Napirwej o języku słów kilka...


...CZYLI STYLIZACJA JĘZYKOWA W PIGUŁCE

Twardy orzech do zgryzienia, ta stylizacja, oj, twardy! Niby czytało się w szkole „Krzyżaków”, „Dziady”, czy taką choćby „Lalkę”, niektórzy może sięgnęli po popularnego „Wiedźmina”, ale czasem ciężko to zrozumieć, a już w ogóle – pisać! Ale żeby zabrać się za pierwsze skrobanie [nie mylić ze szkrobaniem!], najpierw wypada poznać teorię.


STYLIZACJA? A PO CO TO?

Stylizacja oznacza tworzenie.
Jeżeli coś piszesz, to tworzysz. Jeżeli tworzysz, to automatycznie stylizujesz – nadajesz swojemu wytworowi pewne cechy, które będą podkreślać i definiować charakter całości. Główną funkcją jest oddanie nastroju. Inaczej brzmieć będzie narracja opowiadania komediowego, którego akcja dzieje się na trzepaku pod blokiem, a inaczej, gdy mowa o dramacie politycznym w Turkmenistanie czy powieści o nieustających wojnach elfów z krasnoludami. Stylizacja powinna więc dawać do zrozumienia, że czytamy opowiadanie historyczne, fantastyczne albo romans w krainie Wuja Sama. Od tego, o czym chcesz pisać, zależeć będzie stylizacja. Jeśli masz pomysł na opowieść o, przykładowo, przeskokach w czasie, logicznym staje się fakt, że różne postacie z różnych środowisk i czasów będą mówiły… też różnie.

Ale nie tylko, bo przecież stylizacja nie tyczy się jedynie powieści. Chcesz napisać pismo urzędowe? No przecież nie wykorzystasz słów potocznych czy gwary. Stylizacja powinna podkreślać, ale nie przerysowywać atmosfery, którą wprowadza, więc w oficjalnym piśmie do ZUS-u nie napiszesz „Kaj są moje dutki?!” czy „Oddawać mój hajs, pajace!”.

Autorzy najczęściej wykorzystują trzy najpopularniejsze zabiegi, aby osiągnąć tekst stylizowany całościowo. I o tym również należy pamiętać – jeśli zaczynasz, to trzymaj fason do końca. Choćby się waliło i paliło.


01. ARCHAIZACJA
To nic innego jak wprowadzenie elementów językowych należących do dawnego języka, odczuwanych jako przestarzałe. Zabieg ten ma na celu wywołanie iluzji obcowania z tekstem, który napisano w innej epoce. Odpowiednio dobrane i planowo rozrzucone archaizmy stanowią wystarczające źródło takiej sugestii. Przeważnie mamy do czynienia z archaizacją występującą tylko w dialogach lub taką, w której dialogi są znacznie mocniej nasycone archaizmami niż partie narracyjne.

Na wykorzystanie archaizacji nie składają się tylko pojedyncze „stare” zwroty, np. kmieć, jeno, niewiasta, bydlić (pamiętając o spójnikach i przyimkach: gwoli, azali, aiści etc.). Archaizmy rzeczowe przydatne są głównie do opisywania postaci ze świata fantasy i ich otoczenia; na przykład taki nagolennik czy but z cholewką od razu świadczą o tym, do jakiej epoki można przypisać postać, która je nosi.
Możemy rozruszać szare komórki i przypomnieć sobie dawno zapomniane frazologizmy: lackie ziemie, mieć coś po plecu, stanąć w szranki; pamiętając przy tym o całych formach gramatyczno-fleksyjnych (formach z odmianą uważaną dziś za błędną): wilcy, ptaszkowie, złączym się, znajdziem, idzieta. Często autorzy kombinują też z szykiem, przenosząc czasowniki na koniec zdania lub stosując inwersje, które w innych rodzajach literatury wcale nie byłyby dobrym pomysłem.

