeden wielki bałagan. Więc omówmy ten bałagan bardziej szczegółowo.
Narracja
Piszesz... dziwnie. Twój narrator jest trzecioosobowy, czasami wszechwiedzący, czasami nie. Strasznie mieszasz. Raz czytelnik myśli, że widzi świat tylko z perspektywy Sakury, by bo chwili poznać uczucia jej kolegi. Potem nagle przeskakujesz i piszesz jako Itachi, następnie jako Haruno, po chwili kolejny przeskok. Jak z kwiatka na kwiatek. To rozprasza, czytelnik może się zgubić. Przynajmniej, skoro już chcesz pisać z punktu widzenia dwóch osób, pilnuj narratora. Albo wie o wszystkim, co się dzieje wokół, albo o tylko jednej postaci w danym momencie.
Kolejnym błędem jest to, że mieszasz narratora z myślami bohaterów. Najgorzej jest wtedy, gdy opisujesz scenę, po czym wplatasz myśli bohatera, w których... znów opisujesz to samo. Przemyślenia Sakury i (w tym przypadku) Itachiego są sztuczne i dziecinne. Informujesz o bardzo oczywistych rzeczach, piszesz trzy razy z rzędu o tym samym, jakbyś chciała się upewnić, że czytelnik zrozumie, bo przecież mógł się nie domyślić. Skoro Sakura, powiedzmy, podniosła rękę i pomachała Naruto, nie pisz zaraz, że się z nim przywitała, a po chwili nie wstawiaj jej przemyśleń, że właśnie zobaczyła się z kolegą z klasy. Z zachowania postaci wyciągamy wnioski. Zapychasz tekst tak niepotrzebnymi rzeczami, że robi się nudny – bo po co czytać parę razy w ciągu kilku linijek o tym samym? To spowalnia akcję. Dlatego właśnie ostatni rozdział był przegadany, nic się nie działo. Wywlekałaś myśli Sakury i Itachiego, które już od dawna znamy. Nie bój się, jak raz napiszesz – wystarczy. Chcesz coś bardzo podkreślić? Proszę bardzo, napisz o tym drugi raz, ale za paręnaście linijek, a nie w kolejnym zdaniu. Wpleć to tak, aby nie przeszkadzało w czytaniu, nie powtarzało się. Jeden narrator wystarczy, nie musisz robić drugiego z bohatera.
Bohaterowie
Są źli. Po prostu beznadziejni. Te postacie to jakaś psychologiczna klapa, a narrator próbuje jeszcze mi wmówić, że oni używają mózgu. Nie da się używać czegoś, czego się nie ma. A Sakura, Itachi, Kiba i wszyscy inni są źle zbudowani. Od samego początku ich sposób bycia spadał na samo dno skali przyzwoitej psychiki. Główną bohaterkę na razie pomińmy, bo oprócz niej, wszyscy są niemal tacy sami. Nadajesz im po jednej cesze i w ten sposób kreujesz. Dobrze, dzięki temu da się trochę rozróżnić postaci, ale oprócz tego, są to kukiełki. Puste kukiełki, które nie myślą. Wszyscy postępują tak samo, rozumują tak samo, mówią tak samo. Nieważne, czy mają lat trzynaście czy trzydzieści. Nie da się ich rozróżnić, gdy się wypowiadają. Często nawet nie określasz, kto co powiedział. Co z tego, że Naruto i Deidara to kompletnie inne osoby, skoro, gdybyś nie napisała, z kim rozmawia Sakura, nie miałabym pojęcia jaką osobę sobie wyobrazić? To są jedynie imiona podpięte pod lalki, nic więcej. Zero psychiki, zero charakteru. Każdy myśli tak samo, o tym samym i w identycznej sytuacji. Nie mówiąc już o tym, że nie są to nawet odwzorowania z anime czy mangi. Niby piszesz fanfiction, ale oprócz nazwisk i wyglądu nic więcej się w tym opowiadaniu nie pojawia. Równie dobrze mogłoby być ono autorskie, a różnicy bym nie odczuła.
Bohaterowie częściej mnie irytują, niż zachwycają. Nie myślą racjonalnie, w ogóle nie myślą. Postępują głupio, podejmują tak durne decyzje, że głowa mała. Czuję, jakbym czytała o dzieciach. Jedyne postacie, które jakkolwiek pomyślały przez całe opowiadanie, to rodzice Itachiego, gdy zrobili Sasuke awanturę. A gdzie reszta? Sakura nie idzie na policję, gdy jest prześladowana, bo po co? Jej rodzice są w domu raz na tydzień/dwa/miesiąc i mają wszystko gdzieś, bo muszą zarabiać. Nawet dialog z nimi jest bez sensu. A zachowanie Ino i Hinaty? One nie były pustymi księżniczkami, a to, jak je kreujesz, naprawdę woła o pomstę do nieba. Szczególnie jeśli chodzi o Yamanakę. Zrozum, bycie nastolatkiem to nie tylko odrabianie lekcji, chłopcy, szkoła i imprezy. I siedzenie na Facebooku. A problemów nie rozwiązuje się papierosem lub alkoholem.
To, co mnie uderzyło, to bardzo szybkie zawiązywanie przyjaźni. Ledwo Sakura poznaje, powiedzmy, Deidarę, już się z nim przytula, całuje w policzek na pożegnanie i nazywa przyjacielem. Wiesz, określanie kogoś mianem BFF po kilku dniach znajomości to gruba przesada. No nie wiem, dla nie to dziwne ufać bezgranicznie komuś, kogo się słabo zna. Bo czytając o relacjach, które tworzysz i określaniu ich jako przyjaźń, czuję się dziwnie, jakbyś nadużywała tego słowa, bezcześciła je. Jakby było nic niewarte. I wtedy nachodzi mnie myśl, jak bardzo puści są bohaterowie. Rzucają słowa na wiatr, to, co powinno być ważne, nie ma dla nich żadnej wartości. Jest, to jest. Żyją w jednym wielkim kłamstwie. Raz się przyjaźnią, za chwilę nienawidzą, łamią obietnice w przeciągu kilku minut, wyjawiają tajemnice, obgadują za plecami... Nie chcę czytać kolejnej „Mody na sukces”, a tak właśnie odbieram Twoje opowiadanie. Bo tak się zachowują bohaterowie. Są płytcy, naiwni i nijacy. W dodatku przedstawiasz ich od razu, nie odkrywasz charakteru po kolei. Jedna cecha, której się trzymasz, nie wystarczy, by zbudować dobrego bohatera. Jeśli Sasuke jest tajemniczy, nie pozbawiaj go innych cech. Naruto jako lekkoduch? Jasne, ale nie był debilem. Był też przyjazny, pomocny, trochę leniwy. Bohater to nie tylko jedna cecha. Zapamiętaj.
Teraz omówmy szerzej pannę Haruno. Jest to postać bardziej niż zła, a nie myśli bardziej niż inni. Wiesz, ciężko stworzyć dobrego głównego bohatera, ale Sakura jest nie do zniesienia. Jej wścibskość, ciekawskość i cynizm nie znają granic. Zachowuje się absurdalnie. Tak, Sakura to ta postać, która ma najwięcej cech charakteru. Miała wyjść pięknie, wyszła fatalnie. To, że uważa się za najlepszą, wszechwiedzącą i fokle to pół biedy. Gdyby ona jeszcze kogoś słuchała! Najgorsze jest to, że o tej głupocie ciężko się czyta. Jej myśli powodują falę facepalmów, a jej zachowanie jest okropne. Stworzyłaś kompletną egocentryczkę, zadufaną w sobie pannicę, która z pozoru w środku cierpi, ale nie widzi, że z własnej winy. Przykładowo kłótnia z Itachim. Uwierzyła w plotki, choć wcześniej zrobiła Hinacie awanturę, że ta w ogóle mogła sądzić, że te pogłoski to prawda. Potem Haruno nie rozmawiała z Uchihą, bo po co? Ona sama wie lepiej, co zrobił. A nawet jeśli kłótnia to jej wina, to Itachi powinien podejść pierwszy. Dobra, potem latała za nim i próbowała przeprosić, pogadać. Z drugiej strony jednak udawała związek z Deidarą, a nawet nie dopilnowała, by Itachi dowiedział się, że oni udają. Sakura robi masą złych rzeczy, popełnia od groma błędów, ale nie widzi, że to jej wina. Zawsze czuje się bezkarna, zwala wszystko na kogoś. A to niedobrze. Brakuje jej też realistycznych cech; próbuje być złośliwa, inteligentna, fantastyczna. W rzeczywistości wychodzi zupełnie odwrotnie – bohaterka zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie gówniara. Tak, nie bójmy się tego nazwać po imieniu. W dodatku tworzysz z niej choleryczkę, która zbyt łatwo się denerwuje i na wszystkich krzyczy o głupoty. Pochopnie wyciąga błędne wnioski i wstydzi przyznać do błędu. I nie, Sakura z anime taka nie była. Czasami się złościła, ale generalnie ukazano ją jako miłą, przyjacielską osobę, w dodatku ambitną. U Twojej Haruno ambicji nie ma za grosz.
Przyznam, że z biegiem opowiadania, postacie zaczynały ukazywać coraz więcej emocji, ich zachowania były mniej bezmyślne. Niestety, po wspólnej nocy z Itachim i wypędzeniu go z domu, straciłam jakiekolwiek nadzieje, że Sakura jednak się poprawi. W dodatku cały czas ma fetysz na buziaki w policzek. Rozdaje je jak na loterii.
Co zrobić, żeby to naprawić?
Najlepiej rozpisz sobie bohaterów na kartce. Wypisz pod każdym parę cech, a następnie zrób plan, co kto ma robić. Potem porównaj, czy postać powinna się zachować tak, czy nie i wykreślaj to, co niepotrzebne. Wtedy będzie o wiele łatwiej. Zadawaj sobie też pytanie: Czy ten bohater zachowuje się logicznie? Zobaczysz, że sterowanie postacią będzie przyjemniejsze. Bo pamiętaj, że to Ty jesteś twórcą opowiadania i postacie się Ciebie słuchają. Sęk w tym, by wykorzystać tę możliwość mądrze.
