[10] ocena bloga: straznicy-fantastyki.blogspot.com

Autor: Zaczarowana ♥
Tematyka: Fantastyka
Oceniająca: Elektrownia


PIERWSZE WRAŻENIE (7/10)

Lubię fantastykę, więc bardzo cieszyłam się na myśl, że wreszcie przyjdzie mi powrócić do tych klimatów, bo ostatnio nie miałam na to czasu. „Strażnicy Fantastyki” to dość oklepany tytuł, w pierwszym momencie pomyślałam o pewnym filmie science fiction Marvela, jednak już w następnej chwili widać, że Twój blog nie ma z nim nic wspólnego. Zajrzałam pospiesznie do zakładki o postaciach i moją pierwszą myślą było, że „bohaterowie” w liczbie mnogiej odnosi się do mężczyzn lub grupy mieszanej płci, więc bardziej na miejscu byłoby tutaj „bohaterki”. Na belce nic specjalnego. Dominuje fioletowa kolorystyka, przeciętnie, ale ładnie. 

WYGLĄD (4/7)

Nie wiem, co Cię podkusiło do wykorzystania animacji na blogu z opowiadaniem. Nie dość, że duże płatki śniegu kończą się w miejscu nagłówka (który, nawiasem mówiąc, odstaje kolorystycznie od reszty, co straszliwie mnie razi), a małe spadają aż do samego końca, to można dostać oczopląsu podczas czytania. Cokolwiek, co porusza nam się przed oczami w trakcie lektury, działa wybitnie źle nie tylko na nasze skupienie, ale również zmysł wzroku, o który wolałabym dbać. W opowiadaniu mamy lato, więc co, na miłość Boską, robi tu ten nieszczęsny śnieg? 
Fiolet bardzo przyjemny w odbiorze, u Ciebie jest on dość ciepły dzięki liliowym wstawkom, ale wolałabym, żeby był nieco jaśniejszy, a tekst czarny, gdyż biała czcionka zbyt mocno razi. Można nią podkreślać kluczowe fragmenty lub pisać krótkie teksty, ale opowiadanie nie powinno męczyć wzroku. 
Nie jestem fanem archiwum w dwóch formach na jednym blogu, ale przy opowiadaniach jest to akceptowalne. Po co Ci dwie zakładki linki, tylko jedna nazwana inaczej? To generuje straszny nieład. W tej z prawego menu masz tylko jeden odnośnik, co kwalifikuje tę podstronę do usunięcia, ale wolałabym, byś całość przeniosła właśnie tam, gdyż linki nie są czymś, co musi witać odwiedzającego już na stronie głównej. 
Szablon jest dość przejrzysty, uroczy CSS, pomysł na grafikę też jest w porządku, dodatki przy podstronach ładnie współgrają z całością, jedynie te dwa menu i śnieg rujnują większość pracy.  

TREŚĆ (25/50)

