[44] ocena bloga: skok-pomarzenia.blogspot.com

Adres bloga: Skok pomarzenia
Autorka: Amare
Tematyka: jeździectwo
Oceniająca: Skoiastel


Będzie to krótka ocena. Ale za to czterdziesta czwarta! Brudny Harry się cieszy.



Dziękuję Dafne, że pozwoliła mi opublikować tę notkę, chociaż jej ocenka kisi się w pogotowiu już kilka dni. Włączam więc  Zakon Marii i... Do boju!
Nie spodziewajcie się cudów na kiju, gdy w grę wchodzi blog tematyczny o koniach. Po czym poznaję? Patrzę na adres i domyślam się, czemu ten twór wylądował w mojej kolejce. Wydedukowałam – to chyba dobry znak. Odpalam i… hell yeah, nie mogę się doczekać! Faktycznie, jest i koń. Spoglądam na szablon odrobinę dłużej i utwierdzam się w przekonaniu, że trafiłam w dziesiątkę, tylko wyjaśnij mi, proszę, wracając jeszcze do kwestii adresu, dlaczego posiada on jeden łącznik, a trzy człony? Wszak nie istnieje jeszcze blog o adresie skok-po-marzenia, więc nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystałaś wolnego patentu. Prędzej zrozumiałabym, gdyby łączników nie było wcale. Czepialstwo? Może i odrobinę, ale Skok Pomarzenia sprawia, że ktoś inny mógłby zacząć dedukować, kim lub czym jest Pomarzeń.
Jeśli już przy czepialstwie jesteśmy, chciałabym pomówić o szablonie. Bo jaki jest koń – każdy widzi. I to dosłownie, na Twoim blogu trudno jest go przegapić, dodatkowo towarzyszy mu uśmiechnięta blondyna. Czy to Twoje zdjęcie? Jeśli nie, podaj gdzieś jego źródło. A jeśli tak, to odrobinę mi przykro, że tło nie jest wystarczająco rozciągnięte i pod Twoimi własnymi stopami pojawia się połowa Twojej twarzy, a jeden z galopujących za menu rumaków stracił łeb. Zwiększanie i zmniejszanie strony nie reguluje niedopasowania szablonu; ciągle coś jest ucięte.


Pod tym względem szablon jest kompletnie niedopasowany, nierównomierny i tak, drażni mnie to nieziemsko. Poza tym na blogu w ogóle dużo się dzieje. Ramka z tekstem właściwym jest dość wąska, co, podejrzewam, nie wróży nic dobrego, a soczysta, zielona trawa na nagłówku zupełnie nie pasuje do złotej jesieni w tle. Mieszanka różnych barw nie działa kojąco na moje oczy, przez co zaczynają odmawiać współpracy przy dłuższym wpatrywaniu się w Twojego bloga.
Generalnie, jeżeli wymyśliłaś sobie koncepcję na zmęczenie czytelnika, to idziesz w dobrym kierunku. Zupełnie przykładowo weźmy pod uwagę archiwum. Klikasz raz – na rok. Strona ładuje się od nowa. Klikasz dwa – na miesiąc – i znów odświeżanko. Klikasz trzy – tym razem na tytuł właściwej notki. Śmiga. Ale jak upierdliwe było poszukiwanie jednej informacji i wyciągnięcie jej z posta, którego nazwy nie pamiętasz… ile to klikania? Powiem Ci. O jakieś 2/3 za dużo. Proponuję skorzystanie z dobrodziejstwa kodu na szeroką listę:

<form>
<select style="width:300px;color:red;background:blue;border:dotted;"
onchange="window.open(this.options[this.selectedIndex].value,'_self')"size=1 name=menu>
<option>Szeroka lista</option>
<option value="adres-pierwszego-postu.html"> tytuł pierwszego postu</option>
<option value="adres-drugiego-postu.html"> tytuł drugiego postu</option>
</select>
</form>

Jeżeli zainteresuje Cię ten praktyczny pomysł, ale nie do końca wiesz, jak go wykorzystać, napisz w komentarzu, a pomogę Ci uporać się z problemami szerokiej listy.
Pomijając kłopotliwą formę archiwizowania postów, reszta menu wygląda przyzwoicie. Efekty w szablonie nie zadręczają mnie przesadyzmem, a etykiety segregują wpisy według tematyki, co ułatwia buszowanie po blogu i w małym stopniu, ale to zawsze coś, rekompensują uciążliwość archiwum.
W cytacie na stronie głównej: „Ktokolwiek powiedział, że nie można kupić szczęścia za pieniądze, nie wiedział że można kupić konia.” – postaw brakujący przecinek przed drugim że oraz wyciągnij kropkę z cudzysłowu – KLIK.


