[98] ocena bloga: straznicysekretow.blogspot.com

Adres bloga: Straznicy sekretow
Autor: Princess Kopcia
Tematyka: ff Harry Potter
Oceniający: Ayame


PIERWSZE WRAŻENIE
Zacznę od adresu – Strażnicy Sekretów. Brzmi zachęcająco. Kim są Strażnicy i czyich sekretów mają pilnować? Co to będą za tajemnice i jak to wpłynie na bieg wydarzeń?
Jednak moją uwagę przykuwa inna kwestia. Skoro adres to właśnie Strażnicy Sekretów, to dlaczego na belce widzimy Strażnicy lepszego jutra.? Po pierwsze – po tytule kropki nie stawiamy, a po drugie i ważniejsze – bądź konsekwentna. Bohaterowie są w końcu strażnikami sekretów czy lepszego jutra? Wyraźnie nie jest to podtytuł, prędzej drugi tytuł, co według mnie nie wchodzi w grę. Proponuję więc, żebyś zdecydowała się na jeden z dwóch, a na belce ustawiła jakiś cytat adekwatny do pisanej historii. Sądzę, że takie rozwiązanie wyglądałoby dużo bardziej estetycznie i zachęcająco.
Przechodząc do wyglądu bloga, szata graficzna utrzymana jest w ciemnej kolorystyce zdecydowanie miłej dla oka, które musi przez dłuższy czas skoncentrować się na tekście. Jednakże motyw szablonu jest dość oklepany – ładne dziewczę, uroczy chłopiec, idol nastolatek – Jorge Blanco z serialu Violetta – i zegary. Zegary! Czy one są na każdym szablonie? Nic nowego, nic zaskakującego. A połączenie nieznanej lub mało znanej dziewczyny z kimś sławnym nasuwa mi myśl o romansach z rodzaju „gwiazdy i fani”, na pewno nie o opowiadaniu fantasy, że o potterowskim fan fiction nie wspomnę. Wybierając szatę graficzną dla swojej strony, powinnaś wziąć pod uwagę nie tylko jego kolorystykę, ale również dopasowanie do treści pisanej przez ciebie historii. Tutaj ci nie wyszło.
A co się dzieje w kolumnach? Wszystko, całkowity chaos, bałagan. Skoro jest menu, w którym umieściłaś m.in. przekierowanie do strony głównej, bohaterów, zakładkę o sobie, spis treści, podstronę z linkami i miejsce na spam, to dlaczego w kolumnach pojawiają się ponownie te same elementy? Wraz z „followersami”… umieszczonymi dwukrotnie, mimo że nikogo tam nie ma. Dużo lepszym pomysłem byłoby ograniczenie się do schludnego, okrojonego menu i jednej ramki z obserwatorami. W języku polskim, jeśli w nim właśnie utrzymujesz całą stronę. 

TREŚĆ
00. Prolog
Jeden gest może zmienić przyszłość. Na lepszą, lub gorszą, to już zależy od niego.
Od kogo/czego? Gestu? Świata? Człowieka?

Tak, zmienię świat. I to na lepsze. Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, myślałam, że cały świat jest usłany różami. Nie myliłam się, bo tak jest.
Jednak pamiętajmy, że róże wcale nie są takie wspaniałe, gdyż posiadają kolce.
Najpierw piszesz o tym, że chcesz zmienić świat. W tym samym akapicie wspominasz dzieciństwo, w czasie którego sądziłaś, że świat jest usłany różami i dochodzisz do wniosku, że nie było to myślenie błędne. Opinię tę rozwijasz w kolejnym akapicie. Nie sądzisz, że lepiej byłoby ten następny akapit rozpocząć wspomnieniem myśli małej dziewczynki i wtedy rozwinąć to w tej samej części tekstu?

Jednak ból wynagradza cel.
Czy to nie cel, a właściwie jego osiągnięcie, wynagradza ból?

Patrzy się na mnie z wyczekującym spojrzeniem.
Wpychanie wszędzie „się” nie jest dobrym nawykiem, bo sprawia, że zdanie brzmi po prostu fatalnie – to raz. Dwa – skoro patrzy, to chyba oczywiste, że spojrzeniem, a nie… dotknięciem, powiedzmy.
Mogłabyś napisać, że spojrzał wyczekująco, zamiast nadmiernie komplikować prostą obserwację.

Prolog jest bardzo krótki, wypadałoby bardziej go rozwinąć – doszlifować refleksje bohaterki, dodać przynajmniej drobne opisy otoczenia, w którym znajdowała się w chwili kreowania tych myśli. Napisać o jej odczuciach, spostrzeżeniach, ponaglającym ją chłopcu, o tym, co dzieje się wokół niej. Miałaś duże pole do popisu, a ostatecznie wyszło raczej ubogo. Przekazałaś tylko to, co koniecznie chciałaś i absolutnie nic ponad to. W dodatku bez ubrania tego w ciekawsze słowa. Próbowałaś zachęcić do dalszego czytania, a wyszło płasko, bezbarwnie, zbyt powierzchownie, bym rzeczywiście odczuła zaciekawienie zawartością fiolki i ostateczną decyzją dziewczyny.

01. Nowy rozdział w życiu
Skoro w tytule mamy numerację, to po jakie licho pod nim znowu wstawiasz „Rozdział 1”? Raz w zupełności wystarczy.


Tylko nieliczni, nawet w taką pogodę, byli zadowoleni i potrafili odnaleźć trochę koloru.
W czym potrafili odnaleźć trochę tego koloru? I jakiego, skoro już o jednym mowa?