Rozdział 1: Głównym wątkiem, łączącym opowiadania na temat tych trzech dziewczyn, są SMS-y, które zapraszają je na spotkanie w tym samym miejscu. Cieszy mnie, że pomimo jednej szkoły, panny nie znają się zbyt dobrze, nie są najlepszymi przyjaciółkami. Każda z nich ma całkiem dobrze zarysowane cechy osobiste, momentami aż nadmiernie; mamy outsiderkę, imprezowiczkę i zakochaną dziewoję. Nie wiem, czy chciałaś aż tak bardzo przerysować ich charaktery, żeby były łatwiejsze do zapamiętania, czy jednak nie był to celowy zabieg, ale całość ładnie ze sobą współgra w czasie prologu, mam jednak nadzieję, że w późniejszych częściach znikną te wyolbrzymienia. 
W trakcie czytania znalazłam ten oto fragment: Ziewnęła przeciągle i spojrzała na ścienny zegar w kształcie głowy jednorożca, który dostała kiedyś od swojego taty na urodziny. Był jedyną pamiątką, którą odważyła się zatrzymać po śmierci ojca. Wpadła w depresję i spaliła wszystkie jego rzeczy. Zegar umknął jej uwadze i ocalał. Widać, że miałaś na to jakiś konkretny pomysł, ale musisz się zdecydować. Przedmiot ocalał dzięki szczęściu czy został zatrzymany? Po takich drobnych rzeczach widać, że trochę nie możesz się odnaleźć we własnej fabule, a dzieje się to już w pierwszym poście, co źle wróży. Jeśli masz jakieś konkretne plany, to zapisuj je w oddzielnym pliku, żebyś mogła do nich szybko wrócić, inaczej stworzy to potężny rozrzut informacji w trakcie pisania dalszych części, kiedy zaczniesz się gubić w drobnostkach. 
Poza wyraźnie przejaskrawionymi charakterami bohaterek, wszystko jest dość płytkie. Opisy codziennego życia, imprezy, rozmowa na kanapie z bratem... Spodziewałam się tutaj nieco magii, a na razie mam zwykły, w pełni ludzki świat. Pozostaje mi jedynie nadzieja, że z czasem ulegnie to zmianie. 
I wyjaśnij mi, proszę, jedną rzecz. W tym samym poście Twoja bohaterka wdzięczy się przed lustrem w taki sposób, by nie było widać jej szczerby między zębami, nauczyła się nawet specyficznie uśmiechać, a już chwilę później określasz jej minę jako uśmiech od ucha do ucha. Czy to się przypadkiem nie wyklucza? 
Rozdział 2: Jeden fakt straszliwie mnie zabolał w tym poście: po jaką cholerę Karen szła za postacią, którą dopiero co przypadkowo zobaczyła? Nie ma tu żadnego, nawet najmniejszego, argumentu, który wyjaśniałby tę kwestię, a chyba należałoby nas nim uraczyć. Bo całość zabrzmiała tak, jakby dziewczyna miała nagminną tendencję do śledzenia losowych ludzi spotkanych na ulicy, a to chyba źle o niej świadczy. Mogłaś wstawić tutaj jakąś wzmiankę o tym, że dziewczynę popchnęła do tego nieznajoma siła, że coś specjalnego ją przyciągnęło w tym osobniku, że i tak szła w tamtym kierunku, cokolwiek. A w tym momencie odniosłam wrażenie, że najzwyczajniej w świecie naciągasz zachowania bohaterów tak, by pasowały do wymyślonej przez Ciebie fabuły, a przecież powinno to działać na odwrót: charaktery bohaterów powinny wymuszać konkretne historie, bo to przecież od ich usposobienia wszystko zależy. 
Drugi fragment też jest zastanawiający. Lindsay zobaczyła Melody, zdziwiła się, co też dziewczyna tutaj robi, a następnie zaczęła podsłuchiwać. Chwilę później widzi też zakapturzoną postać, ale wcześniej nawet jej przez myśl nie przeszło, że osobnik ten w ogóle tu jest, nie mówiąc o tym, że wygląda podejrzanie. Twoje opisy straszliwie kuleją, a objaśnienia zachowań bohaterek nie istnieją, wszystko masz okrojone do tego, co właśnie robią, bo nie podajesz nawet informacji, co zrobić zamierzają lub nad czym się zastanawiają. Ucieka Ci bardzo dużo cech ludzkich, mimo że ideą człowieczeństwa jest dokonywanie wyborów. Powinnaś zacząć przykładać większą wagę do ich myśli i przeżyć, nie tylko działań, które są bezsensowne, gdy jednostka wykonująca je nie ma ku temu żadnych powodów. 
Trzy dziewczyny zbierają się przy budce z lodami i… tyle. Ten post i poprzedni mogłyby z powodzeniem figurować jako jeden, treść jednego wygląda samodzielnie bardzo biednie. 
Rozdział 3: Tytuł postu brzmi Magiczna Ziemia. Spodziewałam się jakiejkolwiek informacji o tym, czymże specjalnym charakteryzuje się ten kawałek gruntu, jednak wiedza ta nie została mi ofiarowana. W zamian dostałam nagły natłok informacji o magicznym świecie, ujęty w ledwie kilku zdaniach, bez żadnych wyjaśnień. Znowu nie pokusiłaś się o jakiekolwiek zdziwienie, a fakt, że istnieje magia, jakaś specjalna Akademia, ich wisiorki zaczną emitować światło w razie niebezpieczeństwa, a one są Strażnikami, nie powinien przejść bez echa. Twoje bohaterki to roboty czy jak? Jedyne wtrącenie brzmiało Lindsay przeszył dreszcz. Szkolenie? Chciała odwrócić się i odejść, a to nic w porównaniu z tym, jak bardzo zaskoczone, zdezorientowane, a nawet przerażone powinny być bohaterki. W pierwszym poście zarzuciłam Ci przerysowywanie postaci i wyraziłam nadzieję, że z czasem się to zmieni, muszę teraz lekko naprostować swoje stanowisko. Pierwsza notka była dotychczas najlepsza, bo dziewczyny miały jakąkolwiek osobowość. Teraz odnoszę wrażenie, że Twoje postacie są niewiarygodnie płytkie. Nie wiem, jaką trzeba mieć mentalność, żeby nad niczym się nie zastanawiać, po prostu robić. Z jednej strony to niesamowita właściwość, ale w ten sposób zachowują się wszystkie trzy Twoje bohaterki. Wybacz, ale w moich oczach to idiotki. 