Poznaj mnie
Wszystkie kreseczki, które wstawiłaś w cytacie – bo miały pełnić funkcję myślnika – w rzeczywistości nim nie są. To dywizy. Odsyłam pod ten link (KLIK), abyś zapoznała się z tematem i poprawiła łączniki.
Podobna kwestia tyczy się cudzysłowu. Żaden z zastosowanych przez Ciebie nie jest poprawnym. Pewnie jesteś zdziwiona, ale nie martw się, też kiedyś żyłam w tej słodkiej nieświadomości. Cudzysłów wygląda tak: „(…)” – otwierający to dwie pochyłe kreski na dole, zamykający to dwie pochyłe kreski na górze. Zapamiętaj od dziś, że nie "Szybcy i wściekli", ale „Szybcy i wściekli”.

Jestem (…) wszystkim co ma przedrostek but, serio. – Postaw przecinek przed co oraz zaznacz przedrostek but – kursywą, pogrubieniem lub cudzysłowem.

Co najmniej raz na dwa miesiące robię sobie maraton "Szybkich i wściekłych", bądź "Harry'ego Pottera". – Niepoprawne cudzysłowy + zbędny przecinek (KLIK).

Nie ważne o co, po co i dlaczego. – Nieważne; Po co i dlaczego to synonimy. Oznaczają zupełnie to samo, nie trzeba więc w zdaniu stosować powtórzenia.

Poza tą podstroną posiadasz jeszcze spis linków i spamownik. Odrobinę mnie to poruszyło, gdyż temat, któremu poświęciłaś swojego bloga, zasługuje na dużo więcej. Słowniczki, polecanki filmowo-książkowe, arty, nutki, odnośniki do YT i inne umilacze czasu dla miłośników chrap. Whatever. Na tym blogu, owszem, znajduje się to, co najważniejsze, czyli treść główna, ale poza nią trochę się tu nudzę. Przechodzę już więc bez marudzenia do pierwszego posta.


III Towarzyskie Zawody w Skokach przez Przeszkody
Zanim zacznę o treści, to zauważę, że w szablonie prawdopodobnie masz wyłączoną opcję przechodzenia pomiędzy starszym i nowszym postem.  Przy czytaniu całości trochę to przeszkadza, tym bardziej przy takim, a nie innym archiwum. Dodatkowo nie stosujesz też wcięć akapitowych, nie justujesz tekstu, a między linijkami odstęp jest znikomy, przez co blog traci na estetyce.

Zawody nie były tak ciekawe jak w poprzednich latach – w zdaniu, które jest porównaniem paralelnym (konstrukcja tak, jak) stawiamy przecinek.

Teraz mieliśmy tylko cztery klasy: mini LL, LL, L i L1. Nie ukrywam, że zabrakło mi klas P i N, które przykuwały najwięcej uwagi. – Nie ukrywam, że nie mam bladego pojęcia, o czym piszesz. Nie wiem, ze względu na co istnieje podział klas (tzn. domyślam się, iż chodzi właśnie o poziom umiejętności) i dlaczego jest to L, P i N, a nie, na przykład, A, B i C. Mogę oczywiście odnaleźć brakujące informacje w sieci, ale dużo więcej frajdy miałabym, gdybym odpowiedzi znalazła w poście. Pierwszą notkę zaczynasz z grubej rury. Bach! Od razu zawody, nietypowe słownictwo. Wcześniej maciupeńką czcionką zapraszasz do przeczytania pierwszego wpisu. Tylko dlaczego taką malusią?

'spóźnialscy' i 'po fachu' – niepoprawny cudzysłów.

Zadajesz pytanie, jakie są najczęściej popełniane błędy wśród jeźdźców na właśnie takich zawodach. Domyślam się i super, że po chwili odnajduję odpowiedź. Jedną. A mowa była o „błędach”, nie „błędzie”. Odpowiedź okazała się niepełna. Piszesz, że główną rolę gra tu stres. Potem opisujesz sytuację, kiedy ktoś spadł – jednym zdaniem, nie zagłębiając się w szczegóły. Nie szkodzi, ale chętnie wróciłabym do tych błędów. Niestety drugiego przykładu się nie doczekałam, chyba że licząc dobrą radę o psach. Swoją drogą naprawdę przydatną, choć dziwię się, że musisz pisać takie rzeczy i że są na świecie ludzie, którzy nie wykorzystują swojego mózgu. Nadal potrafią mnie zdziwić takie elementy. Żałuję tylko, że notka nie jest jeszcze bardziej na temat, jeszcze bardziej rozległa. Sądzę, że akurat krowę tego tematu dało się wydoić do końca, a Ty zaledwie poczęstowałaś mnie małą szklaneczką informacji ogólnikowych, przez co nie mogłam wczuć się w sytuację, w której się znalazłaś. Pomogły mi w tym natomiast zdjęcia, na których w powiększeniu widać literówkę: skok-pomarenia.