Miała 11 lat i nazywała się Avalun. Dominika Avalun. Imię jej było Polskie, gdyż jej matka kochała ten kraj całym sercem. Jego historię, kulturę... Miała niemal na jego punkcie fioła!
Leżała w dość... nietypowej pozycji.
Kto? Dominika czy jej matka?
Co więcej, zauważyłam, że zamiast wcięć akapitowych wstawiasz spacje. O tym napiszę później. A tymczasem – liczby w tekście zapisujemy słownie (jedenaście, czternaście, trzydzieści).

Niski wzrost i bardzo niska waga, która wzięła się z nie wiadomo czego, bowiem panna Dominika Avalun potrafiła zjeść cały sernik, dwa słoiki masła orzechowego i nie przytyć nawet grama! To się nazywa metabolizm
Skoro informację podsumowujesz stwierdzeniem, że to metabolizm, to dlaczego wcześniej piszesz, że jej niska waga „wzięła się z nie wiadomo czego”?
A teraz wyjdzie ze mnie studentka uczelni medycznej – metabolizm ma każdy. U jednych jest on szybszy, u innych nieco wolniejszy, ale występuje u wszystkich i sam fakt jego posiadania w żaden sposób nie wyjaśnia tego, że nasza bohaterka obżera się produktami bogatymi w cukry proste i w znaczący sposób nie przybiera na wadze.
Wspomnę przy okazji, że zapomniałaś zakończyć zdanie – ani nie ma kropki, ani wykrzyknika… Tak sobie wisi w eterze, czekając, aż się nim zajmiesz i wreszcie zakończysz.

Ambitna, lecz kierowała się wartościami.
Tu z kolei sugerujesz, że mimo ambicji, kierowała się wartościami… Jakimi wartościami? I przede wszystkim – skoro podkreślasz odstępstwo od normy, wstawiając „lecz”, to czy wiesz, że sugerujesz przez to, jakoby ludzie ambitni się nimi nie kierowali?
Uważaj na formę słów, której używasz, bo ona również przekazuje myśl. Tutaj mogłaś po prostu pominąć to nietrafione „lecz” i dopełnić informacją, które wartości masz na myśli.


Przewodnicząca szkoły i klasy, wzór do naśladowania i takie inne rzeczy, które nie były dla niej ważne. To były tylko nieistotne fakty, które w żaden sposób nie zmieniały jej charakteru i poglądu na sprawy.
Serio? Nieistotne fakty? Ot, tytuły i zaszczyty, które gdzieś tam się napatoczyły. Trochę zawadzają, ale och, da się znieść, więc czemu nie. Wzór do naśladowania? No tak, kogo to obchodzi…
Opisujesz postać w samych superlatywach, z góry wykładając czytelnikowi cechy, które jej nadajesz, nie popierając tego żadnymi faktami lub wydarzeniami z życia postaci.
Chodzący ideał – bardzo irytujący, jeśli mam być szczera – a takowe przecież nie istnieją. Zobaczymy więc, co z tego wyniknie.

Znajdowała się tam już cała rodzinka: jej siostra Weronika, mały braciszek Toby. Imię brata wybrał tata, gdy matka malca chciała dać mu imię Krzyś. Było to imię nie do wypowiedzenia i udawało się to tylko jej, więc nie miała wyboru i musiała przystać na Tobym.
Powtórzenia.
Czytam i załamuję ręce. Weronika, Dominika… i Toby. Skoro już wykorzystujesz polskie imiona, to tego się trzymaj! Mieszasz, a argumentacja jest po prostu nie do przyjęcia – bo kto ma problem z powiedzeniem „Krzyś”? A nawet jeśli jakimś cudem ktoś sobie z tym nie radzi, to czy na Krzysztofie kończą się imiona męskie w języku polskim?
Matka mogła dać mu jakoś na imię, nie samo imię.

Powtarzał, że nigdy nie powinna rezygnować z marzeń i dążyć do spełnienia ich.
Logika zdania zawiodła. Wynika z niego, że nasza postać nigdy nie powinna dążyć do spełniania marzeń. A co ciekawsze, mogłaś to pominąć, bo skoro nie ma rezygnować, to oczywiste jest, że powinna starać się je zrealizować, prawda?
Jeśli jednak chcesz zachować obie części zdania, wystarczy wymienić „i” na „a” poprzedzone przecinkiem lub jedynie zastąpić nim błędnie zastosowany spójnik.

Mówił też, że zawsze należy robić to, co podpowiada serce, nawet jeśli mózg uważa, że chrzani głupoty. Za to go kochała. Wierzy w nią i jej ufa. Czasami popełnia błędy, lecz potrafi się do nich przyznać. Twierdzi, że każdy ma prawo do popełniania głupot.
To miłe, że jej własny mózg ma do niej takie zaufanie i potrafi przyznać się do błędów.
W tej części pomieszałaś nie tylko mózg z ojcem bohaterki, ale również czasy. Mówił, kochała, wierzy, ufa, twierdzi.

-Mam wszytko, mamo. Naprawdę, niczego nie zapomniałam. Możemy już jechać?
-Tak, już jedziemy ­- powiedziała spokojnie głowa rodziny.
Archetypową głową rodziny jest ojciec. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy matka tę głowę rodziny zastępuje, mamy do czynienia z rodziną niepełną. Dominice odpowiedziała matka, a jak wynika z kontekstu, nie jest to przykład matki samotnie wychowującej.
Jeśli ten błąd wynika z próby znalezienia synonimu, by uniknąć powtórzenia, wystarczyło zerknąć do słownika wyrazów bliskoznacznych.