Zmień przede wszystkim Sakurę. Opanuj, niech nie zachowuje się tak strasznie infantylnie, ale nie popadaj ze skrajności w skrajność. Zrób znośną dziewczynę. Wydaje się, że ma same zalety i jest wspaniała. Nie, przeciwnie. Ma same wady, nie ma w niej praktycznie nic pozytywnego. Pracuj nad nią. Niech będzie mniej arogancka i egoistyczna, wlej w nią trochę mangowej dobroci, niech nie klei się do każdego drugi raz napotkanego typa, twierdząc, że jest jej przyjacielem. Wydaje mi się, że na siłę chce być fajna. Zmień ją na naturalną. Pozbądź się tej okropnej Mary Sue. Pytasz, co to? Klik. Poczytaj, przemyśl i napraw główną bohaterkę.
Wspomnę tu jeszcze o zakładce „Bohaterowie”. Opisałaś tam mnóstwo postaci, poinformowałaś co robią, co lubią, na jakim profilu się uczą i tak dalej (chociaż poszukałam teraz informacji na temat szkolnictwa w Japonii i w liceum są profile ogólne). Czemu nie zawarłaś tego w opowiadaniu? Zajrzałam do tej zakładki na samym końcu i przez całe opowiadanie żyłam w nieświadomości na temat różnych rzeczy.
Opisy
Tu sprawa ma się jeszcze gorzej.
Zacznijmy od tego, że opisujemy to, co jest ważne. Coś jest nieistotne dla fabuły? Pozbywamy się opisu. Twój problem polega na tym, że masz niemal same opisy tego, co nieważne, albo dziesięć razy opisujesz to samo. W dodatku robisz to bardzo słabo. A co z tym, co ważne? Jeśli chodzi o bohaterów, znamy ogóły, które niemal nie mają znaczenia. A co z otoczeniem? Niemal nic. Nie da się wczuć w opis, którego nie ma. A wtedy wszystko wydaje się nijakie.
Jak rozróżnić, co jest ważne, a co nie?
Przy każdej postaci podstawowymi informacjami, jakie podajesz, są kolor włosów i oczu. Wymieniasz przez cały akapit jakie ciuchy włożyła Sakura, i to bardzo szczegółowo.
Ubrana w czerwoną koszulę w kratę, krótkie jeansowe spodenki i białe adidasy, z czarną torbą przewieszoną przez ramię i ze słuchawkami w uszach kroczyła w stronę swojego celu.
lub
Ubrana była w szare spodnie rurki z dziurami, białą bokserkę, szary cienki sweterek oraz czarno-szare balerinki. Do torebki wrzuciła telefon, portfel oraz mp3.
Bohaterka ciągle robi to samo, cały czas ubiera się podobnie, a za każdym razem to określasz. Po co nam wiedzieć, że miała w torebce portfel albo MP3, skoro nawet z tego nie korzystała? Dlaczego w ten sposób opisujesz każde ubranie, w jakie przebierze się Sakura (a czasami robi to trzy razy dziennie)? A dlaczego nie opiszesz jak wyglądał park, gdzie często biegała albo się spotykała ze znajomymi? Nie przekazujesz opisem informacji, a powinnaś. Nawet opis osoby lepiej wpleść w fabułę, niż rzucać określeniami, które równie dobrze możesz wypisać od myślników. Takich opisów, jakie stosujesz, uczy się w podstawówce. Zawieś sobie poprzeczkę wyżej. Chyba lepiej napisać coś takiego:
– Cześć, Kate, co słychać?
– Bardzo dobrze, idę na korki z matmy, bo zbliża się sprawdzian – powiedziała Kate, zaczesując pasmo blond włosów za ucho.
Niż:
Kate jest dziewczyną, która chodzi do szkoły i jest słaba z matematyki. Ma blond włosy i niebieskie oczy.
No nie wiem, pierwszy lepszy przykład, który wymyśliłam na poczekaniu. Zauważ, jak łatwo znaleźć informacje w choćby dialogu dwóch osób, a o ile lepiej się czyta to niż wybrakowane informacje. Tekst nabiera płynności, a czytelnik jest bardziej zadowolony.
Zapamiętaj, przede wszystkim przekazuj to, co istotne dla tekstu. To nieprawda, że nie da się napisać dobrego opowiadania bez szczegółowego wyglądu każdej postaci. Trzeba tylko umieć dawkować informacje, nie atakować sztucznym opisem. Nie musisz przedstawiać postaci tak formalnie. Ukazuj ją, jej charakter i wygląd, z biegiem historii. Łatwiej będzie też przyswoić nowe informacje, niż od razu tonąć w ich nadmiarze.
Non stop opisujesz zwykłe, codzienne czynności bohaterów. Uwierz mi, czytelnika naprawdę nie interesuje, o której Sakura poszła się myć, o której zjadła śniadanie i kiedy się ubrała, a potrafisz zapełnić takimi informacjami pół rozdziału. To nie pcha akcji w przód. Te opisy męczą. Nie wydaje mi się, żebyś miała chęć czytać mój codzienny plan dnia, z uwzględnieniem koloru ciuchów i smaku pasty do zębów. Nudne, prawda? Wywal te opisy. Gwarantuję, że gdybyś pozbyła się tych niepotrzebnych, miałabyś połowę mniej rozdziałów, albo o połowę krótsze.
Kanon
Zgłaszając się do oceny, napisałaś, że Twoje opowiadanie to fanfiction z Naruto. Jak już wyżej wspomniałam, jedyne, co z mangi czy anime wykorzystałaś, to imiona, nazwiska i wygląd postaci. Nie mają swoich charakterów, nie są ninja, nawet Konoha nie jest Konohą. Z Hokage zrobiłaś dyrektorkę szkoły, z najsilniejszych ninja nauczycieli, a z tych młodszych – uczniów. To typowe opowiadanie o amerykańskich nastolatkach, tyle że akcja rozgrywa się gdzieś w Japonii, o której realiach, autorko, prawie nic nie wiesz. W dodatku pomieszałaś wiek postaci. W Twoim opowiadaniu Sakura ma siedemnaście lat, a Itachi osiemnaście. W oryginale jest między nimi pięć lat różnicy.
W ogóle nie trzymasz się niczego, żadnych zasad. Rozumiem, że chciałaś przełożyć bohaterów na nasze realia, wysłać ich do szkoły jak zwykłych nastolatków, żeby wiedli normalne życie. Ale skoro to fanfiction, wypadałoby zadbać choćby o charaktery. Zrozum, to ciężko uznać za fanfik Naruto.
Wydaje mi się, że nie chciałaś męczyć się z kreowaniem własnych postaci. Ponoć akcja ma miejsce w Japonii, ale tego w ogóle nie widać. Nie masz pojęcia o tym kraju, zwyczajach i zasadach tam panujących. Świat przedstawiony niemal nie istnieje, a jeśli już, na pewno nie jest to Japonia. Nie pisz o czymś, o czym nic nie wiesz.


Chciałam jeszcze wspomnieć, że tytuł bloga w ogóle nie nawiązuje do opowiadania. A szkoda. Tylko po co dopasowywać jako myśl przewodnią coś, co jest niezwiązane z tematyką?
W skrócie:
Całe opowiadanie to jeden wielki imperatyw opkowy. Imperatyw występuje wtedy, gdy autor przymusza postaci do takiego, a nie innego postępowania ze względu na swoje widzimisię za pomocą narracji, zamiast wziąć pod uwagę logikę, charakter postaci, cokolwiek. Czyli ma tak być, i już. Tak, to jest złe. I nad tym musisz popracować.
Gratuluję jednak wytrwałości i systematyczności, co również jest ważne, gdy się tworzy opowiadanie.
MINIATURKI
Pozwól, że odniosę się do miniaturek po kolei, tak, jak są w spisie, a nie w kolejności dodawania.
ItaSaku
1.
Zaczęłam czytać sobie pierwszą miniaturkę, czytam, czytam, aż doszłam do wniosku, że chyba nie doczekam się opisu miejsca. Zaczynasz suchym dialogiem i prowadzisz go, prowadzisz i prowadzisz, aż wreszcie mogę się doczytać, że Sakura kładzie się na łóżku. Kurde, a myślałam, że siedzą na ławce w parku, albo w autobusie. A tam nie ma łóżka.
Widzisz, gdy zbyt długo zwlekasz z wprowadzeniem tła, czytelnikowi ciężko wyobrazić sobie scenę. Szczególnie, że jedyną scenerią, aż do przerwania wątku, jest łóżko. Chyba trochę za mało, prawda?
Sakura uśmiechnęła się do niego i go pocałowała. Oddał pocałunek i pogłębił go. Po chwili położył ją na łóżku. Zaczął całować ją po szyi. Sakura westchnęła. Zaczął jeździć ręką po jej udzie. Szybko jednak wrócił do jej ust. W niedługim czasie nie mieli na sobie górnej części odzieży. Dalej już wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Ten opis jest tak suchy, że czytałam go mechanicznie. Zero wczucia się w scenę. Bardzo mało środków stylistycznych, zero kreacji świata. Sakura i Itachi są w pustej przestrzeni, mając pod sobą jedynie łóżko. Tyle zawarłaś w tekście długości strony w Wordzie.
No i co ma jeżdżenie ręką po udzie do całowania? Musiał przerwać jedną czynność, aby zrobić drugą?

Sakura i Itachi byli ze sobą już przeszło dwa lata. Wszyscy na początku byli zdziwieni tym, że ze sobą. W końcu nie każdy, kto tak bardzo się nienawidził jak oni, po jakimś czasie staje się parą. Gdy już ludzie dowiedzieli się o ich związku, nie dawali im dużo czasu. Jednak kiedy byli ze sobą już rok, co niektórzy zmienili zdanie.
Zmieniasz czas z teraźniejszego na przeszły. Plus powtórzenia.
Nie musisz podawać tej samej informacji czytelnikowi tyle razy na przestrzeni tak krótkiego fragmentu. Postaraj się to przeredagować, bo to, co napisałaś, można spokojnie zamknąć w dwóch zdaniach.
Sakura miała dwadzieścia lat. (...)
Itachi miał dwadzieścia cztery lata.
Jak już wspomniałam wyżej, między Sakurą a Itachim było tak naprawdę pięć lub sześć lat różnicy (w pierwszej serii Naruto Sakura miała dwanaście, potem trzynaście lat, a Itachi osiemnaście).