Jak ubrać się na pierwszą jazdę?
Co jeśli jazda konna Ci się nie spodoba? – Postaw przecinek po co;

Więc, co ubrać najlepiej? – Przecinek zbędny;

(…) ewentualnie jakieś miękkie jeansy, Kiedy jest zimno warto założyć pod spód rajstopy. – Przecinek pomylił Ci się z kropką oraz zapomniałaś o przecinku przed „warto”.

Świetny post. Prawie sensowny i taki, który można już w jakiś sposób wykorzystać. Który znajdzie zainteresowanie wśród czytelników niekoniecznie związanych z jeździectwem, ale chcących poszerzyć swoją wiedzę. Jest także dla tych, którzy zastanawiają się nad jazdą. Napisałaś go lekką ręką, a dodatkowym plusem jest fakt, że wyszczególniłaś w nim najważniejsze części garderoby, przy okazji zaznaczając, że nie trzeba skupiać się od razu na najdroższych bajerach, a najpotrzebniejsze rzeczy najprawdopodobniej wszyscy znajdziemy w swojej szafie. Jedno mi zabiło ćwieka i sprawiło, że uśmiechnęłam się z przekąsem:
Unikajmy białych/jasnych spodni. Ha. Akurat tak się składa, że blondyna na Twoim nagłówku zapewne używa do prania Perwollu White Magic, skoro jej spodnie aż dają po oczach blaskiem bieli.
Natrafiam na kolejny paradoks. Piszesz o rzeczach niezbędnych, aż w końcu:
Rękawiczki. Albo z nich rezygnujemy, albo możemy kupić bawełniane rękawiczki – no to jak to jest? Są potrzebne? Nie są? Dlaczego muszę z nich rezygnować albo kupić je w sklepie, skoro w domu mogę mieć kilka par starych bawełnianych, którym wystarczy poobcinać paluchy? Ewentualnie kiedyś jeździłam w rowerówkach i też biedy nie było. Jest trochę więcej rozwiązań niż dwa.
Choć większość osób na początku nie korzysta z rękawiczek, warto je mieć, gdyż można obetrzeć sobie dłonie. 
(…) warto je mieć, gdyż BEZ NICH można obetrzeć sobie dłonie.

Nie musisz mieć, kupować, ani pożyczać kasku, czy bata. – Dwa ostatnie przecinki zbędne;

Zarówno kaski jak i baty dostępne są (a bynajmniej powinny) w stajni. Bynajmniej to nie jest synonim dla słowa przynajmniej: KLIK; przecinek przed jak: KLIK;

(…) czy warto jeździć w danej stajni . – Zbędna spacja przed kropką.


Coś na nos
W notce nie działają niektóre fotografie, nie ma też do nich źródeł. Zmieniła Ci się również czcionka. Post stricte informacyjny. Jakie ogłowie dla jakiego jeźdźca i jakie, aby najmniej zaszkodzić zwierzęciu. Jedno mnie tylko zastanawia:
Nieco lepszy (choć kto jak uważa) od kombinowanego. 
Nie brzmi to przekonująco, od razu wywołuje też konsternację – od czego zależy „lepszość”. Nie scharakteryzowałaś jej w żaden sposób. Przedstawiłaś każdy rodzaj ogłowia, ale po tym tekście i tak nie miałabym pojęcia, które wybrać. Tekst jest drętwy, nie opisujesz w nim swojego punktu widzenia z doświadczenia jeźdźca. Są to pojedyncze zdania kopiuj-wklej z innych blogów i portalów koniarzy. Niektóre słówka powycinałaś, w kilku zdaniach pozmieniałaś spójniki, ale generalnie zamysł taki sam, konstrukcja ta sama.

spełnia bardzo ważną role – rolę;
Zapobiega też otwieraniu pyska co sprawia – przecinek przed co;
Z tego względu, coraz częściej jest używany – przecinek zbędny.