One wyszły z klatki merdając ogonami i usiadły naprzeciwko niej.
Mam dwa psy. Trzymam je w klatce, kiedy zostają same w domu i naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić, jak miałyby wyglądać w takowej dwa bernardyny… Czy miałaś na myśli kojec? Coś w rodzaju wydzielonej części ogródka? Bo jeśli tak, to zdanie na to nie wskazuje, a jego forma pozostawia wiele do życzenia – „One wyszły (…) i usiadły naprzeciwko niej”. Psy/zwierzaki wyszły. Usiadły naprzeciwko dziewczyny. Unikaj powielania form: ona, on, one, oni, jego, jej, jemu etc. w tym samym zdaniu lub w zdaniach sąsiadujących.

Po chwili jednak zaczęła je tarmosić, drapać i żartować z nimi jak to miała w zwyczaju.
Jak się żartuje z psami? Myślę, że wolałyby zjeść sucharka, niż go usłyszeć…

Weszła do pociągu i od razu ogarnęła ją euforia.
Euforia to bardzo intensywne uczucie, a ty go nadużywasz. Odczuła euforię, bo weszła do pociągu? Równie dobrze mogłaby wpaść w furię, widząc na talerzu nielubianą brukselkę. Zastanów się – czy jeśli coś cię cieszy lub sprawia ci przyjemność, to od razu odczuwasz euforię?

Zadowolona usadowiła się w przedziale i sięgnęła po książkę. Po chwili nie istniało nic, tylko książka i historia jej bohaterów
 Właśnie czytała epilog, gdy ktoś otworzył jej przedział.
Dopiero usiadła i zaczęła czytać, a już jest w epilogu? Jeśli chcesz się tego trzymać, mogłabyś zaznaczyć, że kontynuowała książkę, którą już wcześniej czytała.
Otwiera się drzwi przedziału, nie sam przedział.
I znowu zjadłaś zakończenie zdania. Za „bohaterów”.

Eva Lim była bardzo wysoką blondynką o jasnych i miłych oczach koloru siwego.
Oczy nie są siwe – są szare. Siwe mogą być włosy.

Powoli opuściła ręce i położyła ją na swojej rudej czuprynie.
Najpierw nałożyła Tiarę, a dopiero później opuściła ręce. W odwrotnej kolejności nie jest to możliwe.

Nie uważasz, że wprowadziłaś za dużo postaci jednocześnie? Mamy Dominikę, Weronikę, ich młodszego braciszka – Toby’ego, matkę Monicę, bezimiennego ojca, Evę, Bethany, Isabelle, Meredith. Gdzieś po drodze przewija się jeszcze kilku chłopców, Neville w Hogwarcie… a to wszystko zlewa się w jedną, najczęściej blondwłosą całość. Może lepiej by to wyszło, gdybyś postaci wprowadzała powoli i na nieco dłużej, aby czytelnik mógł je poznać? Żebyś ty sama mogła je poznać. W mgnieniu oka przewija nam się ich cały tabun, a różnią się chyba tylko imieniem i płcią.
Pomyśl, nadaj im charakter. Zwróć uwagę na ludzi, którzy cię otaczają – jedni mają charakterystyczne nawyki, inni ulubione powiedzonka, wstawki, sposoby wyrażania się. Każdy ma też swój styl. Możesz wzorować się na osobach, które dobrze znasz i są ci bliskie, co powinno ułatwić pisanie.
Nasza idealna, piękna, inteligentna, zdolna, ambitna, pomocna, wspaniałomyślna, kochająca, a przy tym skromna Dominika wsiadła do przedziału i przeczytała całą książkę (mimo że pociąg jeszcze nawet nie ruszył), czekając na zbawienie w postaci nowych znajomych. I bam! Mamy uroczą grupkę dziewcząt, które „przyjaźnią się” z ciemnowłosą Isabelle, choć wszystko wskazuje na to, że dopiero ją poznały. Bo przecież Meredith, Bethany i Eva są na drugim roku, a Dominika i Isabelle na pierwszym, zgadza się?
Jak wspomniałam – mieszasz czasy, przeskakując z teraźniejszego do przeszłego. To samo zdarza ci się robić z narracją, gdy przechodzi z trzecioosobowej do pierwszoosobowej i nagle znów wracasz do początkowej wersji.
Wprowadzaną postać określasz, jakbyś pisała policyjny rysopis. Podajesz cechy charakteru, a czytelnik ma ci uwierzyć na słowo, że tak właśnie jest. Nie popierasz tego w żaden sposób, nie pozwalasz na wyciągnięcie własnych wniosków.
Jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób rozwiniesz dotychczasowe wątki. Z niecierpliwością zabieram się więc za kolejne rozdziały, licząc na znalezienie odpowiedzi.

02. Furia bliźniaczek, czyli o tym, że nie ocenia się po pozorach
Usiadła obok Mer i na przeciwko jakiegoś chłopaka, który również się do niej ciepło uśmiechnął. Był przystojny.
Skoro Dominika była przydzielana pierwsza, a on już siedział przy stole, zajmując miejsce obok tych przeznaczonych dla pierwszaków, to wnioskuję, że mógł mieć dwanaście lat. O dwunastoletnich chłopcach nie mówi się chyba, że są przystojni? A może po prostu jestem już za stara…

Ava klaskała bez opamiętania.
Dominika Avalun, tak? Rozumiem, że skrócenie nazwiska brzmi w tym przypadku lepiej, niż gdybyś to samo zrobiła z imieniem, a przy okazji stanowi ułatwienie dla osób anglojęzycznych, ale czy to zdrobnienie nie powinno wyjść od jednego z bohaterów? W momencie, gdy narzuca to narrator, nie jest to czymś naturalnym i z pewnością nie robi dobrego wrażenia. A wystarczyłoby wspomnieć coś przy okazji poznania dziewczyn w przedziale pociągu do Hogwartu.