- A nie pomyślałaś, że może jesteś w ciąży? Miałam bardzo podobne objawy kiedy byłam w ciąży z Sanedi.
- Wiesz... Przez chwilę przeszło mi to przez myśl, ale raczej wątpię. Biorę tabletki, więc nie jest to chyba możliwe.
- Niby nie, ale to i tak nie daje 100% pewności. Może zapomniałaś ostatnio jej wziąć?
- Nie, raczej nie. Chociaż... O kurwa! Tak! Raz nie wzięłam, bo się pokłóciłam z Itachim i z tych nerwów zapomniałam. Jasna cholera!
Jeśli zapomni się jednej tabletki, nie od razu zachodzi się w ciążę. To nie działa tak, jak prezerwatywa – raz nie założysz i ryzyko ciąży drastycznie się zwiększa. Tabletki antykoncepcyjne działają na układ hormonalny, więc zapomnienie jednej tabletki nie równa się ciąży (może się tak zdarzyć, nawet gdy przyjmuje się tabletki regularnie). Ten argument jest słaby.
Czytając tę miniaturkę, miałam wrażenie, że zupełnie pozbyłaś się świata przedstawionego. Występowały tu jedynie drobne, naprawdę ogólne opisy, suche dialogi oraz wypowiedzi narratora na temat stanu emocjonalnego danej postaci. Staraj się, aby bohaterowie bardziej mówili za siebie. Niech ich gesty wyrażają emocje – gestykulacja jest ważna. Niech częściej coś pomyślą sami. Steruj nimi bezpośrednio, nie tylko przez narratora!
Tak w ogóle, to zdziwiło mnie to, że Sakura na początku ciąży miała od groma objawów (wymioty, osłabienie, mdlenie, ból piersi, rozdrażnienie, humorki), a pod koniec ciąży nic jej nie było. W dziewiątym miesiącu nawet do pracy sobie latała na piechotkę, nie skarżąc się na ból kręgosłupa! A sen na boku? Przecież ciężarne mają ograniczone ruchy, pozycje snu, dziecko potrafi obudzić swoją matkę w nocy, zadając nieświadomie ból. A Sakura na nic się nie skarżyła. Wiesz, to trochę spory kontrast w porównaniu z pierwszym miesiącem.
- (...) Wybacz mi!
- Wybacz, ale nie mogę.
Brzydko ułożyłaś to zdanie. Powtarzasz słowo „wybacz” i źle to brzmi.
Sakura mimo uśmiechu na twarzy, wewnątrz była smutna. Była wdzięczna Ino za wszystko, co dla niej robi, jednak wolałaby, aby razem z nią był Itachi. Owszem, tęskniła za nim, jednak nie póki, co nie mogła mu wybaczyć tego, jak się zachował. Po prostu nie była w stanie tego zrobić.
Po wyjściu z centrum handlowego odezwała się Ino:
- Sakura ja wiem, że wolałabyś, aby na moim miejscu był Itachi, jednak nie możesz cały czas o nim myśleć, rozumiesz?
Ino jest jakimś jasnowidzem? Powtarza to, o czym myśli Sakura.
Przyśpieszyli kroku i po chwili ujrzeli Itachiego, bijącego się z jakimś chłopakiem, którego widzieli pierwszy raz w życiu, on zresztą pewnie też.
Znaczy się, chłopak widział sam siebie pierwszy raz w życiu?
Kilka dni później wieczorem, w domu Ino rozległo się pukanie...
Najpierw poszedł do Sasuke i groził mu, że ma zostawić cię w spokoju. Kiedy ten go nie posłuchał i się z tobą dzisiaj spotkał, znowu do niego poszedł i pobił go.
Dlaczego zacząłeś tyle pić? Upijasz się codziennie od trzech dni!
Czyli... Wszystko działo się jednego dnia, od trzech dni, ale kilka dni później? Chyba trochę pogubiłaś się w czasie.
Sakura po chwili upadła na ziemię i zwinęła się w kłębek.
Czy kobieta w ciąży, gdy zaczyna rodzić, zwija się w kłębek?
Sakura mówi, że poród zaczyna się za wcześnie. Ciążę testem ciążowym (jak to zrobiła Sakura) wykrywa się po jakichś... dziesięciu dniach minimum. W dodatku... Sakura miała standardowe objawy. Mogą się pojawić po pierwszym tygodniu od zapłodnienia, jednak zazwyczaj w czwartym–szóstym tygodniu.
Po tym, jak Haruno dowiedziała się o swojej ciąży, zrobiłaś przeskok czasowy o osiem miesięcy, rozegrałaś kilka scen, minęło kilka dni, a Ty twierdzisz, że jest za wcześnie? Osiem miesięcy plus kilka dni plus czas jaki minął od zapłodnienia do zrobienia testu to na pewno koło dziewięciu miesięcy, mogło być nawet więcej (najpierw objawy, potem test ciążowy – to oznacza, że mdłości i inne wystąpiły bardzo wcześnie, choć wygląda to na lekko naciągane).
Nie kupuję tego, że dziecko rodzi się zbyt wcześnie. Chyba że jest to kwestia kilkudziesięciu godzin, co nie wpływa na zdrowie dziecka.
Niebieskooki zadzwonił do rodziców Sakury oraz do Ino, z nią przyszedł Shikamaru. Razem z nią przyszli do szpitala także Naruto, Hinata oraz Sasuke.
Naprawdę tak wiele osób przychodzi do kobiety, która rodzi? Trochę dziwne.
W końcu, po kolejnej godzinie czekania, wszystko ucichło. Po dziesięciu minutach, z sali wyszła pielęgniarka z zawiniątkiem na rękach.
- Który z panów jest ojcem?
- J-j-a...- odrzekł drżącym głosem Itachi.
- Gratuluje. Ma pan zdrowego synka.- uśmiechnęła się do niego i podała mu dziecko.
Serio twierdzisz, że po porodzie pielęgniarka wychodzi na korytarz w poszukiwaniu ojca i oddaje mu dziecko?
Po dziesięciu minutach ciszy, Itachi spuścił głowę i bez słowa skierował się do drzwi. Haruno, mimo iż nie powinna, wstała z łóżka, dziecko położyła do łóżeczka stojącego obok niej i podeszła do niego. Przytuliła się do niego od tyłu i rozpłakała.
Co robi dziewczyna po swoim pierwszym porodzie? Wstaje z łóżka i idzie aż do drzwi, aby uściskać ukochanego. Myślę jednak, że raczej była tak obolała, że nie wstałaby z tego łóżka.
Zauważyłam, że nawet pisząc miniaturkę, przypisujesz bohaterom te same role. Ino jest przyjaciółką, tworzy związek z Shikamaru, Itachi trzyma się najbardziej z Deidarą... Powielasz motywy głównego opowiadania. A szkoda, nie musiałaś przerysowywać znanych nam relacji bohaterów.
2.

Kochanie pamiętasz jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie? To był wtorek. Padało wtedy dość mocno, a mi jak na złość zaciął się parasol. Męczyłam się z nim bardzo długo, aż w końcu zrezygnowana wrzuciłam go do kosza na śmieci. Byłam strasznie wściekła i klęłam jak nigdy. Nie dość, że lało, to jeszcze uciekł mi wtedy ostatni autobus do domu i byłam skazana na ponad godzinny spacer na pieszo. Szłam tak już dosyć długo, aż w pewnym momencie zatrzymał się koło mnie samochód. Uchyliła się szyba. To byłeś ty. Zapytałeś czy mnie podwieźć. Nie chciałam, bo nie zbyt cię lubiłam, pamiętasz?
Jak mogła już wcześniej nie lubić kogoś, kogo właśnie pierwszy raz spotkała?
Przejechaliśmy całą drogę w ciszy, głównie z mojego powodu, bo niekoniecznie miałam ochotę z tobą rozmawiać. Próbowałeś jakoś zacząć rozmowę, ale ja nie chciałam.
Skoro próbował zacząć rozmowę, to znaczy mówił coś, więc to nie do końca była cisza.
"To co się wydarzyło, nie miało prawa się wydarzyć, rozumiesz?! Nie wiem dlaczego wtedy cię pocałowałem! To był impuls! Najgorsze jest jednak to, że ja wcale tego nie żałuję!
Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie dojrzały facet całuje dojrzałą dziewczynę u niej w domu, po czym ucieka. Potem mija trzy miesiące, spotykają się na ulicy i co? Mówi takie słowa? To znaczy wykrzykuje. Na całą ulice. Nie wiem, czy tak zachowałby się normalny mężczyzna. Prędzej nastolatek, wstydliwy dzieciak. Bo wiesz, skoro Itachi pocałował Sakurę, ona to odwzajemniła, a potem uciekł, to wybacz, ale zachowanie bohatera było idiotyczne. Może powinnaś zmienić wiek chłopaka (mając prawo jazdy nie ma czternastu lat, nie? A na tyle się zachowuje)? Zamiast pogadać z dziewczyną, chowa się przed nią. Wykreowałaś taką ciapę. To był tylko pocałunek.
Nawet nie zdążyłam ci powiedzieć, że jestem w ciąży. Tego samego dnia, w którym to się stało, dowiedziałam się o tym. To piąty miesiąc, kochanie. Leżysz tutaj już 5 miesięcy!
Czyli tego samego dnia, którego zaszła w ciążę, dowiedziała się, że będzie miała dziecko i również wtedy Itachi zginął w wypadku?
Zaczynasz miniaturkę od opowieści Sakury. Można się domyślić, że zwraca się do zmarłego ukochanego. Prowadzisz jej monolog, lecz gdzieś w środku wydaje się, jakbyś zmieniła się w narratora wszechwiedzącego, a na koniec znów wróciła do wypowiedzi bohaterki.
Muszę przyznać, że ta miniaturka była lepsza niż poprzednia. I nie powielałaś schematów z głównego opowiadania.
5.
Odwróciła się, a jej oczom ukazała się biegnąca w jej stronę blondwłosa kobieta. Po chwili stanęła twarzą w twarz ze swoją ciotką.
Ze zdań wynika, że Sakura była ciotką Tsunade.