Ruffian - pamięć  o niej nie zniknie
W tytule masz dywiz zamiast myślnika. Ale nie to jest najważniejsze. Wkleiłam, z własnej ciekawości, tekst tej notki w Google, aby przekonać się, że post upamiętniający Ruffian pisałaś sama. Oczywiście nie słowo w słowo, ale duża część była kopiowana. Istnieje nikłe prawdopodobieństwo, że Twój szyk i składnia byłyby identyczne jak te z Wikipedii czy innych stron, które wyświetlały mi się w wyszukiwarce. Ale jest one minimalne i absolutnie w nie nie uwierzę, mimo że nie wkleiłaś całości, po prostu niektóre zdania 1:1. Mogłabyś przedstawić źródło, z którego czerpałaś, inaczej wykorzystujesz (nawet w niewielkiej ilości, ale jednak) czyjąś pracę. Skopiowałaś nawet błąd z Wikipedii, stawiając przecinek w konstrukcji „mimo że”. Ale cieszę się, że opublikowałaś ten post, bo Ruffian była tego warta. Zastanawia mnie tylko, dlaczego to jedynie notka informacyjna? Dlaczego nie napisałaś nic od siebie, chociażby z jakiego powodu poruszyłaś ten temat? Ani daty się nie zgadzają (data publikacji z datą narodzin tudzież śmierci klaczy), ani rocznice wygranych też nie mają w tym wypadku znaczenia. Na pewno oglądałaś film, jednym zdaniem polecasz go swoim czytelnikom. Mnie jednak nadal brakuje w tym poście Ciebie. Bo sama notka, na dodatek nie do końca Twoja, sprawia wrażenie banalnej. Radzę również wklejać źródła wykorzystanych w postach zdjęć, które nie należą do Ciebie. Ciężko byłoby Ci sfotografować Ruffian czterdzieści lat temu.


Skok po marzenia
To recenzja filmu, obok której powinno być zdjęcie, ale aktualnie świeci się jedynie pusta ramka, bo strona hostingowa prawdopodobnie przestała uploadować Twoje obrazki. Sugeruję wrzucać je bezpośrednio z pulpitu lub zapisywać na własnym dysku Google. To najlepszy hosting. Przyczyna może być też inna, ale obstawiałabym tę. Jeśli się mylę – zignoruj moją uwagę.
Filmu nie widziałam, tym bardziej interesuje mnie Twoja recenzja. Jednak już na samym początku uprzedzasz, że zakochałaś się w tej produkcji, więc obawiam się, że Twoja praca może być pozbawiona obiektywizmu, który na pewno wymagany jest w zawodzie recenzenta. Nie ma co gdybać. Zabieram się za czytanie.
Na początku umieszczasz nagłówek, który składa się z podania tytułu, gatunku, reżysera, czasu trwania filmu, daty premiery i innych podstawowych informacji, następnie od nowego akapitu, znalazłam krótki opis zapisany kursywą. Cała koncepcja zaśmierdziała mi Filmwebem. Zaczynam zastanawiać się, jaki jest cel w prowadzeniu bloga, w którym większość treści do tej pory była jedynie kopiowana i wklejana. Skoro tak bardzo podobał Ci się ten film, zrobił na Tobie ogromne wrażenie i piszesz o nim w samych superlatywach, dlaczego tak trudno było sklecić po swojemu kilka zdań opisujących ogólnikowo fabułę? No i, jak można się domyśleć, żadnego źródła nie podałaś.

Oczywiście, można się domyśleć, że dziewczyna wygrywa zawody(…) Stajnia Dantego cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Wszystko kończy się "happy endem".
Czyli już nie muszę oglądać? To właśnie próbowałaś mi przekazać? Coś w rodzaju: ten film jest świetny tak bardzo, że streszczę go w trzech zdaniach i zepsuję wam zabawę. Jestem totalnie zawiedziona, bo nie lubię, jak mi ktoś spoileruje produkcje, którymi jestem zainteresowana. A raczej byłam. Tak… czas przeszły w tym przypadku jest adekwatny. Nie mam już ochoty więcej wypowiedzieć się na temat tego posta, sprawdzę w nim tylko błędy, chociaż niemożliwe jest bardziej spieprzyć recenzję.

Że trzeba dążyć do swoich marzeń i do szczęścia. – Nie dąży się do marzeń. Dąży się do ich spełnienia;

(…) że przez życie trzeba iść z takim optymizmem jaki miała Moondance – przecinek przed „jaki”;

Ważne jest, aby dążyć do celu, do swoim marzeń. – Swoich; powtórka z rozrywki. Nie dąży się do marzeń samych w sobie. W sensie można, ale raczej nie jest to coś, czego szuka się i co staje się celem. Celem jest poczucie spełnienia. Dodatkowo samo powtórzenie myśli w tak krótkiej notce jest zbędne – czytelnik dobrze pamiętał, o czym czytał kilka linijek wyżej.

Jej ojciec nie żyje, matka poznaje nowego faceta, a ona praktycznie nie ma koleżanek. Może cały film jest dość oklepany, można przewidzieć co się stanie i jak film się zakończy. Polecam go jednak z całego serca.
A jednak może być gorzej. Można przecież spoilerować dalej, dodatkowo zapominając o przecinku przed co. No i to polecanie wychodzi ostatecznie komicznie. Nikt nie będzie już zainteresowany filmem w takim stopniu, by pochłonąć go bez nutki sceptycyzmu. Z całej notki plusem są tylko zdjęcia. Te działające.