Po chwili jednak melodia się urwała, a tamte chwile, które Dominika spędziła z ojcem gdzieś się ulotniły, razem z nutami, które jeszcze przed chwilą zdobiły dormitorium (…)
Jeśli ktoś śpiewa, to widzisz nuty unoszące się w powietrzu? Coś takiego może występować w kreskówce, ale w innych miejscach raczej się z tym nie spotkamy.

Zaoferowała się, że przez pewien czas będzie pomagać im odnajdywać poszczególne sale i pokaże im miejsca które warto znać, takie jak kuchnia czy pokoje wspólne innych domów.
Przecinek przed „które”.
Kuchnia i pokoje wspólne innych domów nie były ogólnodostępne dla wszystkich uczniów. O ile chęć wskazania pokoi wspólnych może faktycznie wynikać z tego, że nasza grupka jest wielodomowa, o tyle lokalizację kuchni znali bardzo nieliczni w czasach Harry’ego. Nie sądzę, by po wojnie stało się to informacją powszechną.

Zachwycała się tym widokiem jeszcze dwie minuty (…)
Z zegarkiem w dłoni? Czy jeśli przyglądasz się rano pogodzie za oknem lub czemukolwiek, co się tam akurat znajduje, to jesteś w pełni świadoma, ile czasu to zajmuje?

Gdy razem z Mer i Bellą jadły śniadanie, profesor Nevile rozdał im plany lekcji.
Po pierwsze – Neville. Po drugie – dla jedenastolatek jest to raczej profesor Longbottom. Po trzecie – po wojnie objął stanowisko Pomony Sprout jako nauczycielki zielarstwa. Nie ma nic o jego opiece nad którymkolwiek z domów Hogwartu, ale jeśli do tego by doszło, najprawdopodobniej zająłby się Gryffindorem, a nie Ravenclawem.

Nauczyciel zaklęć, Pan poprosił ochotnika by zaprezentował zaklęcie lewitacji.
Pan? Jak Piotruś Pan? Chyba nie rozumiem tego żartu.

Współczuję osobie odpowiedzialnej za sprzątanie naszego peronu (…)
Chłopcy specjalnie narobili bałaganu w klasie podczas lekcji zaklęć. Skąd wziął się tam peron?

Nie licząc tych okropnych bliźniaczek, Iana, Mika, Leona i Lucasa i was nikogo tu nie znam.
Po dwóch dniach to chyba jednak nie jest taki zły wynik, jak można przypuszczać po wypowiedzi naszej bohaterki? Przecież nie pozna od razu wszystkich mieszkańców zamku, a obecna grupka może spokojnie uchodzić za liczną.
Czy sytuacja naprawdę wymaga dokładnego wyliczenia wszystkich poznanych osób? Nikt przecież nie pytał, kogo dokładnie już zna, a takie bezpodstawne produkowanie się na pewno nie wygląda naturalnie. Czy tak właśnie robisz w rzeczywistości, czy raczej znajdujesz jakiś punkt wspólny grupy osób/rzeczy, by skrócić listę?

Chodzi o inicjacje. Jeśli chcesz się z nami przyjaźnić, musimy ci zaufać. Będziemy zadawać pytania, ty będziesz odpowiadać. Jeśli uznamy, że się nadajesz, powiesz nam swój sekret. Potem poddana będziesz próbie. Jeśli ją przejdziesz, oficjalnie zostaniesz naszą przyjaciółką i to ty poznasz nasze sekrety - wytłumaczyła Eva podekscytowana.
Inicjację. Chyba że jest ich kilka?
Ach, więc o to chodzi ze strażnikami sekretów! No dobra, a gdzie strażnicy lepszego jutra?

Jedna zagadka rozwiązana, ale wciąż mam wątpliwości w pewnej kwestii – skąd u Dominiki takie wahania nastroju? W jednej chwili ogarnia ją euforia, w drugiej melancholia. Innym razem wspomina miłą chwilę, gdy wraz z rodzicami wybierała odpowiednią sowę i dostrzegła czarnopiórą Noc, a w drugiej zirytowana spogląda na zegarek. Nadal nie rozwiązało się również, jakim cudem Isabelle jest już po inicjacji i przyjaźni się z pozostałymi dziewczynami, choć jest na pierwszym roku wraz z Avalun, a reszta – na drugim.
03. Czas, ból i cierpienie
Moment. Chwilę temu zakończyliśmy drugi rozdział na rozpoczęciu inicjacji, w trzecim wstawiasz fragment z ostateczną decyzją Dominiki, a w kolejnym akapicie mamy opis poranka. Czy coś tu się zgubiło? Gdzie ta inicjacja, gdzie sekrety?

Pani Fleur natychmiast powiedziała im, co mają robić. Chłopcy mierzyli jej tętno, zaś Dominika miała podać lekarstwa.
Żadna pielęgniarka nie zda się na dziecko ani w przypadku wykonywania pomiaru, ani tym bardziej podawaniu lekarstw! I skąd właściwie jedenastoletni chłopcy mieliby wiedzieć, jak ten pomiar wykonać? Możesz mi wierzyć – połowa osób dorosłych nie ma o tym pojęcia. Zanim by im to wyjaśniła, dawno zrobiłaby to sama.