Czy Tsunade zrobiła swojej siostrzenicy łazienkę w pokoju? Znaczy się, z pokoju wchodziło się do prywatnej łazienki, tak? Trochę to dziwne.
Wiem, że w Kioto chodziłaś do liceum o profilu biologiczno-chemicznym, do drugiej klasy. Tutaj będziesz chodzić do szkoły o tym samym kierunku.
Wiesz, to raczej klasy mają kierunek, nie szkoły.
Wydaje mi się, że Sakura za bardzo rozpaczała nad brakiem kontaktu z ciotką, o której istnieniu nie miała pojęcia.
Po kilku minutach chodzenia mogła już ostatecznie stwierdzić, że się zgubiła. Jak na złość również nie było nikogo kogo mogłaby się zapytać o drogę. Wybiła bowiem godzina czternasta i każdy był w domu na obiedzie.
Bo punkt czternasta wszyscy rzucają to, co robią i pędzą do domu na obiad. Jest także zakaz pojawiania się na ulicy!

A tak serio, nie wierzę, aby nikogo nie było w całym miasteczku na drodze, szczególnie po południu, w sobotę.
No i co to za założenie, że Konoha jest specyficzna i nie da się w niej zgubić?
Ubrany był w ciemne kolory, które zresztą bardzo do niego pasowały.
Jak ubiera się w kolor?
Dziękowała Bogu, że w tej szkole nie obowiązywały mundurki. Zraziła się do nich bardzo, gdyż w jej poprzedniej szkole musiała go nosić, a mówiąc ogólnie nie wyglądały zbyt ładnie.
Sakura musiała nosić Boga? Mundurki był obowiązkowe w niemal wszystkich japońskich szkołach (określano nawet wygląd fryzury!), soł...
Nie będę ci mówić kto uczęszcza do tej klasy, tego dowiesz się już sama na miejscu.
W sumie po co Tsunade miałaby mówić Sakurze z kim będzie w klasie, skoro Haruno i tak nikogo nie znała?
Zielonooka wraz z Tsunade przekroczyła bramę wejściową. Co chwila ktoś witał się z dyrektorką, a na nią samą spoglądał z zaciekawieniem.
Ktoś się witał z dyrektorką i na dyrektorkę patrzył z zaciekawieniem?
- To jest moja siostrzenica, o której ci ostatnio mówiłam. Będzie uczęszczać do klasy drugiej „B”. Przy wyjściu, proszę, daj jej plan lekcji.
Mnie to się wydaje, że sekretarka powinna wcześniej wiedzieć takie rzeczy. Bo chyba jakąś pracę wykonuje w tej szkole, prawda?
dziewczyna wskazała na siedzące obok niej blondwłosą dziewczynę z błękitnymi oczami oraz brązowowłosą z czekoladowymi oczami.
Ten opis jest zły na bardzo wielu poziomach. Ponownie: opis postaci to nie tylko kolor oczu i włosów!
Przed jej twarzą stał dość wysoki czarnowłosy chłopak [Sasuke] z bardzo ciemnymi oczami. Przez chwilę myślała, że to ta sama osoba, która niedawno wskazała jej drogę do domu [Itachi] jednak zauważyła, że ten miał krótkie włosy. Tamten chłopak miał z kolei długie, związane w kitkę.
Czy sugerujesz, że bracia różnili się jedynie długością włosów? Musisz być bardziej precyzyjna. Zastanów się, czy na pewno przekazujesz informację w dobry sposób, czy może warto coś przekształcić.
- Poczekajcie chwilkę. Tylko się ubiorę. Chcecie może coś do picia?- dziewczyny jednak odmówiły i po chwili były już w drodze do centrum handlowego.
To brzmi jakby dziewczęta odmówiły czegoś do picia i poszły sobie, strzelając focha na Sakure. Chyba nie o to chodziło, prawda?
- Masz na to cztery miesiące. Od dzisiaj, czyli od 3 października do 3 stycznia.

Co? Przecież od października do stycznia jest trzy miesiące, a nie cztery.
- Czy ty patrzysz jak łazisz?- zapytała dość zdenerwowana Sakura i zaczęła zbierać rzeczy z ziemi.
- Bardzo cię przepraszam! Nie patrzyłem jak szedłem i tak jakoś wyszło.- odpowiedział dość znany jej głos.
Czytając Twoje dialogi czuję się jak na lekcji języka, gdzie nauczyciele każą odpowiadać całymi zdaniami. Non stop to robisz, co prowadzi do licznych powtórzeń i strasznie irytuje.
Znów, tak jak w głównym opowiadaniu, wrzuciłaś rozmowę na czacie przepełnioną emotikonkami. Są denerwujące niemal tak, jak zachowanie głównej bohaterki.
- Przepraszam panno Yamanaka, czy ja pannie w czymś przeszkadzam?- zapytał profesor Orochimaru
Przy odmianie tego zwrotu zazwyczaj stosuje się formę „pani”, choć mogłaś tu zupełnie się go pozbyć.
Po chwili podeszła do nich młoda kelnerka, dość ładna, której na widok Uchihy aż się zaświecily  oczy. Oboje to zauważyli.
Oboje, znaczy Uchiha i kelnerka?
Plus literówka.
Kiedy znalazła się w środku, została zawołana do kuchni.
- I jak było na randce?
- Ciociu! To nie była żadna randka!
- Dobrze, dobrze. Sakura, mam nadzieję, że wiesz co robisz?
- O czym mówisz?
- Chyba wiesz jaką opinię ma Itachi, prawda?
- Owszem, wiem. Dowiedziałam się najpierw od dziewczyn, później Sasuke mi to powiedział. Jestem uświadomiona. Spokojnie ciociu, wiem co robię.
- Mam nadzieję. Nie chcę po prostu abyś później cierpiała.
- Nie mam takiego zamiaru!- Sakura pocałowała Tsunade w policzek i poszła do swojego pokoju.
Od początku miniaturki (czytam już drugą część z trzech) liczę na jakiś opis mieszkania, cokolwiek, oprócz odcieni ścian, a Ty serwujesz suche dialogi.
W dodatku, ile Sakura znała ciotkę? Tydzień? A już całowała ją w policzek i zachowywała, jakby przyjaźniły się od dziecka? Czy ta dziewczyna w ogóle nie przeżywa śmierci rodziców? Tak szybko jej przeszło?
Dość szybko znalazły miejsce aby usiąść, zamówiły po drinku i rozpoczęły rozmowę.
No tak, siedemnastolatkom sprzedają drinki wszędzie. Powtórka z głównego opowiadania.
A akapit zaczynasz tak: Sakura wybierała się właśnie na imprezę zorganizowaną przez blondyna.
Jak mam wiedzieć o kogo chodzi? Naruto? Takie były moje podejrzenia, a okazało się, że pisałaś o Deidarze. Nie mogłaś użyć po prostu imienia?
Naruto od razu podszedł do Hinaty i pocałował ją.
Ach! Zapomniałam chyba wspomnieć, że Hyuuga w końcu pokonała swoją nieśmiałość i wyznała Uzumakiemu co do niego czuje.
Czemu zmieniłaś narrację na pierwszoosobową, kiedy cały czas piszesz w trzeciej osobie?
Zależało mu [Sasuke] na niej [Sakurze] jeszcze bardziej od momentu, w którym się pocałowali.
WUT? Zaraz, w pewnym momencie robisz przeskok czasowy i dopiero informujesz o tak ważnych dla fabuły rzeczach? Że główna bohaterka całowała się z bratem ukochanego? Że przyjaźni się z kumplami Itachiego? Że Hinata i Naruto są razem? Znów poszłaś po linii najmniejszego oporu i zamiast budować relacje, ominęłaś paręnaście dni i poinformowałaś tylko, co się w czasie nich wydarzyło. To wygląda, jakbyś wciskała te wątki na siłę, a nie jakby to był celowy zabieg.
Pewnego dnia na lekcji historii ich nauczyciel Ibiki oznajmił wszystkim, że mają do wykonania pracę w parach.
Wróćmy do poprzedniego rozdziału.
Chwilę przed dzwonkiem weszły do budynku i zaczęły iść do sali numer 102, w której miały tego dnia pierwszą lekcję, którą była historia z profesorem Asumą.
To kto był nauczycielem historii?
- Oj no weź!- podeszła do niego od tyłu i objęła jego szyję rękoma.
Jak mogła podejść, skoro chwilę wcześniej oboje siedzieli na łóżku i nie było informacji o wstaniu? Może Sakura chodzi na siedząco?
Sądziłem, że [Sakura] to kolejna zwykła panienka, która leci na ciebie, a zgrywa niedostępną. Teraz widzę, że wcale tak nie jest.
Hm. Ale jakby podsumować to, co opisałaś w miniaturce, to Sakura rzeczywiście dokładnie tak się zachowała. A Deidara opisał jej zachowanie i stwierdził, że wcale tak nie było. Itachi ma jednak rację, udało mu się wygrać zakład, a Sakura zatańczyła tak, jak jej zagrał.
- A może ty się w niej zakochałeś, co?- zapytał [Deidarę] podejrzliwie Itachi.
- Nie. To moja przyjaciółka i chcę dla niej jak najlepiej.
Czyli... znają się od dwóch miesięcy i są przyjaciółmi? Nie sądzisz, ze to zbyt krótko? Znów powtarzasz błędy z głównego opowiadania.
- O co ci chodzi?! Ja się nie czepiam, że ty sypiasz z Naruto!- odwarknęła jej [Hinacie] zirytowana Sakura.
Naprawdę? Hinata i Naruto są ze sobą maksymalnie dwa miesiące. Sakura z Itachim miesiąc. Nic dziwnego, że Itachi zaliczał panienki jak leci, skoro wszystkie w Twoich tworach są tak łatwe. Te dziewczyny w ogóle się nie szanują? Czuję się, jakbym czytała o rozpustnych dziewczynach, a nie – jak mnie zapewniasz – mądrych, dojrzałych nastolatkach.
- A powiedz mi. Itachi wie, że całowałaś się z Sasuke?
- Nie. Przecież nie musi tego wiedzieć. To się stało kiedy jeszcze nie byliśmy razem, więc nie ma sprawy.- powiedziała Sakura jednak widać było, że nie była do końca pewna tego co mówi.