Rozdział 4: Rozpoczynasz banalną wzmianką o szkolnym balu. Nie wiem, czy będzie on miał jakiś wpływ na fabułę, skoro bohaterki mają niedługo wyjechać, rozmowa dziewcząt wydaje się powierzchowna i wymuszona, brak w niej konkretnych informacji. Taka zapchajdziura przed listem z Akademii. 
Za to pomysł ze szkołą dla geniuszy jest całkiem przyjemny. To dobre rozwiązanie, dzięki któremu ludzie niemagiczni nie mają pojęcia o istnieniu innego świata. Mogłaś bardziej rozwinąć scenę dyskusji Emily z rodzicami.
Ta notka kręci się wokół pierwszego kontaktu dziewcząt z Akademią. Chyba najlepszy Twój post dotychczas, bo miałaś na niego kilka pomysłów, stworzyłaś obiecujące sytuacje, jednak... znowu kuleją ich opisy. Wszystko jest króciutkie, okrojone, bez zaangażowania – jedynie suche fakty. 
Rozdział 5: Mam wrażenie, że nie wysiliłaś się zbytnio w planowaniu umiejętności swoich bohaterek. Podkreśliłaś w tekście, że każdy członek Akademii Piątego Królestwa przejawia osobliwe zdolności, specyficzne dla każdego z nich. Jednak tutaj mamy dwie panny, które niemalże w tym samym momencie mają wizje. Czy to ma znaczyć, że w tym samym roczniku, w tej samej szkole spotkały się dwie czarownice, których zdolności są tak zbliżone? Wygląda mi to na mocno naciągane, mam nadzieję, że sprawa się z czasem wyjaśni. 
Widać u Ciebie pociąg do postaci żeńskich. Męskie są nijakie, ledwo zarysowane, za to masz trzy główne bohaterki, mocno podkreśloną postać matki Karen, a teraz na planie pojawia się Clove. Nie wiem, czy to celowy zabieg, ale trochę mnie to już nudzi. Tracisz w ten sposób różnorodność i możliwe drogi kreowania postaci i historii. 
Najlepiej wyszła Ci część o Emily. Wprowadza nieco tajemnicy, coś nowego, co może rozpocząć ciekawą historię. Dodatkowo to chyba pierwszy fragment, gdzie pokusiłaś się o jakiekolwiek opisy. Nie są one nadmiernie długie, ale budują trochę napięcia. Jest to jakiś początek i mam nadzieję, że będziesz podążać tą drogą. 
Rozdział 6: Podoba mi się cały fragment o zajęciach teatralnych. Wplotłaś codzienne sprawy normalnych nastolatek w świat fantastyki, to ważne, gdyż niezależnie od miejsca i przynależności, każdy młody człowiek przeżywa dzieciństwo na swój sposób. Metoda, jaką przerwałaś tę scenę, jest niezbyt trafna. Jeśli to miał być napad, powinnaś całość opisać w sposób wartki, nagły, a wyszło ślamazarnie, w kilku króciutkich zdaniach nie zawarłaś nic zadziwiającego. Rozumiem, że przestudiowałaś tę sytuację kilka razy, zanim o niej napisałaś, ale czytelnik widzi ją po raz pierwszy, więc przydałby się jakiś element zaskoczenia, który sprawiłby, że całość byłaby żywsza. 
Dalej mamy zdanie: Gdy tylko Clove opuściła ich dom, Karen zmusiła mamę do mówienia jak na spowiedzi. Miało to chyba oznaczać, że kobieta powie szczerze wszystko, że nagle dostaniemy dużo cennych informacji, które pomogą nam w zbudowaniu obrazu tej fantastycznej całości, a mamy… klops. Kilka pobieżnych stwierdzeń, żadnego opisu, zero zdziwienia czy pretensji do matki, że tyle czasu ukrywała prawdę. Tak na dobrą sprawę – nie mamy nic. Chwilę później już wpada na scenę brat Karen i cała moja nadzieja na nieco akcji zostaje pogrzebana. 
Końcówka jedynie rozbudza kolejne oczekiwania, gdyż obiecuje sekrety i mrok, które bohaterka ma odkryć w Akademii. Może jednak kiedyś coś się tu będzie dziać! 
Rozdział 7: Post ten nosi tytuł Daleka droga na koniec świata, jednak podróż ta okazuje się króciusieńka. Znowu. Kłótnia na podjeździe, która jest bez sensu, biorąc pod uwagę, że dziewczyna wpierw się spakowała i wyszła do chłopaka, a chwilę później stwierdziła, iż jechać z nim nie zamierza. Czy nie lepsze byłoby demonstracyjne zrobienie bajzlu w pokoju, wyrzucenie jedynej walizki na śmietnik i siedzenie w piżamie przez telewizorem, jeśli tak bardzo chciała pokazać swój brak chęci do podróży? Budzi się – znowu kłótnia, znowu bez sensu, bo chłopak najpierw ją porwał, by następnie stanąć w środku lasu, gdy ta tylko tego zapragnęła. Potem pojawia się Clove z teleporterem. Czemu nie mogła tego zrobić od razu? Zagadka. 