Stanu życia Mer nic nie zagrażał, dlatego uczniowie mogli się nią spokojnie zająć.
Literówka – zagrażało.
Nie, nie mogli.
W tym rozdziale błędów jest mniej i mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. Powoli rozkręcasz akcję i chyba za bardzo na tym właśnie się skupiłaś – nie ma zbyt wielu opisów, co czują główni bohaterowie. W końcu niosą swoją zakrwawioną koleżankę do skrzydła szpitalnego! A jedyne, co czują, to irytacja wywołana natrętnymi pytaniami dochodzącymi z korytarzowych obrazów.
Ponadto zgubiłaś wątek inicjacji – w jednej chwili była, w drugiej już jej nie było – i wprowadziłaś kompletny absurd, kiedy to jedenastolatkowie stali się wzorowymi pielęgniarkami.

04. Poczucie winny jest dobre, ale nie przesadzajmy!
I oto właśnie mamy błąd w tytule rozdziału.

Obudził ją blask słońca, który wydobywał się tuż zza okna.
Nie mogę sobie tego wyobrazić. Blask słońca wydobywa się z tejże właśnie gwiazdy, nie zza okna. Światło słoneczne może przedostać się przez szyby odsłoniętego okna.

Ostre światło podrażniło niebieskie oczy i przez to rudowłosa się obudziła .
Są ludzie, którzy śpią z otwartymi oczami, ale nic o tym nie wspominasz w przypadku Dominiki, więc jej oczy były zamknięte, a co za tym idzie – światło nie mogło ich podrażnić.
Nie stawiamy spacji przed znakami przestankowymi.

Cały czas spędzała w skrzydle szpitalnym, przestała być prymusem, trochę schudła i zbladła, a jej włosy wyglądały jak siano. Była zaniedbana, nie miała apetytu i chęci do życia. Jedyną rzecz, którą wykonywała z radością to pomoc pielęgniarce. (…) Karała się w sposób nieoczywisty; nie okaleczała się, tylko zaniedbywała i głodziła. Jej ubrania były wygniecione, włosy nieułożone. Wyglądała jak śmierć.
Uczennica schudła, zbladła, wygląda na zaniedbaną, skrajnie zestresowaną, a pielęgniarka niczego nie zauważyła, mimo że ta dzień w dzień odwiedzała skrzydło szpitalne i wyręczała ją w obowiązkach?
Plus za to, że bohaterka w końcu ma jakieś uczucia oraz nie jest tak wyidealizowana. I wracamy do strażników, tak?

05. Życia nie da się oszukać, ono zawsze znajdzie sposób.
-UWOLNIJ MOC! UWOLNIJ DUCHA! - ktoś krzyknął, lecz Dominika nie potrafiła zlokalizować.
Kogo/czego nie potrafiła zlokalizować? Źródła głosu? Może po prostu wystarczyłoby napisać, że nie potrafiła go zlokalizować?

Podsumowanie
Pomysł z pewnością należy do jednych z ciekawszych, choć nasuwa się tu podobieństwo do sytuacji z kilku innych książek. Nie jestem całkiem pewna, jaki był faktycznie pomysł na fabułę, bo kolejne wydarzenia przekazujesz bardzo chaotycznie. Raz jesteśmy z główną bohaterką w jednym pomieszczeniu, by za chwilę być w innym. Czytelnik nie powinien być zmuszony do domyślania się, że postać wybiegła z pomieszczenia, zbiegła po schodach czy wyskoczyła z okna, prawda? Co więcej, ta chaotyczność widoczna jest nie tylko w relacjach z kolejnych scen. Jak już pisałam pod pierwszymi rozdziałami – powinnaś bardziej skupić się na cechach charakterystycznych dla danej postaci, kiedy ją opisujesz. Jakie są typowe dla niej zachowania, co zrobiłaby w takiej czy innej sytuacji, co by pomyślała?
W kolejnych publikacjach widzę postęp, zaczynasz pisać o odczuciach i obserwacjach. Cieszę się, obyś utrzymała tę tendencję i rozwijała warsztat.
Popracuj jednak nad dialogami. Wciąż są suche, czasem pomieszane – nowa wypowiedź kolejnej osoby nie rozpoczyna się od nowej linijki, a tuż za słowami kończącymi poprzednie wyrażenie.
Spójność również pozostawia wiele do życzenia. Niektóre zdania wyglądają na całkowicie wyrwane z kontekstu, a inne są zbyt proste, jakby niepełne. Wystarczyłoby, żebyś połączyła niektóre elementy, używała więcej spójników (ale prawidłowo!) i starała się znaleźć część wspólną, żeby utrzymać sens.
Czasem też bardzo trudno zorientować się, o kim w danym momencie piszesz. Podkreśliłam to kilkoma przykładami wyłowionymi z tekstu.
Rozdziały były bardzo krótkie, chaotyczne, o większości wydarzeń czytało się na zasadzie „co autorka miała na myśli”. Skakanie z wydarzenia na wydarzenie, z postaci na postać, mieszanie czasów i narrator wtrącający informacje z zamysłem „czytelniku, uwierz mi na słowo, żadnych dowodów nie będzie”. I o tym wszystkim już pisałam powyżej. Nie widzę sensu w przekopiowaniu tego tutaj, a nie mogę skupić się na szczegółach, których nie jestem pewna. Nie mam już dostępu do bloga. Nie chcę też rzucać uwagami, co do których nie mam 100% pewności i nie jestem w stanie poprzeć ich czymś konkretnym w razie pretensji o bezzasadność mojej opinii. Ogólniki muszą więc tym razem wystarczyć.