- Jak uważasz. Jednak sądzę, że lepiej byłoby gdybyś mu o tym powiedziała.
Dlatego właśnie Hinata każe Sakurze powiedzieć o wszystkim Itachiemu chwilę po tym, jak się przespali, w dodatku na imprezie. No logiczne, że to odpowiedni moment!
Zdziwiło mnie to, że Hinata i Sakura zaczęły rozmowę wtedy, co Itachi z Deidarą, po czym poszły w stronę miejsca pobytu chłopaków i usłyszały początek ich rozmowy. Nie sądzisz, że to się nie zgadza czasowo?
Sakura w tym czasie po cichu weszła do domu. Nie chciała obudzić ciotki. Nie chciała niewygodnych pytań z jej strony.
Kiedy znalazła się w pokoju, wzięła piżamę i poszła wziąć prysznic.
Więc dziewczyna jak najciszej zamykała drzwi wejściowe, po czym poszła wziąć prysznic? Spadająca woda również tworzy hałas, czasem nawet większy niż zamknięcie drzwi.
- Masz pięć minut i nie więcej.- Deidara z entuzjazmem pokiwał głową na zgodę i zaczął mówić:
- Posłuchaj! Jest mi naprawdę bardzo ale to bardzo przykro i głupio z powodu całej tej sytuacji. Nie wiem co sobie myślałem w tamtym momencie...- nagle Sakura mu przerwała:
- Nic.
- Może i masz rację...
- Dlaczego przyszedł ci do głowy ten pomysł i dlaczego ja?
Sakura przez miesiąc nie chciała słuchać wyjaśnień Deidary. Wreszcie nie chciał ustąpić, dała mu pięć minut na wytłumaczenie się, a po chwili przerwała mu i zaczęła zadawać pytania? To dość nielogiczne.
Łzy zebrały się w oczach zielonookiej, co nie uszło uwadze chłopaka [Deidary]. Dziewczyna była wściekła również na siebie, ponieważ to ona chciała się z nim kochać i po części to dzięki niej udało mu się wygrać.
Ze zdania wynika, że Sakura chciała kochać się z Deidarą, a był to Itachi.
- Nie potrafię sobie wyobrazić nawet, co teraz czuje ta dziewczyna. Rozkochać w sobie i zaciągnąć do łóżka? Itachi!
- No wiem, mamo!
- Dobrze wiem jak traktowałeś wcześniej dziewczyny. Żadnej nie widziałam więcej niż jeden raz. Kiedy przyprowadziłeś Sakurę, na początku sądziłam, że znów będzie tak samo. Wiesz jak się zdziwiłam gdy zaczęła do nas przychodzić coraz częściej? Sądziłam, że się zmieniłeś i, że w końcu znalazłeś dziewczynę, na której zaczęło ci zależeć. Jak widać pomyliłam się...
Dlatego matka pozwalała synowi na przyprowadzanie dziewczyn do domu, przespanie się z nimi i rzucenie ich. Droga pani Uchiha. Trzeba było porozmawiać z synem i spróbować zrobić coś, by zmienił zachowanie. To się nazywa wychowywanie dziecka.
- A możesz mi powiedzieć dlaczego masz rozciętą brew i podpuchnięty policzek?
- Aaa to... To Sasuke... Kiedy dowiedział się o tym co zrobiłem, rzucił się na mnie z pięściami.
Myślę, że skoro minął miesiąc od tego zdarzenia, to po opuchliźnie i ranie nie było już śladu.
Do samej sceny zakończenia nie mam uwag. Ładnie to rozegrałaś, postarałaś się z opisami otoczenia i uczuć, więc scena stała się naturalna. No i ostatnie słowa były niebanalne. Już liczyłam na szczęśliwe zakończenie, ale na szczęście zaskoczyłaś mnie. Spisuję to na plus.
Niepotrzebnie jednak stworzyłaś alternatywne zakończenie. Ta scena była gorsza, w dodatku nie wiadomo od którego momentu poprzedniej części się zaczyna. Pomieszanie z poplątaniem i banał. Jestem na nie.
Podsumowując: Ta miniaturka była jak na razie najdłuższa, miała masę błędów, ale plusem było ciekawe zakończenie. To, co wpłynęło najgorzej na odbiór one-shota to powielone schematy. Tak jak w głównym opowiadaniu, Sakura przeprowadza się. Tsunade jest dyrektorką, Kakashi wychowawcą jej klasy, nawet ten sam kierunek (biologiczno-chemiczny)! Ino i Hinata to najlepsze przyjaciółeczki, przy czym ta pierwsza jest straszliwie ciekawska. Piją sobie drinki, idą do centrum handlowego, Itachi znów kumpluje się z tymi samymi osobami, Sakura jest egoistką, powtarzasz motyw rozmowy starszego Uchihy z matką... Tak naprawdę jedyna różnica to śmierć rodziców Haruno, Itachi jako podrywacz i przyjazny Sasuke. Reszta jest identyczna. A szkoda.
9.
Nie wiem, czy to jakaś reguła, że smutne wątki wychodzą Ci o wiele lepiej?
Ta miniaturka jest krótka, nie mam więc wiele uwag.
Jedyne co przyszło mu do głowy to to, żeby zadzwonić do brata. Nawet nie pomyślał, żeby zawiadomić pogotowie.
Sasuke pojawił się po pięciu minutach i widok jaki zastał prawie ściął go z nóg. Szybko wezwał karetkę i po niespełna dziesięciu minutach jechali do szpitala. Po intensywnej reanimacji odzyskała puls jednak to czy przeżyje zależało już tylko od niej.
Nie sądzisz, że dziewczyna dawno by umarła? Leżała w wannie z podciętymi żyłami, a Itachi nawet nie przeprowadził resuscytacji. Na skutek niedotlenienia mózgu, umiera on po około czterech–pięciu minutach. Nie wiadomo ile czasu Sakura leżała w wannie, zanim Itachi ją znalazł. Niemożliwe jest, aby przeżyła, skoro od znalezienia dziewczyny do przyjazdu pogotowia minęło prawie piętnaście minut.
To takie cudowne uczucie móc nie czuć nic. Żadnego bólu, rozczarowania, złości, nienawiści...
Sakura pisała to w liście, gdy była jeszcze żywa. Skąd wiedziała, jakie emocje towarzyszą po śmierci?
Musisz wiedzieć, że doskonale wiedziałam o każdej Twojej zdradzie. Każdej bez wyjątku przez całe pięć lat.
Jak? Skąd? Jakim cudem? To trochę nieprawdopodobne.
Itachi jest przedstawiony w tym one-shocie jako drań, który docenił, jak stracił. To do niego raczej nie pasuje. Zawsze miał własną hierarchię, której się trzymał. Był wspaniałą postacią. U Ciebie za to – zawsze inny charakter.
MadaSaku
3.
Ubrana w ołówkową spódnice, białą koszulę, czarną marynarkę, czarne szpilki i torebkę weszła do środka i przywitała się z recepcjonistką.
Znowu z wejścia rzucasz opisem ubioru. Mogłaś napisać, że była ubrana elegancko, a potem wplatać szczegóły w dialogi. Np. „poprawiła nerwowo ołówkową spódnicę”. Nie wygląda to lepiej? Poza tym, jak to jest ubrać się w torebkę?
Po chwili dojechała na miejsce i podeszła do swojego stanowisko pracy. Zostawiła torebkę na swoim fotelu i chcąc nie chcąc poszła do swojego szefa.
Widzisz, jak wiele razy powtórzyłaś „swój”? Dwóch ostatnich mogłaś się spokojnie pozbyć.
Sakura Haruno. Dwadzieścia trzy lata. Ma długie różowe włosy oraz piękne zielone oczy. Mieszka w Tokio. Pracuje w firmie Uchiha Entertaiment, zajmującej się produkcją i dystrybucją filmów, jako asystentka głównego producenta Madary Uchiha. Szczerze? Nienawidziła tej pracy, a właściwie nie tyle pracy, co swojego szefa. Był nieznośny. Od pierwszego dnia pracy w tym miejscu dawał jej w kość. Z niczego nie był zadowolony, nie podobało mu się o której godzinie przychodzi do pracy, mimo, że jeszcze nigdy się nie spóźniła.
Nie wiem, czy zauważyłaś, ale zmieniłaś czas na teraźniejszy, a potem wróciłaś do przeszłego. Popraw to. Poza tym po raz kolejny zaatakowałaś czytelnika sztampowym, suchym opisem głównej bohaterki. Dopiero potem rozwinęłaś całość i w miarę opisałaś tryb pracy Sakury i jej relacje z szefem. Po co jednak było wrzucać na początku urywane, krótkie zdania? Czy kolor oczu, włosów i miejsce zamieszkania są tak ważne, żeby uwydatnić je urywkami?
Od ponad dwóch lat pracuje w tej firmie i użera się z zrzędliwym szefem.
Jej synek Dohito ma cztery latka. Jest uroczym bardzo ciekawym świata chłopcem o ciemnych włosach i zielonych oczkach. Jest wynikiem dość krótkiego związku z Sai'em. Gdy ten dowiedział się o niechcianej ciąży zostawił dziewczynę samą sobie i od tamtej pory nie kontaktował się z nią. Nie ma nawet pojęcia jak wygląda jego dziecko i w sumie nie za bardzo go to interesuje.
Jednak od jakiegoś czasu Dohito zaczął wypytywać o tatę, a Sakura nie miała pojęcia co mu odpowiadać...
Imię Sai odmienia się bez apostrofu.
Przeczytaj ten fragment jeszcze raz i zauważ, gdzie zmieniłaś czas na teraźniejszy. Robisz to głównie przy opisie postaci. Zauważ też, że podajesz wszystko czytelnikowi na tacy. W dodatku część informacji jest zbędna. Mogłaś to wykreować w inny sposób, na przykład wpleść to, co opisałaś, w rozmowę Sakury z synkiem.
Po chwili zauważyła, że wraz z nią w łazience jest Ino- jej przyjaciółka.
Jakżeby inaczej. W każdej miniaturce Ino jest przyjaciółką Sakury. Powielane schematy są nudne. Mogłabyś wymyślić nową postać albo zupełnie zrezygnować z przyjaciółki Sakury. Czemu bez bliskiej koleżanki dziewczyna nie może wystąpić w opowiadaniu?