Jeździec w okularach
mają z tym nie małe problemy – niemałe;

Kto chciałby wydawać około 200 zł, co miesiąc – przecinek zbędny;

nie mówiąc już o graniu w siatkówkę, czy jeździe – przecinek zbędny;

w czasie galopu, skoków, czy kłusa ćwiczebnego – jak wyżej – w myśl tej samej zasady: KLIK;

Jazda konna w okularach niebezpieczna! – Zabrakło orzeczenia: jest;

Jeśli masz dużą wadę i czujesz przez to dyskomfort pogadaj o tym z rodzicami. – Brak przecinka przed pogadaj;

Bądź, co bądź dla wielu okularnikówbądź co bądź to konstrukcja bez przecinka. Dodałabym go raczej przed dla.

O! Ta notka jest dla mnie ważna. Dlatego, że noszę okulary i jeżdżę w nich konno od dwunastu lat. I dlatego też, że nie mogę z przyczyn zdrowotnych wymienić ich na soczewki. Nigdy nie spadły, chyba że na moim nosie, razem ze mną. Za to zgodzę się, że w czasie deszczu krople uprzykrzają jazdę. Nie ma na to sposobu, na szczęście nie ścigam się zawodowo i rekreacyjną jazdę w deszczu mogę zmienić na kopytkowanie pod strzechą ujeżdżalni.
Jest to pierwszy z postów, w którym wyczuwam Twój styl i nic nie jest po prostu wklejone. Natomiast forma przekonywania czytelnika do soczewek nie wypadła zbyt realistycznie. Do końca posta wyczekiwałam na jakąś wzmiankę z nazwą firmy zajmującej się sprzedażą soczewek. Zwróciłam również uwagę na fakt, że piszesz z przeświadczeniem, że czytają Twojego bloga głównie osoby niepełnoletnie. Ba, nawet dużo młodsze, niż można byłoby przypuszczać, bo zalecasz konsultację okulistyczną w towarzystwie rodziców. Hmm… to co ja właściwie robię na tym blogu?

Drobny ciałem, wielki duchem
Blog zaniedbałam - prawda. Koniec już z tym, obiecałam sobie, że ten blog przetrwa jednak dłużej niż inne moje 'produkcje'. I choć dawno mnie tu nie było, to wracam za zdwojoną siłą. Przygotujcie się na mocną dawkę wieści z końskiego świata, he.
Dywiz, cudzysłów, podkreślone powtórzenia, literówka oraz brakujący przecinek. Ale to nie to, o czym chciałam właściwie napisać.
Miała być zdwojona dawka. Cóż… W 2015 opublikowałaś niewiele notek. Zaledwie siedem, a przecież zaraz będziemy paradować w maskach potwora Frankensteina i wymuszać cukierki. Wynik jest kiepski, skoro w ubiegłym roku napisałaś sześć postów w trzy miesiące. Twoje notki nie są też jakieś wybitnie długie. Przeczytanie jednej zajmuje kilka minutek, wliczając w to czas poświęcony na poprawę ewentualnych potknięć językowych. Czuję, że z tą obietnicą porwałaś się z motyką na słońce.

Nie wiem, jaką przyjemność daje prowadzenie bloga, kiedy nie oferujemy swojego minimalnego wkładu w zredagowanie czyjegoś tekstu, aby przynajmniej udowodnić czytelnikom, że na owym blogu nam zależy. Puste obietnice z kategorii „wiem, że dawno mnie nie było, więc wracam” nie sprawią, że ludzie zaczną Ci wierzyć, skoro nadal wystarczy skopiować i wkleić jedno podejrzane zdanie w wyszukiwarkę, aby poznać nowe (stare) oblicze strony, na której tekst ówcześnie się znajdował. Ja natomiast miałam oceniać Twojego bloga. Dlatego postanowiłam nie wypowiadać się na temat kopiowanych notek, gdyż kompletnie mnie nie interesują czyjeś poglądy lub informacje przyklejone z Wikipedii. Pozwolę sobie pominąć wpis o kucach Falabella.
Dodatkowo, przez kombinowanie z minimalnym przekształceniem tekstu, naniosłaś na niego błędy, inne przepisałaś bezmyślnie:
Rasa ta powstała w pobliżu argentyńskiego Buenos Aires na ranczu Recreo de Rocha. Hodowany był – hodowana była (ta rasa);

Hodowany był przez Irlandczyka(…)Nabył kilka z nich – hodowany koń nabył kilka… koni? 

dodając po kolei krwi małych koni – dodając (kogo? co?) krew;

W latach 40. XX w. Julia Cesar Falabella założył – Julio.