POPRAWNOŚĆ
00. Prolog
Wystarczy jedna mała łza, by wzruszyć kogoś, lecz wystarczy jedno słowo by kogoś zranić. Jeden gest może zmienić przyszłość. (…) Każdy człowiek może zmienić świat. (…) Może również sprawić, że świat będzie lepszy. To tylko zależy od niego. A ty? Jak ty chcesz zmienić świat?
Powtórzenia. W tekście jest ich całkiem sporo.

(…) lecz wystarczy jedno słowo by kogoś zranić.
Zapomniałaś o przecinku przed „by”.

W tym przypadku cel, to jutro.
Zbędny przecinek. Przed „to” stawiamy go wtedy, gdy mamy do czynienia ze zdaniem złożonym. Powyższe jest jednak przykładem zdania prostego.

Stoję w około ogniska (…)
„Wokół” lub „wokoło”, ale nie „w około”. Wyjaśnij mi proszę – jak jedna osoba może stać wokół czegoś? O ile to nie jest Naruto ze swoim słynnym kage bunshin no jutsu, nie widzę szans na taki zabieg.


Można stać w pobliżu ogniska. W zasięgu jego ciepła lub światła. Ale nie wokół, jeśli dotyczy to jednej osoby, a nie pewnej grupy.

01. Nowy rozdział w życiu
Imię jej było Polskie (…)
„Polskie” to przymiotnik, a przymiotniki piszemy małą literą.

Dla mnie, był to widok niecodzienny (…)
Zbędny przecinek, nie ma żadnego uzasadnienia, by go tu umieścić.

Niski wzrost i bardzo niska waga (…)
Widzisz swój błąd, prawda?

Zawsze ją wspierał i był dla niej potporą.
Podporą!

-Poczekajcie, tylko pożegnam się z Nel i Snapym ­- zawiadomiłam ich i wyszła na podwórko.
Cały czas piszesz w trzeciej osobie liczby pojedynczej, a tu nagle zmiana – przechodzimy do pierwszej osoby tejże liczby. A dalej znów wracamy do ustawień fabrycznych. Błąd występuje wielokrotnie, jak już wspomniałam wyżej.

W szybkim tępię (…)
Tępić można insekty. Tu chodzi o tempo, jak sądzę?

Otworzyła ją i wypuściła swoje skarby w postaci dwóch, wielkich Bernardynów.
Gdy piszemy o rasach psów, zapisujemy je małą literą. Beagle, jamnik, spaniel. Tak samo jak nazwy gatunkowe – papużka falista, świnka morska, chomik dżungarski, traszka zwyczajna, wąż zbożowy…

-Nawet, jeśli moim wyborem będzie chłopak z długimi włosami, kolczykiem w nosie i tatuażem na przedramieniu? -­ na te pytanie roześmiał się serdecznie.
„Na te pytanie roześmiał się serdecznie” – jest to osobne zdanie, a nie określenie dopełniające wypowiedź, dlatego powinno być zapisane wielką literą. Co więcej – wypowiedź należy do Dominiki, zaś reakcja do ojca, więc powinna być ona zapisana od nowego wersu.
Jeśli część po słowach postaci jest określeniem tychże słów – rzekła, spytał, westchnęła, sarknęła, wymamrotał, powiedział – zapisujemy je małą literą. Jeśli jednak dotyczy to czynności, które dzieją się równolegle – ktoś wstaje z fotela, zamyka książkę, sięga po filiżankę herbaty, zamyka okno – stanowi to osobne zdanie i powinno być zapisywane wielką literą.
Natomiast w momencie, gdy reakcja lub jakikolwiek opis wypowiedzi nie należą do osoby, której słowa właśnie zapisałaś, powinny rozpoczynać się one wers niżej.

Oczywiście córeczko.
Przed zwrotami – córeczko, tato – stawiamy przecinek.

Pragnęła znaleźć przyjaźń nie tylko dla tego, że jest popularna czy ładna. Nie dla tego, że (…)
Błąd ortograficzny (dlatego) oraz interpunkcyjny („dlatego że” to wyrażenie, którego poszczególnych części nie rozdzielamy przecinkiem).

Przyjaciela który będzie akceptował jej zalety i wady (…)
Przecinek przed „który”.

Miałam taką nadzieję, że kto się przyłączy.
Ktoś.

A no i jesteśmy z innych domów. Ja jestem gryfonką, Bethany puchonką, a Mer krukonką ­- mówiła Eva.
Przecinek po „a” na początku. Gryfonką, Puchonką, Krukonką – rozpoczynamy wielką literą.

Gdy profesor skończy mówić i kazał iść im do Wielkiej Sali (…)
Pomieszałaś czasy zwykłą literówką.

Była to standardowa przemowa, że nie ważne (…)
„Nieważne” piszemy razem.

Po pieśni, którą wyśpiewała tiara przydziału (…)
Tiara Przydziału – wielkimi literami.

02. Furia bliźniaczek, czyli o tym, że nie ocenia się po pozorach
Avalun siedziała jak wryta gdy usłyszała werdykt.
Przecinek przed „gdy”.

Usiadła obok Mer i na przeciwko jakiegoś chłopaka, który również się do niej ciepło uśmiechnął.
Naprzeciwko.

Było jeszcze dwóch chłopców: Ian i jakiś, który patrzył się na nią z pod byka (…)
Spod.

Zachowywał się, jak by był obrażony na cały świat (…)
Jakby.

-Nie prawda - mruknęła Bella.
Nieprawda.

-Mogła byś powtórzyć?
Mogłabyś.