„Mogłaby się w końcu pospieszyć, bo korzenie tu zapuszczę! Nie mam czasu na stanie tutaj. Już dawno byłbym w domu, ale nie... Musiała pojechać po to dziecko. Jakie to upierdliwe! No niech ona się pospieszy, bo inaczej to nie ja chciałbym być w jej skórze! To, że jest piękna, nie upoważnia jej do... Zaraz! Co?! Stop! Czy ja właśnie stwierdziłem, że ona jest piękna?! Nie no... Chyba jestem za bardzo zmęczony! Ale jak tak patrzę, to naprawdę jest niczego sobie... Śliczne oczy, zgrabne nogi... No jest na czym oko zawiesić... Stop! Madara bez takich! To twoja pracownica! Co z tego, że to moja pracownica? Jest naprawdę piękna i nie mogę zaprzeczyć. Nie no! Naprawdę muszę się już położyć!”- myślał Madara.
Nie wydaje Ci się, że takie szczeniackie myśli są absurdalne u trzydziestojednolatka, który jest niemal tyranem i można rzec, że znęca się psychicznie nad swoją podwładną?
Poza tym, kto normalny tak myśli? To strasznie sztuczne i naciągane.  


Od samego rana różowowłosa zbierała się w sobie do tego aby zadzwonić do Madary. Chciała bowiem wziąć jeden dzień wolnego, ponieważ Dohito źle się czuł, a na dodatek jego opiekunka nie mogła przyjść, więc musiała zostać w domu.
Po około dziesięciu minutach nabrała odwagi i wykonała telefon...
Od rana się zbierała, czyli jaka była pora? Przecież ona na rano miała do pracy.
Czy ranek mija po dziesięciu minutach?
Niedługo trzeba było czekać, aż mały zaśnie.
Nie trzeba było długo czekać, aż mały zaśnie.
„Dlaczego nie może tu być jakiegoś przystojniaka no?! Chyba coś mi się należy za to, że musiałam tu przyjść. Chociaż jakby nie patrzeć, to Madara jest dzisiaj jeszcze przystojniejszy niż zwykle. Świetnie mu w tym garniturze. Seksownie wygląda... Co?! O czym ty myślisz Sakura? Oszalałaś?! To jest twój szef! Strasznie marudny na dodatek, czepliwy i nic mu nie odpowiada! Jest okropny! Okropnie przystojny... Aghrrr!"” Haruno rozejrzała się i nigdzie nie mogła dostrzec Uchihy.
Te myśli nie są na poziomie dorosłych ludzi. Kreujesz postaci na nastolatków, a powinnaś wręcz przeciwnie. I ciężko uwierzyć, ze nagle obojgu się odmieniło i zaczęli się sobie podobać, choć pracują ze sobą przez dwa lata. A jak opisałaś odmianę? W jednym fragmencie myśli danego bohatera. To trochę zbyt mało. Bo niby po prostu pewnego dnia przyszli do pracy i stwierdzili: kurczę, chyba się zakochałem, bo on/ona jest wcale niczego sobie?
Była jednak tak zamyślona, że nie zauważyła, gdy przypalały się naleśniki.
- Mamusiu!
- O co chodzi synku?
- Naleśniki...- Haruno spojrzała na patelnię i szybko zdjęła ją z ognia.
- Przepraszam...
- Coś się stało, mamo?
- Ależ skąd kochanie. Jedz śniadanie.
- Mamo, a czy mógłbym iść dzisiaj do Tokuro?
- Zadzwonię do jego mamy i się zapytam.- chłopiec kiwnął głową i zajął się śniadaniem.
To dziecko jest chyba jakimś geniuszem, skoro w tym wieku już potrafi mówić płynne zdania i rozmawiać w taki sposób. Nie mówiąc już o ustawianiu spotkań z kolegami.
Sakura zwolniła się z pracy, dopiero po tygodniu pojechała po swoje rzeczy, a Madara nikogo nie zatrudnił na jej miejsce?
Siedział spokojnie i bawił się swoją maskotką, rozmawiając z Madarą. Swoją drogą był do niego podobny. Miał tak samo ciemne włosy jak Uchiha.
Kolor włosów nie sprawia, że ludzie są do siebie podobni.
Końcowa scena mnie rozśmieszyła. Sam fakt klęknięcia Madary i to wyznanie miłosne były dość naciągane. Przez całą miniaturkę nie poczułam tej ich miłości, którą próbowałaś zaserwować. Nic mnie nie przekonało, szczególnie w zachowaniu Sakury. Zrobiłaś to tak... Pstryk! Kochają się. Nie, tak nie może być. Po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić. Jak na razie to chyba Twoja najgorsza miniaturka.
10.
Formatowanie oszalało.
Sakura Haruno jest dziewiętnastolatką nadal uczącą się oraz pracującą sama na siebie. Pomimo tego, że jej rodzice zarabiają naprawdę sporo (są właścicielami dużej firmy logistycznej), to dziewczyna zdecydowała, że woli być niezależna w tym temacie. Mieszka razem z nimi w dość dużym domu w Konoha.
To dziewczyna chce być niezależna od rodziców, ale z nimi mieszka?
Tym razem zaczęłaś pisać w czasie teraźniejszym, a zmieniłaś potem na przeszły.
A teraz zagadka dla czytających tę ocenę. Sakura przychodzi do szkoły i siada do ławki obok swoich dwóch przyjaciółek. Kim są jej przyjaciółki?


Odpowiedź chyba nikogo nie zdziwi: Od razu przywitała się z Hinatą oraz Ino (...).
Autorko, zrezygnuj z powielanego schematu, bo to zrobiło się już nudne.
-      Dzisiaj po szkole idziemy do jakichś znajomych moich rodziców. Naprawdę nie mam na to ochoty, a dodatkowo ma z nami iść wujek. Po prostu bosko...- na samą myśl [Sasuke] się skrzywił.
Chwilę wcześniej:
W pewnym momencie usłyszała dźwięk telefonu. Dostała sms-a.
„Sakura, dzisiaj po szkole wróć od razu do domu. Będziemy mieć gości na obiedzie. Nie spóźnij się! Mama”
Nie, wcale Sakura nie mogła się domyślić, że to rodzinka Sasuke będzie u niej na obiedzie. W ogóle.
Poza tym, czy Sakura nie miała numeru swojej mamy? Po co pani Haruno się podpisywała?
-      No pewnie! To lepiej wydać córkę za mąż za jakiegoś faceta i nie patrzeć w ogóle na jej uczucia! Jesteście niepoważni jeżeli myślicie, że się na to zgodzę!
W pewnym momencie głos zabrał Madara:
-      Niestety panno Haruno, nie ma pani nic do powiedzenia. To już zostało ustalone i nie ma odwrotu.
Jak Madara może twierdzić, że tak musi być i już? Sakura przecież jest niepełnoletnia, czemu zmuszają ją do ślubu?
Myślę, że całowanie nienawidzonego faceta w czoło zaledwie dzień po ślubie, to gruba przesada. Wystarczyło zabranie laptopa z jego kolan, gdy zasnął, i przykrycie go. To już był jakiś krok w przód. Strasznie przyspieszyłaś wydarzenia. A szkoda, bo zapowiadało się dobrze.
Szkoda, że znów przewinęłaś akcję na zasadzie „miesiąc później” i nagle okazuje się, że Sakura jest zakochana w Madarze, a on w niej. Już w miłość tego faceta jest mi dużo łatwiej uwierzyć, bo to on pragnął tego małżeństwa (choć nadal nie znamy motywów!), ale uczucia dziewczyny? Sakura zapierała się rękami i nogami, a po miesiącu nagle kocha dwadzieścia lat starszego faceta? A jaki jest powód jej zakochania? Mieszkają razem, cały czas się kłócą i... tyle. O ile pierwszą część przedstawiłaś dobrze (poza tym pocałunkiem w czoło), o tyle w drugiej postąpiłaś tak, jak w głównym opowiadaniu i po prostu ominęłaś najważniejszy dla fabuły czas – moment zakochiwania się. Dlaczego? Pewnie dlatego, że to najtrudniejsza do opisania część. Łatwo przedstawić nienawiść, ominąć rozwinięcie nowego uczucia i postawić czytelników przed faktem dokonanym – jest już miłość. Szkoda tylko, że pozbawiasz nas najlepszej zabawy, bo to właśnie ten okres zbliżania się dwójki bohaterów jest najważniejszy i najciekawszy. Pamiętaj, to Ty sterujesz tymi postaciami!
Nie wypiła dużo- tylko trzy piwa, a to naprawdę nie było dla niej dużo.
Po co w jednym zdaniu informować dwa razy o tym samym? Zdarza Ci się to notorycznie.
Na łóżku siedział Madara, a kiedy zobaczył, że łazienka jest wolna, od razu się do niej skierował.
Sakura w tym czasie poszła do kuchni i nalała sobie soku do szklanki, po czym wróciła do pokoju.
Uchiha siedział przy biurku i wyraźnie na nią czekał.
Czyli szybciej się umył (o czym wcześniej wspomniał) niż ona przyniosła sobie sok?
Potrząsnęła głową, nie chciała zawracać sobie tym głowy.
Często również łączysz zwroty, przez które pojawiają się liczne powtórzenia.
Cóż, miniaturka skończyła się tak, jak przypuszczałam. Wszystkie uwagi wymieniłam już wyżej. Szkoda, że całość była dość przewidywalna.
SasuSaku
4.
Link do tej miniaturki nie działa.
Znowu mieszasz czasy.
Fajnie, że zmieniłaś narracją na pierwszoosobową. Ciekawa jestem, jak Ci to wyjdzie.
Już się cieszyłam, że w tej miniaturce nie przedstawisz mi Sakury w ten sam, nudny, sztywny sposób. Niestety.