Wizja z zabitym jeleniem. Przyznam, że dość oryginalne, ale nadal opisy jakichkolwiek zaskakujących zdarzeń w Twoim wykonaniu są bardzo słabe. Miałaś tu dobry pomysł, ale całość zawarłaś na połowie strony Worda, co średnio pozwala mi się wczuć w klimat i powagę sytuacji. 
Ostatni fragment jest, w moim odczuciu, dość dobry. Mamy matkę Lindsay, która z miłej, uroczej kobiety, zmienia się w histeryczkę i paranoiczkę. Scena opisana jest dość wartko, udało Ci się wpleść kilka dodatkowych rzeczy w tekst. Mogłaś napomknąć, czemu Leo zna matkę Lindsay po imieniu, kiedy ona nie ma pojęcia, kim jest chłopak. 
Podsumowując: 
Strasznie rażą mnie w oczy tak bezsensowne czynności, opisywane przez Ciebie nagminnie, jak np.: Max zaparkował BMW na pierwszym lepszym miejscu. Używasz słów, które są zbędne w kontekście. Treści i tak jest na Twoim blogu wyjątkowo mało, notki są króciutkie, a do tego zapychasz miejsce sformułowaniami, które nie mają racji bytu. Radziłabym Ci się skupić na głównych wątkach, które potrzebują o wiele więcej pracy i zaangażowania z Twojej strony. Widać, że masz jakiś pomysł, który urodził się gdzieś w Twojej głowie, ale nie za bardzo wiesz, jak masz go zamienić w słowa. Nie mam pojęcia, czy Twoje posty są niedopracowane, czy po prostu jeszcze masz z tym problemy, ale musisz poświęcić więcej czasu sytuacjom, które są znaczące dla fabuły. W moim odczuciu, wszystko jest opisane po łebkach. Całość ma jakiś tam sens, ale nie jest to nic, co nie pozwalałoby się czytelnikowi oderwać i co zapraszałoby do śledzenia dalszych części. 
Tutaj pojawia się nam kolejny problem, a mianowicie: gdzie jest fabuła? Mamy na blogu osiem postów i, tak na dobrą sprawę, nie dowiadujemy się w czasie lektury niczego konkretnego. Pojawiło się parę magicznych gadżetów, kilka nowych postaci, które nie są rozwinięte, wiele zagadek i żadnego konkretnego wydarzenia, wokół którego mógłby się kręcić chociaż jeden post. W ostatniej notce bohaterki dopiero dotarły do Akademii, a też nie wszystkie. Opisujesz głównie pomniejsze zdarzenia. Jedyne, co przyciągnęło moją uwagę na nieco dłużej, to opisy wizji dziewcząt, ale i one zaginęły w ogromie niczego, które odbieram jako wielką zapchajdziurę. Rozumiem wiele rzeczy – prolog, wstęp do fabuły, że trzeba jakoś rozpocząć, rozwinąć, żeby było miejsce na jakąkolwiek akcję. Ale, na miłość boską, osiem postów? To wystarczająco dużo miejsca, by napisać o czymś konkretnym, znaczącym. 
Czas i miejsce akcji u Ciebie nie istnieją. Nasza wiedza ogranicza się do pory roku. Nie wiemy, czy to mała mieścina, tereny podmiejskie, wieś, miasto czy cokolwiek innego, nie mamy pojęcia, jakie to lata, a nawet który wiek. Wiemy, że mamy lato, a na szablonie pada śnieg. 
Postacie dopiero na końcu zaczynają nabierać jakichkolwiek kształtów, a to i tak tyczy się tylko trzech głównych bohaterek, które od drugiego postu ciężko mi było rozróżnić. Najbardziej nijaka jest Lindsay, ale po zerknięciu na jej opis w zakładce Bohaterowie, mogłam się tego spodziewać. Pewnych cech nie da się połączyć, a wszelkie próby prowadzą tylko do nadmiernej idealizacji postaci. Piszesz o niej: samolubna i wredna, ale bywa też pomocna i ciepła. Czy to nie przypadkiem antonimy? Musisz się zdecydować na jedną osobowość, nie możesz połączyć całego świata w jedno, tylko po to, by naciągnąć charakter do wydarzeń, które chcesz opisać. O ich wyglądzie nic nie wiemy, poskąpiłaś nam również opisów ich uczuć. Złapałam się kilkukrotnie na tym, iż zastanawiam się, czy te urocze dziewoje w ogóle myślą, czy jedynie wykonują mechaniczne ruchy. Sprawia to, że nie odbieram zbyt pozytywnie Twoich postaci, do żadnej nie byłam w stanie się przywiązać, gdyż żadnej, tak na dobrą sprawę, nie przedstawiłaś, a jedynie powierzchownie napomknęłaś o ich istnieniu. Jestem zmuszona powtórzyć, iż to jest osiem postów, w których mogłaś zawrzeć bardzo dużo treści, a akcja nawet nie zdążyła się dotychczas dobrze rozpocząć, nie mówiąc już o czymkolwiek konkretnym. 
Wszelkie opisy, zarówno miejsc, jak i myśli, bardzo u Ciebie szwankują. Dialogi zachowują jakikolwiek ład, ale często są oklepane i płytkie. 
Twoje posty są krótkie, przez co cierpi prawie każdy aspekt tego opowiadania. Nie jesteś w stanie wykreować świata, który w Twoich wyobrażeniach najprawdopodobniej ma jakiś konkretny kształt, nie masz miejsca w tym wszystkim, by ukazać nam tę krainę, postacie, a nawet akcję. Zamiast tego dostajemy zatrważającą ilość drobnostek, które nie mają żadnego sensu w fabule, słowa, które jedynie zapychają miejsce i płytkie dialogi. 