W  jednym tylko zdaje nam się wypadku archaizmy są koniecznością. Pisarz chcący wystawić epokę jaką, powinien się starać najusilniej, dla zupełniejszego złudzenia, aby czytelnikowi niczem nie przypominał, że pisze dziś, teraz o rzeczy sobie obcej. (...) Tu więc, gdy mu przyjdzie malować przydatkowe przedmioty swego obrazu, gdy dla dopełnienia go, stawić będzie musiał niejako tło, na którem bohaterowie jego odbić się mają, tu w nazwaniach przedmiotów, ubiorów, rzeczy itp., chociażby język współczesny dostarczył mu imion, nie może brać takich, które są zbyt świeże, zbyt dzisiejsze, musi pójść po archaizmy, aby użyciem ich obrazowi koloru dodać.
J.I. Kraszewski, Archaizmy, Wilno 1842, s. 57-61.


02. DIALEKTYZACJA – stylizacja gwarowa:
Obecnie chyba jeszcze trudniejsza i rzadziej spotykana niż archaizacja. W skrócie: jeśli masz bohatera Ślązaka, zwłaszcza w podeszłym wieku – prawie na pewno zarzuci gwarą śląską.
Co takiego trudnego jest w dialektyzacji? Pomijając kwestie tego, jak dobrze autor zna daną gwarę – jeśli czytelnik dostanie tego rodzaju tekst, będzie miał duże problemy ze zrozumieniem go. Bo kto by pomyślał, że „uślimtany bajtel” oznacza zapłakanego chłopca? Z drugiej strony to ułatwienie, ponieważ obecnie większość ludzi, nawet tych używających gwary, świetnie posługuje się uniwersalnym językiem i jeśli postać pochodzi z konkretnego regionu, niekoniecznie musi zagadywać z góralska czy poznańska.
Trzeba jednak pamiętać o pewnych utartych zwrotach, które „werżnęły się” w język w danym regionie. Przykłady z Łodzi: „angielka” to bułka paryska, „ekspres” oznacza zamek błyskawiczny, zaś „krańcówka” to po prostu pętla tramwajowa lub autobusowa. Chodź Łódź nie posiada gwary tak silnej, jak wcześniej wymieniany Śląsk, to jednak są pewne zwroty, które dla Łodzianina są tak naturalne, że nie pomyślałby, że ktoś może nie wiedzieć, co oznaczają. Taka drobnostka, ale jednak przy opowiadaniach obyczajowych czy historycznych – istotna. Dlatego najlepiej poruszać się literacko w tym wypadku po rejonach, które się dobrze zna.


03. KOLOKWIALIZACJA
Teoretycznie najłatwiejsza, najbardziej powszechna i najmniej wymagająca, bo właściwie niewymuszona na autorach. Szczególnie na młodych autorach, bo w końcu w potocyzmach obraca się teraz język naturalny większości. Jedyna trudność jest taka, by nie przesadzić i nie zrobić wulgarnego prostaka z narratora trzecioosobowego wszechwiedzącego. Z pozoru – prosta rzecz. A jak z praktyką? Trochę słabiej, biorąc pod uwagę, że narratorzy i bohaterowie coraz większej ilości dzieł pisanych przez młodych autorów z łatwością przekraczają cienką granicę między inteligentną ironią a prostacką bucerą. A przecież książka to poniekąd też forma sztuki, więc zadbajmy o tę sztukę.

Kolokwializacja dzieli się jeszcze na agrotyzację oraz profesjonalizację.

Agrotyzacja – stylizacja na język danego środowiska, grupy społecznej. Też dość często spotykany zabieg, szczególnie w fantastyce. W końcu szlachcic nie może mówić tym samym językiem co chłop, a prowincjonalny kupczyk nie wykaże się taką elokwencją jak bogaty mieszczanin. Efekt trudny do osiągnięcia, bo może zawierać i archaizację, i dialektyzację, i tę pierwszą formę kolokwializacji, a wiadomo, trudno wszystko składnie i ładnie wymieszać, żeby wyszło naturalnie.

Profesjonalizacja, czyli nadanie językowi cech charakterystycznych dla danej grupy zawodowej – kupcy będą mieli jakieś swoje słówka, powiedzonka, którymi będą się między sobą porozumiewać. Podobnie np. magowie, żołnierze, projektanci, a już na pewno lekarze. Często niezbędny zabieg, trudny, ale wystarczy dobrze zainteresować się tematem. Choćby obejrzeć jakiś serial, w którym występuje dany zawód. Myślimy, że w tym przypadku najłatwiej o lekarzy.