Chłopacy stwierdzili, że niczym się nie interesuje, albo jest nieśmiała, jednak mylili się.
Przed „albo” stawiamy przecinek tylko wtedy, gdy powtarza się w zdaniu.
Przykład: Kiedy chcę napić się herbaty, wybieram albo earl grey, albo miętę.

Biblioteczki były koloru siwego, jednak kanapy i fotele koloru niebieskiego, a na nich spoczywały srebrne poduszki. Dywan koloru siwego idealnie dopełniał całość, a kominek nadawał ciepła pomieszczeniu.
Dwa powtórzenia – „siwego” i „koloru”. Przy czym przypominam, że siwe są włosy. Oczy, biblioteczka, dywan i cała reszta może być szara, srebrna, srebrzysta, barwy stali, grafitu itd. Błąd powtarzasz wielokrotnie.
Zamiast nadużywać słowa „kolor”, możesz wykorzystać takie synonimy, jak: barwa, odcień.

W salonie panował zazwyczaj taka woń dzięki świecom zapachowym, które jej mama tak kochała.
Panowała. Ta woń, a nie ten woń. Ale to i tak nieważne, bo muszę zwrócić na coś twoją uwagę – woń nie panuje. Panować w pomieszczeniu może nastrój, natomiast woń jest wyczuwalna.

Przekonana, że ma jeszcze trochę czasu, Avalun usiadła przy stoliku i chwyciła pióro, oraz rolkę pergaminu.
Zbędny przecinek.

-Co sądzisz o Qwiddichu?
Quidditchu!

Chodzi o inicjacje.
Inicjację.

03.  Czas, ból i cierpienie
Dłoń trzęsła się jej bardzo mocno, lecz ostatecznie udało jej się wlać napój do ust koleżanki.
Powtórzenie.

Czuła, że to nie ona każde nogom iść (…)
Każe.

04. Poczucie winny jest dobre, ale nie przesadzajmy!
Winy.

Zaatakował ją puszek.
Jeśli nie masz na myśli jakiegoś śmiercionośnego kurzu, a tego uroczego, trójgłowego psa Hagrida, to jego imię zapisz wielką literą, proszę.

Dostała szoku i zaczęła mówić głupoty, co w jej wypadku jest zrozumiałe.
Doznała szoku.

Dominiko, Oliwio, Avalun!
To imiona i nazwisko jednej osoby, a oddzielasz je przecinkami, jakby każde słowo oznaczało kogoś innego.

05. Życia nie da się oszukać, ono zawsze znajdzie sposób.
Jej bose nogi całe były w ranach.
Bose są stopy, nie nogi.

Po kute przez krzaki i ostre kamienie krwawiły.
Pokłute. Kuć można żelazo, zakłuć można się igłą, kolcem lub cierniem. I kamienie przeważnie nie krwawią.
Zmień szyk – „Jej bose stopy całe były w ranach, krwawiły pokłute przez krzaki i ostre kamienie”.

(…)Pani Fleur zajmuje się mną wyśmienicie.
Należycie. Właściwie. Odpowiednio. Wyśmienite jest ciasto.

Nie potrzebne było potęgowanie ilości poszkodowanych.
Niepotrzebne.

Użyła różnych odżywek na włosy (…)
Na włosach lub do włosów.

Miała zapomnieć całe dzieciństwo, miała myśleć, że miała wypadek samochodowy (…)
Powtórzenia.

PODSUMOWANIE
Myślę, że to odpowiedni moment. Pozwól więc, że wyjaśnię ci, iż dywiz (-) to naprawdę nie jest cały zasób znaków specjalnych. Otwórz dowolną książkę, w której znajdziesz dialog. W jaki sposób jest on zapisany?
Wypowiedź powinnaś rozpoczynać pauzą dialogową (—). W pozostałych przypadkach przyda się półpauza (–), która jest nieco krótsza od pauzy dialogowej. Natomiast najkrótszy jest dywiz (łącznik). Jak druga nazwa wskazuje – służy on do łączenia. Przykład: czarno-biały.
Nie jest to jednak jedyny błąd popełniany przez ciebie przy zapisie dialogów.
-Nawet, jeśli moim wyborem będzie chłopak z długimi włosami, kolczykiem w nosie i tatuażem na przedramieniu? -­ na te pytanie roześmiał się serdecznie.
Na samym początku, po dywizie, zamiast którego powinna być pauza dialogowa, brakuje spacji. Wyraz przylega do znaku, a powinien być między nimi odstęp.
Masz ogromne problemy z interpunkcją, ale przyznaję, że w ostatnich rozdziałach chyba zaczęłaś łapać, o co w tym chodzi. Obyś więc znalazła motywację, by poczytać trochę więcej o podstawach.
Dorzucić do tego można twoje spore problemy z ortografią, powtórzeniami, literówkami i błędami językowymi. Wydaje mi się, że większość mogłabyś spokojnie wyeliminować sama, gdybyś uważniej sprawdzała swoje rozdziały. Mnie na początku pomagało czytanie tekstu na głos – wtedy zauważysz, w którym miejscu automatycznie robisz większą przerwę, w którym wprowadzasz nową myśl, a źle zbudowane zdania będą brzmiały kulawo. Musisz po prostu kilka razy sprawdzić tekst, nim postanowisz go opublikować. Literówki wskazują wyraźnie, że albo tego nie robisz, albo za mało się koncentrujesz.
Zwracałam ci już uwagę, że po tytułach nie stawiamy kropki, prawda? Przypominam tylko, żebyś tego nie przeoczyła.
I na koniec – obiecałam, że wrócę do twoich okropnych imitacji wcięć akapitowych. Na litość Merlina, dlaczego zamiast nich wstawiasz spacje? I to pojedyncze! Jeszcze gdybyś przynajmniej udawała, że używasz tabulatora, nie rzucałoby się to tak bardzo w oczy. Rozumiem, że Blogspot nie ma tej funkcji (a w każdym razie u mnie ona nie działa), ale w tej sytuacji pisz w Wordzie i nie grzesz więcej spacjowcięciami.