BŁĘDY (7/10)

Akapity są, ale ładnie poproszę o justowanie tekstu. 
Drugą sprawa to opisy myśli, występują u Ciebie w dwóch formach: 
„Gdzie on się podziewa?” – pomyślała.
Przestań!, nakazała sobie.
Musisz się zdecydować na jedną z nich. 
Rozdział 1: Miała na sobie ołówkową plisowaną spódniczkę i błękitną koszulkę ciasno opinającą jej chudy brzuch. 
Wytężyła słuch, ale usłyszała tylko bzyczenie jakiejś natrętnej osy. Powtórzenie. Dwa zdania dalej znowu „usłyszała”. 
Po drodze szybko przejrzała się w wielkim lustrze zajmującym połowę ściany. Szybko wyjęła swój ulubiony błyszczyk (…) Powtórzenie. 
– Mam coś dla ciebie. – Uśmiechnął się od ucha do ucha i wygrzebał coś z kieszeni spodni. Znowu. 
Wjechali już na parking przed szkołą, na którym zebrała się już zaskakująca ilość samochodów. I znowu…
– Chyba tak –- szepnęła. Jeden myślnik wystarczy. 
Tworzyły jej małą świtę budzącą postrach w całej szkole. 
Porwała wielką garść prażonej kukurydzy i udała, że to najbardziej pyszne, co jadła w życiu. Nie istnieje stwierdzenie „najbardziej pyszne”. 
Rozdział 2: Ignorował ją wtedy i nie odpowiadał na jej Smsy (…) Albo SMS-y, albo esemesy.
Lodowaty wiatr tańczył w koronach drzew i wył jak duch. Dziewczynę przeszył lodowaty dreszcz. Powtórzenie. 
Z  Rachel spędzały tam mnóstwo czasu. Często odrabiały tam lekcje i miło spędzały czas. To samo. 
To pewnie jakieś dziecko wracał z imprezy. „Wracało”.
Pomimo ciemności mogła dostrzec kontury ciemnych chmur. Powtórzenie. 
Zakapturzona postać stojąca koło niej zaczęła szeptać coś jeszcze, ale Lindsay nie mogła dosłyszeć co. I wtedy z cienia wyszła inna postać. Dwie postacie. Zerknij na cały post, bo słowo „postać” przewija się u Ciebie bardzo często. 
Stopy przyodziane miała w ciężkiego, czarnego glana. Jak już dwie stopy, to i glany przydałyby się w liczbie mnogiej. 
Rozdział 3: W sekundzie podjęła decyzję. „W jednej sekundzie” albo „w sekundę”. 
Wyciągnęła z dębowej szafy ustawionej w rogu pokoju białe jeansy i liliową bluzkę na ramiączkach zawiązywaną z tyłu. Włosy związała w koński ogon na czubku głowy i zrobiła szybki makijaż. „Ustawionej w rogu pokoju” to wtrącenie i powinno być oddzielone przecinkami. Do tego masz powtórzenie. 
Jej zmęczony wzrok zdawał się przeglądać ludzi na wylot. Przeglądać można książkę, kartkując ją, można przeglądać kanały, pobieżnie, jeden po drugim, można też przeglądać się w lustrze, ale nie ludzi. Musisz zastąpić to słowo. 
Rozdział 4: Gdyby Lindsay nadal była tą Lindsay pewnie skakałaby z radości i już zaczęłaby planować idealny strój (…) Przecinek przed „pewnie”. Użyłaś kursywy przy drugim słowie „Lindsay”, jednak bardziej by ona pasowała do „tą”. 
Lekcje minęły jak  bicza strzelił. „Z bicza”. 
Rozdział 5: Przez jej ciało przeszedł elektryczny wstrząs. Poczuła przed sobą dziwną barierę, delikatną jak bańka mydlana. Gdy przez nią przeszła, zaniemówiła. Powtórzenie. 
Przez chwilę stała w miejscu, wpatrując się w Emily. Po chwili jednak zaczęła sunąć (…) To samo, nawet powtórzenie tego samego słowa. 
Rozdział 6: Dziewczyna wcale nie zdziwiła się gdy usłyszała ten głos. Przecinek przed „gdy”. 
Clove odwiedzała je codziennie, trzy razy dziennie. Powtórzenie. 
Mama westchnęła z rezygnacją i otworzyła drzwi do kuchni. Już otwierała usta, by wygonić córkę z pokoju (…) Znowu. 
Rozdział 7: Nie jeżdżę z nieznajomym. Lepiej pasowałoby „nieznajomymi”. 
Nie wiedziała dokładnie co to, ale było okropnie mocne. Przecinek przed „co”. 
Rozdział 8: Gdzie niegdzie ustawiono figury (…) „Gdzieniegdzie”. 