Unbroken
Najkrótsza notka ze wszystkich, gdyż zawiera w sobie jedynie odnośnik do filmiku w serwisie YouTube. Uraczyłaś mnie również swoim komentarzem na trzy linijki. Bardzo emocjonalny, pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że czytam Ciebie. Niestety nie podałaś żadnych konkretów. Wiesz, to jak zarzucić wędkę, aby złowić rybę, ale bez zawieszonej przynęty. Zrobiłaś coś, by mnie zainteresować, ale było tego zbyt mało, bym zastanowiła się nad tym dłużej. Używasz słów takich jak: bezradność, nadzieja, smutek, szczęście, porażki. Czy wszystko tyczy się jazdy konnej? Bo filmik jest o jeździectwie, to wiem. Pozwoliłam go sobie obejrzeć. Aczkolwiek zaczynać coś skrobać na dany temat i nie kończyć to metoda znęcania się nad czytelnikami. Nie wiem, o co Ci chodziło. A jednak spodobał mi się ten wpis, mimo że miał trzy linijki tekstu wyjętego z kontekstu. Ale był Twój. Na tym blogu najwyraźniej i taką prostą formę trzeba docenić. 
Tak, polubiłam tego posta, bo napisałaś go sama od A do Z i przelałaś za jego pomocą pewne emocje, których do tej pory brakowało mi wśród informacji odnośnie jazdy. Podobny wylew zafascynowania spotkałam w notce o filmie, ale spoilery zabrały mi radość z rozkoszowania się Twoim stylem literackim. A tu? Znów jest go zbyt mało, by go poznać i wspomnieć o nim coś więcej. Kiedy ja łaskawie dowiem się, jak naprawdę piszesz?


Masaż T-Touch
Artykuł zaczerpnięty ze strony: KLIK.
Widzisz, mnie nie zabolało to, że napisałam to wprost, przyznając się do źródła. Może Ty też powinnaś, gdy następnym razem wrzucisz coś i znów wpadnie Ci do głowy pomysł ze zmianą spójnika na inny, by nikt nie domyślił się kradzieży? Co z tego, skoro szyk i wykorzystane zwroty pozostawiasz takie same… dodatkowo kombinacje z wklejaniem zepsuły Ci czcionkę. Tym razem przynajmniej korzystałaś z dobrodziejstwa poprawnego artykułu, nie znalazłam żadnych potknięć poza błędnymi dywizami i cudzysłowami.
Kiedy widzę na Twoim blogu post z informacją edukacyjną, wątpię już od pierwszego wejrzenia. Od razu po przeczytaniu tytułu notki. Reakcja statystycznego czytelnika chyba powinna być daleka od mojej, prawda?

Cele, cele, cele
"Sukces nigdy nie jest ostateczny. Porażka nigdy nie jest totalna. Liczy się tylko odwaga." – zły cudzysłów i niepotrzebnie postawiona w nim kropka.

Tekst w całości wyśrodkowałaś. Nie wygląda to estetycznie, nadal proponuję Ci wyjustowanie wszystkich notek. Na zdjęciu – kobieta w jasnych spodniach. Wciąż pamiętam o Twojej uwadze, że nie są one dobrym pomysłem w czasie jazdy. To pewnie kwestia tego, czy ktoś robi jeźdźcom zdjęcia, czy też nie.

żeby zobaczyć co pozostało z moich wcześniejszych umiejętności – przecinek przed co;

obiecuję, że mu to wynagrodzę, choć obiecałam sobie, że będę – powtórzenie;

Jest to jedyna stajnia w moim mieście, ale moja noga tam już nie postanie. Dlaczego?  Już totalnie pomińmy punkt, że płacę 30 zł za "lekcję", a "instruktor" nawet nie pojawi się na "ujeżdżalni" – złe cudzysłowy i powtórzenie;

Niczego nie nazwę dosłownie, bo to co się tam dzieje jest śmiechu warte. – Pogrubiona część jest wtrąceniem, które należy z dwóch stron oddzielić przecinkami;

mogę robić co mi się żywnie podoba – przecinek przed co;

że mi się to nie pasuje?Się zbędne;

żebym sama mogła zobaczyć co robię źle – przecinek przed co;

Z tego co wyczytałam w internecie nie powinno być tak źle – przecinek przed nie powinno. Internet zapisałabym wielką literą;

Ale kto jak nie ja? – Postaw przecinek przed jak.

Napisałaś, że niczego nie nazwiesz dosłownie, ale wylałaś wszystko. To nie jest złe, po prostu niekonsekwentne. Oczywiście doceniam, bo wolę, kiedy opisujesz swoje prywatne przeżycia, niż wklejasz gotowe artykuły. W tym tekście jest sens. Jest element Twojej prywatności, która może zainteresować czytelnika i zatrzymać go na dłużej. Podoba mi się, że w poście używałaś bogatego słownictwa, mimo iż nie wszystko było w stu procentach poprawne. Ale za to prezentowało się leciutko. Dopiero co zaczęłam, a notka już się skończyła, choć do krótkich, o dziwo, nie należała. Gify ubarwiają mi czas spędzony na Twoim blogu. Ten z mrugnięciem wybitnie zapadł mi w pamięć. Jestem na tak.