RAMKI
No dobrze, wiem – mało kto zwraca na ten element uwagę, o ile po stronie można się swobodnie poruszać i nie zginąć w czeluściach zbyt wielu gadżetów. Ale jeśli coś prezentujemy i pragniemy zachęcić do częstszych odwiedzin, powinniśmy zadbać, by całość do tego zachęcała, prawda?
Wcześniej już pisałam o tym, że elementy strony rozstawione po kolumnach sprawiają złe wrażenie – są powielone, raz w języku polskim, raz w języku angielskim etc. Teraz więc skupię się na ich zawartości.
Jak już wspomniałam, w ramkach na stronie głównej nie znajdziemy za wiele treści. Również gadżet „Informacje” świeci pustkami. Dlaczego? Mogłabyś wstawić tam datę założenia bloga, pierwszego rozdziału lub komentarza od czytelnika. Poinformować o zawieszeniu strony, a później chociażby w kilku słowach o tematyce twojego opowiadania. Zwłaszcza, że po żadnym z elementów (szata graficzna, adres, belka) nie widać, że piszesz, wykorzystując uniwersum stworzone przez Rowling.
Czas zerknąć do zawartości podstron. Na pierwszy ogień idą „Postacie” i od razu napiszę, że choć nie jestem zwolenniczką umieszczania takich zakładek, to u ciebie widzę dla niej zastosowanie. Klikamy, do odważnych świat należy!
No nie. Nie zrobiłaś tego. Wszystko, ale nie gify z celebrytami. I mam na to kilka argumentów. Po pierwsze, pozwól czytelnikowi wyobrazić sobie kreowane przez ciebie postacie. Wstawiając gotową grafikę, obrażasz siebie – bo pokazujesz, że nie jesteś w stanie wystarczająco opisać postaci – oraz czytelnika – sugerujesz, że nie ma dość wyobraźni, by poradzić sobie bez twojej pomocy. Po drugie, przedstawione przez ciebie osoby mają bodajże od dziewiętnastu do trzydziestu lat. A twoi bohaterowie uczą się na pierwszym i drugim roku w Hogwarcie, w związku z czym mają jedenaście i dwanaście lat. Po trzecie, do Bethany i Evy dałaś tę samą aktorkę.
Cytaty pod nazwiskami miałyby sens, gdybyś uzupełniała je na podstawie opublikowanego już tekstu. Ale tak nie jest.
Nie sądzisz, że lepiej byłoby zostawić same personalia, dorzucając informacje, do którego domu postaci należą i, ewentualnie, jak wyglądają?
Zostawię już tę konkretną podstronę i przejdę do szczegółów o tobie, autorko.
Plus za nieszablonowość. Zamiast od razu pisać o sobie, wstawiłaś najpierw wypowiedzi przyjaciół, co jest jak najbardziej dobrym pomysłem. Jedynie zawiodło wykonanie. Za dużo kolorów, zbyt jaskrawo.
W dalszym tekście przewija się kilka błędów wszelkiej maści. Nie będę ich tu wymieniać, bo na pewno znajdziesz je sama – są bardzo zbliżone do tych, które wymieniałam już wcześniej.
Bardzo cenię sobie rzetelny, prosty, schludny spis treści i choć osobiście wolę go mieć na stronie głównej, by od razu po skończeniu jednego rozdziału, przejść do kolejnego, nie mam nic przeciwko umieszczeniu go w ten sposób, który wybrałaś.
Mam natomiast sporo przeciwko temu, że go zwyczajnie nie uzupełniasz. Wisi tam tylko prolog, a gdybyś podlinkowała w tym miejscu pozostałe części opowiadania, ilość tekstu na stronie głównej można by zminimalizować do jednego postu, dzięki czemu całość prezentowałaby się znacznie lepiej niż w tej chwili.
Polecanych i spamu nie będę sprawdzać – dobrze, że są.

Summa summarum, nie mogę uznać, że ocena tego opowiadania była czymś łatwym i przyjemnym. Odnoszę wrażenie, że sama nie do końca masz pomysł, jak to rozegrać i co właściwie chcesz przez to osiągnąć. Postaci budujesz szablonowo i po tych pięciu rozdziałach wciąż nie mogę napisać, że którąś z nich poznałam. Na całej stronie panuje chaos – począwszy od układu ramek, przez podstrony, na treści z licznymi błędami kończąc. To nie zachęca do dalszego czytania.
Zastanów się – co chcesz przekazać czytelnikowi? Kim są twoje postacie i, przede wszystkim, dlaczego takie są? Jak to stopniowo przekazywać w treści?
Niestety, te wszystkie wady, niedociągnięcia i błędy ostatecznie skutkują oceną fatalną. Mam jednak nadzieję, że się tym nie zrazisz, wyciągniesz wnioski i wrócisz z nowymi pomysłami.

Na koniec mam dla ciebie kilka przydatnych linków. Korzystaj z nich mądrze i powodzenia!

2 komentarze:

  1. Lol, zabiłaś blożka!
    akapit =/= wcięcie akapitowe, tak tylko mi się rzuciło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabiłam, sam umarł!
      Błąd poprawię, bo masz rację. Niepotrzebny skrót myślowy, ot co.

      Usuń