Ojej! Ale ze mnie gapa! Nie przedstawiłam się nawet, a już gadam jak najęta! No to tego... Nazywam się Sakura Haruno, mam 20 lat. Mam zielone oczy i różowe... tak! różowe włosy. Mieszkam, uczę się i pracuję w Kioto. Studiuję medycynę i jestem na drugim roku. Nie jest wcale tak źle jak wszyscy mówią. To znaczy wiadomo, jest dużo nauki, ale da się to wytrzymać. Pracuję w niewielkiej kawiarni niedaleko uczelni, dodatkowo finansowo pomagają mi rodzice. Tak bardzo cieszę się z tego mieszkania, bo znajduje się tylko piętnaście minut drogi od uniwersytetu, więc nie mam daleko, ani na wykłady, ani do pracy. Od dzieciństwa przyjaźnię się z Hinatą Hyuugą oraz Ino Yamanaką. One są naprawdę cudowne. Zawsze możemy na siebie liczyć i prawie nigdy się nie kłócimy. Póki co, można powiedzieć, że wszystko świetnie mi się układa. Zobaczymy jeszcze tylko, jaki będzie mój nowy kolega (tak, to ma być chłopak- pewna informacja!).
Znów powtarzasz to samo, co w każdej miniaturce. Zmieniasz jedynie wiek postaci lub miejsce zamieszkania. Nie umiesz wpleść tego między dialogi, w wykonywane czynności, etc. Nie podawaj czytelnikowi wszystkiego na tacy, bo traci wtedy całą frajdę z czytania. Daj poznać bohatera stopniowo, za pomocą opisu, zachowania, rozmowy. Narrator nie musi przejmować wszystkich funkcji. A nawet jeśli już postać pokazuje jakieś cechy charakteru, nie musisz powtarzać tego w wypowiedzi narratora. Raz wystarczy. Ale w taki sposób, by czytało się przyjemnie i czuło bohatera.
Z Sasuke popełniłaś ten sam błąd:
Tak w ogóle to nazywam się Sasuke Uchiha i mam 20 lat. Mam czarne włosy i ciemne oczy. Mieszkam w Kioto i jak już wspomniałem studiuję i tak jak już również mówiłem, rodzice wyrzucili mnie z domu. Jestem cholernie przystojny i nie ukrywam, że bardzo często to wykorzystuję, chociażby na zajęciach. Nie to, że jestem głupi, czy coś, ale czasem nie chce mi się po prostu uczyć.
Moja rodzina jest cholernie bogata, ale nie mam zamiaru o tym mówić.
Źle się czyta takie opisy, niczym suche fakty wyciągnięte z Wikipedii. Czytelnik może nie znać koloru włosów czy oczu. Może nie znać wieku, ale jeśli napiszesz, że Sasuke został wyrzucony z domu za szczeniackie zachowanie i studiuje, wiadomo, że nie jest facetem po trzydziestce i skończył szkołę. Nie musisz przekazywać wszystkiego wprost.
W sumie niby jestem ciekawy jak wygląda i w ogóle, ale nie bardzo chciało mi się schodzić na dół.
Nawet w obrębie jednego zdania zmieniasz czas. Pilnuj tego!
Mieszkanie jest dwupiętrowe. Na parterze znajduje się kuchnia i duży pokój, a na górze nasze dwa pokoje i łazienka.
Chyba jednopiętrowe. Dwupiętrowe, jak nazwa mówi, ma dwa piętra.
Sakura i Sasuke spotykają się. Pierwsze myśli? Jak bardzo to drugie jest straszne, niedobre, głupie, ale ładnie wygląda, ma cudowne oczka i fokle.
Wybacz, autorko, ale to dość płytkie. Dlaczego wszyscy Twoi bohaterowie są przystojni, a bohaterki śliczne i zgrabne? Nienawidzą się, ale podobają sobie, a potem zakochują. Ten utarty schemat (albo ten z poznaniem, okłamaniem i wybaczeniem jak w ItaSaku) zaczyna być nudny.
Stałam tak sobie, aż w pewnym momencie kątem oka zauważyłam, że ktoś wchodzi na taras. Niezbyt się tym zainteresowałam i zaciągnęłam dymem.
- Nie wiedziałem, że palisz.
- A no jakoś tak wyszło.
- Od kiedy?
- Od dwóch lat.
- Nie myślałaś, żeby rzucić?
- Myślałam, ale to nie jest takie proste, jak się może wydawać.
- Zdaję sobie sprawę.
-No dobra, a teraz powiedz, o czym chcesz pogadać, bo raczej nie o moim paleniu?- uśmiechnęłam się do niego i odebrałam szklankę z drinkiem. Upiłam łyk i czekałam na odpowiedź.
- Jak ci się mieszka z Sasuke?
Tyle tekstu przeczytałam i nadal nie wiem, kto rozmawia z Sakurą. Co więcej, przez jeszcze sporą ilość linijek nie ma tej informacji. I jak mam wyobrazić sobie ten moment? Chciałaś stworzyć klimat tajemniczości, a stworzyłaś irytującą scenę.
Pod koniec tej długiej części dowiedziałam się z dwóch zdań, z kim rozmawia Sakura.
- Możecie się spodziewać niedługo wizyty naszej matki.
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam Itachiego.
Szczerze? Nie umiałam wyobrazić sobie tej konkretnej rozmowy dwójki ludzi, nie wiedząc z kim rozmawia główna bohaterka. Bo przecież brat Sasuke ma inny pogląd na jego zachowanie niż przypadkowy kolega lub, no nie wiem, ktoś, kto go niemal nie zna.
Opisujesz myśli Sasuke na temat przebywania Sakury w towarzystwie innych chłopców. Wyraźnie widać jego zazdrość, więc dlaczego w następnym akapicie atakujesz jego myślami „jestem zazdrosny czy nie?” i besztaniem się za to? Robisz to w każdej miniaturce. Zawsze masz taki moment, gdzie postać nagle wpada na to, że ktoś tam mu się podoba i to jest tró loff. Nie musisz wszystkiego dokładnie opisywać, o czym już wspomniałam. Bo jeśli Sasuke narzeka, że Sakura gada z jego bratem, jest zazdrosny? Tak. Trzeba to powtarzać, jakby czytelnik nie mógł się domyślić? Nie.
Ale jak się obściskiwał z tą blondynką, to wszystko było w porządku.
Podobno na imprezie mieli być tylko koledzy Sasuke, Itachi ze swoimi kumplami i dwie przyjaciółki Sakury. Czy tą blondynką mogła być Ino?
Najwidoczniej, żeby się z nim dogadywać i, żeby na mnie nie warczał, muszę być napompowaną blond laską z przedłużanymi włosami (dobranymi zupełnie nie pod kolor, jak zauważyła Ino) i czerwonymi tipsami.
Czyli to nie była Ino. Więc skąd się tam wzięła ta blondynka?
Ale co ja na to poradzę, że on jest taki przystojny, seksowny i w ogóle?
Pijany chłopak leży na łóżku, a dziewczyna zawzięcie próbuje go rozebrać, świetnie.
W końcu udało mi się pozbyć jego koszulki i spodni. Jak on cudownie wygląda bez koszulki! O matko! Chyba zrobiłam się trochę czerwona, dzięki Bogu był zbyt pijany, żeby to zauważyć.
Widzisz, autorko, jak bardzo te przemyślenia są dziecinne? On jest gupi i fokle, ale przystojny i seksowny, jaram się oneoneeleven!!. No, mniej więcej tak to wygląda w całym tekście. Możesz to spokojnie wykreślić. Bohaterowie nie muszą być seksowni, by podobać się innym, całować z nimi, cokolwiek.
Chyba nie chcesz [Sasuke] żyć na utrzymaniu Sakury?
Ja zaś nie rozumiem, dlaczego Sakura sobie na to pozwala.
Ech... Przychodząc tutaj, spodziewałam się zdemolowanego domu, Sasuke śpiącego kompletnie pijanego gdzieś w kącie, a obok niego jakaś panienka. Tak właśnie zachowywał się, kiedy mieszkał z nami. Nic nie potrafił sam zrobić, nic mu się nie chciało i wszystko musiał mieć podane pod nos, bo inaczej robił awantury. Nawet kanapki nie potrafił zrobić.
Jest to wypowiedź matki Sasuke. No dobrze. Mikoto napisała, jak zachowywał się jej syn w jej domu. Tylko dlaczego mu na to pozwalała? Tak go wychowała? Wpuszczała te panienki do własnego domu? Nie zabroniła kucharce czy komuś tam robienia jedzenia dla Sasuke? No nie wiem, ograniczenie kieszonkowego, bo nie miałby wtedy na alkohol? Awantura? Proszę bardzo. Niech się focha. Kiedyś musiało mu wreszcie przejść.
Naprawdę nie rozumiem tej nieodpowiedzialności państwa Uchiha. Tak wychowali syna, rozpieścili go, a potem narzekają.
Po chwili Sakura przyszła do kuchni, aby zrobić sobie herbaty.
- I jak się bawiłaś?
- A powiem ci, że bardzo dobrze.- jaka zadowolona. Myślałby kto...
- To świetnie, cieszę się.- chyba dało się wyczuć ironię w moim głosie.
- Idę się wykąpać.- no i poszła.
To by było na tyle, jeśli chodzi o picie herbaty.
Całą opowieść Sakury przerywasz myślami Sasuke. Powinny one lądować w linijce niżej. Monologu nie rozbija się na oddzielne wypowiedzi, chyba że przerwane są nowym akapitem.
To znaczy:
- W końcu nadszedł czas powrotu. Szliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, on mnie od czasu do czasu przytulił...- nie no, ja przecież zaraz coś rozwalę. Dlaczego ona mi to mówi?!
- Odprowadził mnie pod sam dom.
Obie wypowiedzi są Sakury, wiec powinny być w jednym akapicie. Przerywasz je jednak reakcją chłopaka, więc schemat monologu powinien wyglądać tak:
[akapit] – Wypowiedź Sakury – po myślniku ewentualna reakcja dziewczyny;
[akapit] Reakcja Sasuke;
[akapit] – Wypowiedź Sakury – po myślniku ewentualna reakcja dziewczyny;
[akapit] Reakcja Sasuke;
Jeśli czynność wykonuje inna osoba, niż mówiąca, należy przenieść to do kolejnej linijki.
8.
Jest sobie Sasuke. Od początku narzeka na szkołę, na znajomych. Z fragmentu wynika, że jest samotnikiem, nie jest rozmowny, nie przepada za czyimkolwiek towarzystwem. Zaczynasz fajnie, obrazujesz charakter bohatera jego zachowaniem, a potem co? Wyskakujesz ze sztampowym opisem. Jak na przesłuchaniu.