TOTILAS
Dlaczego wielkimi literami?
Odsyłasz do filmiku o znanym rumaku ujeżdżeniowym. Mierzi mnie, że posty publikujesz raz na kilka miesięcy i są one bardzo krótkie i bardzo rzeczowe.

Sympatię zdobył nie tylko dzięki zdobytym medalom i tytułom ale także dzięki wielkiemu sercu – zawsze poprzedzamy słowo ale przecinkiem.


Pegaz 2015
nie mogłam doczekać się aż przyjdzie ten czas – dwa orzeczenia w jednym zdaniu są dowodem na to, iż jest to zdanie złożone. Postaw przecinek przed aż;

Były to typowe zabawy i gry dla dzieci, nie dla mnie. Pod tym względem było słabo. Czas pomiędzy treningami był... nie mogę powiedzieć, że nie był zorganizowany(…) – powtórzenia;

Dzięki swoim umiejętnością – umiejętnościom;

Jedzenie było przepyszne! Pokoje schludne, małe, ale wystarczające. Spałam nad stajnią, więc było trochę głośno. I zimno. Był to okres wakacji, kiedy non stop padało. Chodziłam w trzech bluzach na raz i było mi za mało. – Powtórzenia + naraz (w tym znaczeniu pisane łącznie).

Twój styl pisania od samego początku po ostatnie posty, w notkach o Twoich przeżyciach, jest bardzo otwarty. Mimo wszystko blog pełni funkcję pamiętnika, a nie rozmowy na czacie. Staraj się unikać powtórzeń, szczególnie, jeśli w grę wchodzą słowa mieć i być. Jeżeli coś Ci się nie podoba, masz kłopot lub wydarzyło się w Twoim życiu coś pozytywnego – od razu dzielisz się tym z czytelnikami. To dobrze, ale spróbuj postawić sobie teraz poprzeczkę troszkę wyżej i opisywać swoje emocje w sposób bardziej przemyślany. Nie powtarzaj się. Jeżeli w jednym zdaniu zaznaczasz, że coś ci się nie spodobało, nie musisz drugi raz o dokładnie tym samym wspominać linijkę niżej, w dokładnie taki sam sposób, tymi samymi słowami. Spraw, by Twój styl nie był taki prosty. Banalny. Niech dojrzewa i kwitnie, rozwija się dzięki synonimom i coraz mniejszej ilości słów potocznych. Podejrzewam, że ten blog jest ogólnie o Twoim zamiłowaniu do jazdy, a nie zawiera tylko stricte informacyjnych postów, bardzo miło byłoby więc czytać więcej notek rozluźniających, na których mogłabyś ćwiczyć sztukę poprawnego pisania. Dłuższych. Na przykład recenzja ostatnio przeczytanej książki lub obejrzanego filmu niech nie będzie wpisem, w którym połowę tekstu wkleisz z Filmwebu, a w drugiej części opiszesz zakończenie. Pamiętaj, że ten zabieg jest absolutnie niedopuszczalny. Bardzo mało odczuć Twoich jest na Twoim własnym blogu, ba. Tyle, co kot napłakał. Ludzie lubią doradzać, rozpoczynać konwersację na poruszony temat. Gdy takiego nie ma, post staje się szarą rutyną, ale u Ciebie nawet takie pojęcie nie może wystąpić, bo notki pojawiają się zbyt rzadko. Dlatego świetnie, że napisałaś taki post jak ten. Tylko zastanawiam się, czy fair oceniać kogoś na plus, bo raz się postarał? Ostatni wpis przede mną. Po nim wszystko się wyjaśni.


XIV Wielka Gala Jeździecka – Fotorelacja
Najczęściej, przeglądając różnorakie fotorelacje w sieci, spotykam się z tym, że całą galerę zwykle rozpoczyna konkretny nagłówek opisujący wydarzenie. Obok samych zdjęć wiszą na portalach również dopiski – przynajmniej takie, które opisują dane zdjęcie w sposób okrojony, ale zawsze jakiś. A twórca takiej fotorelacji podaje szczątkowe informacje o postaciach znajdujących się na fotkach. Jeżeli są to konie – co szkodzi Ci podać nazwę, rasę, nazwisko jeźdźca? Jeżeli jest to Gala Jeździecka, opisz uczestników. Opisz, na czym ta gala polegała. Nigdy nie brałam udziału w takim wydarzeniu. Słowo fotorelacja nie zwalnia z obowiązku zrobienia dopracowanej notki dla stęsknionych, po długiej ciszy, czytelników. Na zdjęciach widać skoki przez przeszkody. Co to za przeszkody, jakie było jury i, w końcu, jaki był werdykt? Miała być fotorelacja, a mamy tylko foty. Relacja odwróciła się na pięcie i odeszła zasmucona, bo autorce nie przyszło do głowy, by ją dopieścić. 
Wszystko już wiem i nie mam nic więcej do napisania odnośnie tego bloga. W notkach brakuje przecinków, składnia jest średnia, styl prosty – a to tylko ćwierć biedy. 
Autorko, chyba jesteś leniuszkiem. Wklejasz czyjeś artykuły, zamiast otworzyć nowy dokument tekstowy i naskrobać coś sama. Aby się specjalnie nie przemęczać, wrzucasz zdjęcia, które jako jedyne umilają pobyt w Twoim zakątku. Nie jest to jednak Instagram. Gdy zabierasz się w końcu, po miesiącach ciszy, za opublikowanie swojej autorskiej notki, jest ona napisana w sposób prosty i wybrakowany. Tylko ogólniki zasłużyły sobie na wystukanie ich na klawiaturze, a konkrety cierpią na chorobę XXI wieku, znaną wszystkim jako kopiuj-wklej. Lubisz czytać? Polecę Ci więc świetną publikację: KLIK.
I nie ma, że boli!