RAMKI (5/10)

Tych istnieje aż nadmiar, do tego w dwóch oddzielnych menu. 
Statystykę i archiwum rozumiem, potrzebne. Ale mogłabyś się pokusić o uzupełnienie tego na podstronie, bo nie masz tam ostatniego postu. 
O mnie jest bardzo okrojone, niemalże tak samo jak opisy bohaterów. Stworzyłaś bardzo ładne grafiki i jest to jedyny plus tej zakładki, która nie wnosi nic do naszej wiedzy, a do tego ograniczyłaś całość do ledwie trzech dziewczyn, kiedy przez opowiadanie przewinęło się nieco więcej postaci. 
Tu mnie znajdziesz mogłaś z powodzeniem przerzucić do O mnie, bo dwa linki na całą podstronę to chyba niezbyt wiele, nie uważasz? 
Zwiastun wygląda smutno i samotnie. Mogłabyś dodać do niego jakiekolwiek informacje o świecie, miejscu akcji – cokolwiek, co by współgrało z zapowiedzią Twojego dzieła. 
Zakładek jest dużo, ale część bez sensu, radziłabym poświęcić im nieco więcej czasu. 

DODATKOWE PUNKTY (1/3)

+ Za zwiastun.  

CAŁOŚĆ (49/90) – DOPUSZCZAJĄCY + 

Zabrakło Ci 0,5% do dostatecznego. Twoje opowiadanie potrzebuje jeszcze wiele uwagi i zaangażowania, musisz poprawić sposób kreowania postaci, opisy, płynność dialogów i nieco szablon. Widać, że coś Ci świta z pomysłami, ale widocznie wszystko musi dojrzeć. Liczę, że się uda. 

0 Comments:

Prześlij komentarz