Ach tak, przecież mnie nie znacie. Nazywam się Sasuke Uchiha, lat osiemnaście. Chodzę do trzeciej klasy technikum ekonomicznego. Nic ciekawego, ale nic lepszego nie było. Mam krótkie czarne włosy i tego samego koloru oczy. Jestem dość zamknięty w sobie, niedostępny i bardzo zdystansowany.
Autorko, niech bohater przedstawi to swoim zachowaniem. Niech z jego reakcji wynika jaki jest. Cechy wyglądu wplataj przy okazji, albo nawet nie informuj czytelnika wcale. To nieprawda, że nie da się napisać dobrego tekstu bez szczegółowego opisu protagonisty. Pamiętaj, dobrze wykreowana postać broni się sama. Dobre opowiadanie broni się samo.
Jeżeli chodzi o rodziców, to ich nie mam. Żyją, ale mają mnie kompletnie gdzieś. Nawet nie mieszkamy razem. Zostawili mnie dla pracy. Są w domu może góra dwa miesiące w roku. Przez resztę czasu podróżują biznesowo. Przesyłają mi tylko co miesiąc pieniądze, żebym miał za co żyć.
Skądś już to znamy... hmm. Czyżby główne opowiadanie? Tylko była to sytuacja rodzinna Sakury. Po raz kolejny powieliłaś schemat.
Siedziałem na trzeciej- dzisiaj- z kolei matematyce i miałem już dość.
Nadal robisz wtrącenia w złych miejscach.
- Panie Kakashi, ja sobie dam radę.
Czemu Sakura zwraca się do nauczyciela po imieniu? Nie powinna używać nazwiska?
Różowowłosa zmierzyła mnie od góry do dołu i wręcz niezauważalnie się zarumieniła.
Jeśli niezauważalnie, to jak Sasuke to zauważył?
Kiedy tylko zszedłem na dół, poczułem zapach właśnie kawy. Naprawdę się zdziwiłem. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Sakurę, która stała z kubkiem napoju w ręce i gdy mnie zobaczyła od razu wyciągnęła ją do mnie.
Eee... Więc laska przychodzi na korki z matmy do kolegi z klasy, z którym się nawet nie lubi, a gdy on idzie się ubrać, wtrynia mu się do kuchni i bawi w samoobsługę?
Zupełnie nie wiem dlaczego, ale kiedy usłyszałem, że umówiła się z jakimś tam Saiem, poczułem lekkie ukłucie w sercu.
O, a tutaj dobrze odmieniasz imię Sai.
Nie lubili się. Przez ponad godzinę uczyli się matmy. Usłyszał męskie imię i poczuł ukłucie w sercu. Nie za szybko?
Przytuliła mnie lekko na pożegnanie, powiedziała „cześć” i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
I już go przytula? Po jednych korepetycjach?
Zszedłem do kuchni i zapalając światło w kuchni, podszedłem do lodówki i wyjąłem dwie puszki coli.
Widzisz, jakie robisz głupie powtórzenia? Większość wyeliminowałabyś z łatwością, gdybyś czytała tekst przed publikacją. Zostaw go na trochę, niech odleży, a potem wróć, przejrzyj i popraw. Naprawdę będzie dużo lepiej.
Może to dziwne, ale ta miniaturka była dużo lepsza, niż te pisane z perspektywy Sakury czy obu bohaterów.
Jednocześnie, do tej pory pamiętam miny Ino i Hinaty kiedy do nich podszedłem, żeby zapytać o Haruno. Wyglądały, jakby nie do końca były pewne, czy aby na pewno ze mną rozmawiają. Jednak w końcu Hyuuga odpowiedziała na moje pytanie. Wydaje mi się, że z tej dwójki to ona jest tą mądrzejszą. No cóż... Yamanaka nie miała zbyt mądrego wyrazu twarzy.
Od kiedy inteligencję osoby określa się po wyrazie twarzy?
Cała ta miniaturka to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem, a chodzi tu o czas teraźniejszy i przeszły. Mimo to, jest to jeden z Twoich lepszych tworów.
KibaSaku
6.
Znowu mieszasz czasy. Z wejścia witasz kolejnym, sztampowym, schematycznym opisem. Po raz kolejny te same kierunki studiów bohaterów, Ino i Hinata to najlepsze kumpele, a władzę w szkole sprawuje Tsunade. Po raz kolejny piszesz o imprezie w klubie. To, co mnie najbardziej chyba irytowało, to zdrabnianie imion bohaterów, np.: „Saki”, „Sakurcia”.
No i również po raz kolejny, zamiast opisać wygląd Sakury, wtrąciłaś: „zdjęcie pod notką”. To świadczy o koszmarnym warsztacie literackim. Ten zabieg jest bardzo niemądry, uczulam raz jeszcze. Opisuj, nie ułatwiaj sobie, bo opowiadanie na tym traci.
Mogła spokojnie przyznać, że był to jej drugi dom. Znała go doskonale.
Ten dom, a nie właściciela, który jej otworzył, tak?
Szybko się przebrał i wyszedł do pokoju.
Chwilę wcześniej napisałaś, że miał brać prysznic.
Nigdy przedtem nie patrzyła na niego jak na potencjalnego chłopaka. Od zawsze był dla niej tylko przyjacielem i nikim więcej.
Napisałaś dwa zdania z rzędu o tym samym. Raz wystarczy, naprawdę. Nie musisz się rozpisywać dziesięć razy o tak banalnych tematach, które czytelnik od razu pojmuje.
Poza tym ona na pewno da sobie radę. Poza tym podoba się jej Itachi, więc może z nim jej się uda.
Wiem, że to myśli, ale takie powtórzenia są po prostu złe, a często to robisz.
Nie mam zbyt wiele uwag do tej miniaturki. Błędy – owszem, wiele. Sama fabuła jako tako była okej. Zachowanie bohaterów to lekkie przegięcie. Ten upór jest wciśnięty na siłę, a w fochy ciężko uwierzyć.
11.
Powtarzam się, ale po raz kolejny mieszasz czas. I ponownie przyjaciółką Sakury jest Hinata, dyrektorką Tsunade i tak dalej.
Kiba ciągał Sakurę za włosy, przeszkadzał jej w lekcji, łapał za kolano – podrywał ją! I to w epicko dziecinny sposób. To dziwne, że Sakura, osiemnastoletnia dziewczyna, uważa to za obrazę majestatu i robi z tego powodu straszne awantury.
- Nigdy wcześniej czegoś takiego robić nie musiałam, ale wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowych rozwiązań, tak więc… Od jutra zamieszkacie razem.
Głupszej kary za dokuczanie dyrektorka nie mogła wymyślić.
-   Nie zrobiłbym tego gdybyś nie podstawiła mi nogi, a później mnie w nią nie zawinęła.
Sakura zawinęła Kibę w jego własną nogę?

Owszem, Sakura czasami naprawdę miała dość wszystkich sprzeczek, ale nie nic nie mogła poradzić na to, że gdy tylko go widziała, od razu miała ochotę mu dopiec, albo zacząć kłótnię.
O kim mowa? Narrator zaczyna akapit na temat Sakury i chłopaka, ale nie informuje o jego tożsamości. Sasuke? Naturo? Kiba? Shikamaru?
Ich droga powrotna również minęła bez większych spięć, pewnie dlatego, że zakupy, które nieśli nie należały do lekkich.
Co ma waga zakupów do ilości wypowiedzianych słów?
Niedługo później doszła pod fontannę, pod którą umówiła się z przyjaciółką.
Pod fontanną się umówiły?
- SAKURA!- rozległ się krzyk.
- Jezu! A ten czego tu?
- A właśnie! Jak ci się z nim mieszka?
- Cudownie po prostu. Sielanka, obiadki… Niedługo możesz się spodziewać zaproszenia na nasz ślub.
- No to widzę, że wam się powodzi. Nie sądziłem, że tak szybko się to wszystko potoczy.
- O tak… O wiele szybciej niż myślisz.- powiedziała krzywiąc się pod nosem.
- SAKURA!- ponownie ten sam krzyk.
- Czego?!
- Gdzie jesteś?
- Czy ty jesteś ślepy?
- A no tak… Idziemy już.
- Hę?- zdziwiła się.
- No nie słyszysz? Idziemy już.
- Ale dlaczego my?
- Wszyscy się już zbierają, więc chyba też czas iść.- powiedział Inuzuka i nieprzyjemnym wzrokiem zmierzył siedzącego obok Sakury, Sasuke, który jednak zdawał się tego nie zauważać.
Powiedz mi, kto wypowiada którą kwestię. Rzuciłaś suche wypowiedzi, aż nie sposób sobie to wyobrazić. Dopiero pod koniec widać, że to Kiba przyszedł do Sakury i Itachiego. Po takiej długości dialogu, nie wiem już, kto jest kim i co mówił. Muszę wracać i czytać jeszcze raz, domyślając się co i jak. Nie, tak nie powinno być. Chciałaś wprowadzić trochę tajemniczości, wyszło zupełnie odwrotnie.
Przedstawiłaś myśli Kiby. Szkoda, że było ich tak mało. Zastąpiłaś bohatera narratorem, a szkoda. Wiesz, lepiej jest się wczuć w postać, gdy czytamy o jej myślach, o jej gestach, z tego wyciągamy wnioski. Gdy narrator podaje nam uczucia i to, co właśnie się wydarzyło jak na tacy, robi się nudno.
Szczerze mówiąc miała ochotę się napić i byłoby miło, gdyby nadarzyła się okazja, aby się napić.
Zobacz, wszędzie wciskasz takie powtórzenia, bez których spokojnie mogłabyś się obyć. Przez to tekst czyta się bardzo ciężko. Eliminuj te błędy, czytaj tekst przed publikacją.
[Sakura] Jest dorosła i może robić to, co jej się podoba i nikt nie ma prawa tego kwestionować!
Tak, ma osiemnaście lat, chodzi do szkoły, utrzymują ją rodzice, a w dodatku za złe zachowanie kazali jej mieszkać w jednym mieszkaniu z wrogiem numer jeden, bo ciągał ją za włosy. Sakura jest bardzo dorosła i odpowiedzialna. Tak.
- Ni