W całym ambarasie biorą udział jeszcze postacie drugoplanowe: Okantdupypotłuc Logistyka i Palcemnawodziepisana Estetyka. Przeklęte archiwum i brak opcji starszy/nowszy post, zmienna czcionka, brak akapitów, niewyjustowany tekst i, o dziwo, mocno bijący w oczy szablon to ich cechy szczególne. Przekonałam się o tym dopiero, gdy na blogu spędziłam dość dużo czasu. Te kolory nie sprzyjają. Jazda konna jest tematem, który powinien relaksować. Nie czuję się zrelaksowana. I to jest największy wyznacznik tego, że ilość wyświetleń pozostawia wiele do życzenia. Nie poświęcasz swojemu blogowi zbyt dużo czasu i uwagi, prawda? Jemu i swoim czytelnikom, częstując wszystkich wątpliwą liczbą notek o równie wątpliwej długości. To nie jest matematyka. Tutaj dwa minusy nie stają się plusem.
Przepraszam najmocniej, ale nie jestem w stanie wystawić wyższej noty, nie pozwala mi na to sumienie. Nie ukrywam, że ostateczny wpływ na niską ocenę miało Twoje udawanie, że prawa autorskie nie istnieją, co jest dla mnie wybitnie obrzydliwym zabiegiem. 
No i spoilery. One również dolały oliwy do ognia.
Ostatnio oceniałam trójkowego bloga i miał w sobie dużo więcej potencjału. Co nie znaczy, że nie życzę Ci powodzenia. Wręcz przeciwnie – trzymam kciuki, by dopadła Cię wena twórcza na poprawienie wszystkich baboli i pododawanie źródeł. I, przede wszystkim, na dalszą, nieco częstszą publikację.

PIERWSZE WRAŻENIE I SZATA GRAFICZNA: 5/10
TREŚĆ: 18/40
POPRAWNOŚĆ: 10/20
DODATKI: 2/5
PUNTY DODATKOWE: 0/5

RAZEM: 35/80
OCENA: SŁABY (43%)
Szczegóły mojego systemu oceniania znajdziesz tu: KLIK
+ procentowy  przelicznik WS tu: KLIK



* gify jak zwykle z giphy.com
* Dziękuję Shun i Forfeit za poprawki :)

* kod na szeroką listę: http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/   Podziękowania dla Śniącej.

8 komentarzy:

  1. Tak sobie przejrzałam, trafiłam na fragment o białych spodniach - blondyna ma strój zawodnika, na zawodach są wymagane białe bryczesy, koszula startowa oraz frak. W stajni bieganie w białych ciuchach to zabójstwo dla ciuchów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałam zawału. Czy ten post o ogłowiach, naprawdę mówi, żeby dobierać ogłowie pod SWOJE potrzeby, a nie potrzeby konia? Biedne te konie, gdzie autorka blogaska jeździ.

      Usuń
    2. No tak. Tylko to tak śmiesznie wygląda, jak czytasz, że białe spodnie - nie wolno, a na nagłówku takie właśnie błyszczą się jak psu jajca.

      UWAGA, robaczki. Popsuła mi się czcionka w niektórych momentach. Chyba nie zrobi wam krzywdy, spróbuję ją okiełznać, ale zwykle w moim przypadku kończy się to porażką. Tak tylko uprzedzam.

      Usuń
    3. Jak to, Nearyh? Ty nigdy nie nosisz ogłowia?

      Usuń
    4. Deg, nie wyciągaj spraw prywatnych publicznie.

      Usuń
    5. Chyba ogarnęłam tę czcionkę. Uff.

      Usuń
  2. Spodobał mi się ten blog, będę tu wracać i czytać więcej :)

    OdpowiedzUsuń