Odpowiedniej stylizacji wymagają też teksty groteskowe, parodie i pastisze. Pierwsze dwa będą opierać się o luźną, humorystyczną narrację wiążącą się ze stylistyką, której głównym celem będzie pobudzenie czytelnika do śmiechu. Mile widziane są tu neologizmy, brak dystansu w narracji, wymieszanie pierwiastków poważnych i komicznych, obecność zarówno stylu wulgarnego jak i wzniosłego, i tym podobne zabiegi. Wszystko, co wywoła uśmiech. Natomiast stylizacja pastiszy skupi się już tylko i wyłącznie na naśladownictwie autora, którego chce się sfalsyfikować.

A wiersze? Przecież stylistyka występuje również w poetyce; w przypadku wierszoklectwa jest otwarta na wszystkie możliwości, jeśli tylko jej wybrane formy mają najmniejszy sens bycia. Poezja bez jakiegokolwiek przekazu, który powinien iść za wykorzystanymi środkami, to tylko strata czasu.



Zebrałyśmy też kilka zasad, które mogą Wam ułatwić sprawę:

 Nawet najdelikatniejsza, sugestywna stylizacja jest potrzebna, jeśli chcesz stworzyć tekst, którego postacie mają być charakterystyczne, osadzone w danym środowisku i czasie. 

 Nie czujesz się zbyt pewnie w temacie? Nie zmuszaj się. To wcale nie obowiązek, nawet jeśli piszesz fantasy. Musisz pamiętać, że Sapkowski (na przykład) ma za sobą wiele lat praktyki pisarskiej oraz kontaktu z kronikami historycznymi, stąd operowanie słowami i formami archaicznymi to u niego kwestia doświadczenia.

 Nie przedobrzaj. Pamiętaj, że narrator trzecioosobowy nie jest stroną zaangażowaną emocjonalnie i o ile nie chcesz uzyskać efektu tekstu pisanego w innej epoce, a jedynie nadać klimatu i charakteru postaciom, ogranicz się do ich myśli oraz partii dialogowych. Niech narrator nie wyleci znienacka np. „azaliż powiadam wam” jeśli przez cały czas stosuje język nowożytny.

 Bądź konsekwentny. Stylizacja może pomóc w kreacji bohatera, jednak pamiętaj, żeby styl jego wypowiedzi był zawsze ten sam. Nie może się zdarzyć sytuacja, że postać mówiąca oficjalnym językiem wrzuci bez konkretnego zamierzenia jedno na cały tekst zdanie w gwarze lub po staropolsku.

 Stylizacji podlega całość tekstu, który nie jest parodią? Więc nie mieszaj stylów; nie twórz białogłowych kelnerek i odjechanych waćpanów.

 Najlepiej zapoznaj się z kilkunastoma dziełami, w których znajdziesz stylizację językową, która Cię interesuje. Inspiruj się. Jeśli naprawdę jej potrzebujesz, musisz ją poczuć i zrozumieć, by brzmiała naturalnie w ustach bohaterów, a już tym bardziej, jeśli ma być używana przez narratora. Znajdowanie pojedynczych słówek w pamięci lub Internecie i wrzucanie ich do wypowiedzi gdziekolwiek nie jest dobrym pomysłem.

 Korzystaj z możliwości, jakie daje Internet. Szukaj innych źródeł, które mogą Ci się przydać, ale pamiętaj, żeby – jak wyżej – nie było to jedno słówko czy zdanie wykorzystane jednorazowo na paręnaście stron tekstu.

Dokładnie przeanalizuj portrety bohaterów. Inaczej wypowiada się pięcioletnie dziecko wychowywane na wsi, a inaczej sześćdziesięciopięcioletni wykładowca na jednej z renomowanych uczelni.

Znajdź złoty środek. Tekst naszpikowany archaizmami może stać się nieczytelny i zupełnie niezrozumiały dla nieobeznanego w temacie czytelnika. Zwróć uwagę na to, do kogo kierujesz swoją pisaninę.

Pamiętaj, że do wprawy dochodzi się z czasem, więc zanim poczujesz się pewnie w stylizacji, może minąć sporo czasu. Nie poddawaj się jednak zbyt szybko, tylko pisz, pisz i jeszcze raz pisz, bo tylko w ten sposób można zbliżyć się do perfekcji.


Artykuł opracowały Dhau, Eredis i Skoia